Autor: Waldemar Rómmel
-
Tłumaczenie: –
Tytuł oryginału: –
Seria/cykl wydawniczy: –
Wydawnictwo: Wydawnictwo MON
Data wydania: 1973
ISBN: – -
Wydanie: papierowe
Oprawa: miękka
Liczba stron: 292
Ludność Ameryki Łacińskiej stanowi mieszankę: Europejczyków, Indian, Afrykanów, Azjatów oraz ich krzyżówek (Metysi, Mulaci itp.), co jest rezultatem konkwisty i kolonizacji europejskiej, importu niewolników z Afryki oraz kolejnych fal imigracji z Europy, Azji i Bliskiego Wschodu w XIX i XX w.; w procesie krzyżowania rasowego (metysażu) i akulturacji kultura iberyjska została przetworzona, wzbogacona o elementy kultur indiańskich i afrykańskich oraz oryginalnie rozwinięta, dzięki czemu tzw. latynoamerykańskość zyskała nowe cechy. Współcześnie elity polityczne i kulturalne Ameryki Łacińskiej akceptują i propagują świadomość wspólnoty i uniwersalizmu latynoamerykańskiego (zwłaszcza w sferze kultury). Wspólnota latynoamerykańska od lat 60. XX w. rozszerza swój zakres na sferę polityki i gospodarki, obejmując m.in. zbiorowe rozwiązywanie ważnych dla regionu problemów politycznych (np. strefa bezatomowa, kryzys w Ameryce Centralnej), integrację gospodarczą (działalność regionalnych organizacji współpracy gospodarczej, zawieranie umów integracyjnych) i wspólne występowanie wobec USA i Europy w kwestiach zadłużenia. Encyklopedia PWN, http://encyklopedia.pwn.pl
Ta zaskakująca z dzisiejszej perspektywy książka stoi na pograniczu popularnej literatury historycznej, literatury faktu i sensacji. Po ponad 40 latach od wydania ma coraz większą wartość merytoryczną. Narracja opiera się o szeroką gamę informacji prasowych i statystycznych, przywołując szereg nazwisk, znanych dziś głównie specjalistom. O ile bowiem wiele osób kojarzy nazwiska Adolf Eichmann, Franz Paul Stangl czy Martin Bormann, to kto dziś pamięta kim byli Ante Pavelic, Ronald Richter, Hans Ulrich Rudel, czy Herbert Cukurs?. Książka nie jest jednak, co należy podkreślić pracą naukową, przeładowaną aparatem badawczym i krytycznym, a raczej tekstem popularnym przeznaczonym dla ciekawego czytelnika.
Na niecałych 300 stronach autor prezentuje i komentuje historię kontaktów gospodarczo-politycznych państw Ameryki Łacińskiej i kolejnych państw niemieckich. Podróż przez meandry polityki zagranicznej i ściśle z nią powiązanych interesów handlowych, a czasem też wojskowych, rozpoczynamy w wieku XIX, kiedy to domy bankowe Welserów i Fuggerów otrzymały prawo do podboju i kolonizacji Wenezueli i Chile. Z biegiem narracji coraz więcej pojawia się wątków szpiegowsko-wywiadowczych, tajemnic i piętrowych zależności na różnym gruncie. Omawiany jest udział Niemców w kształtowaniu południowoamerykańskiego szkolnictwa, wojska i innych służb mundurowych, a także bankowości czy przemysłu. Najwięcej jednak miejsca zajmuje historia lat 30.i 40. XX wieku. Ten okres kulminuje w rozpoczynającym całą książkę, niemal sensacyjnym wątku dotyczącym organizacji ODESSA, transferu złota i aktywów hitlerowskich do krajów Ameryki Południowej i wreszcie poszukiwań, porwań a nawet eksterminacji zbrodniarzy wojennych. Oczywiście Autor nie kończy swojej opowieści na powyższym okresie, ale kontynuuje ją rozważaniami na temat polityki RFN i NRD po wojnie, do lat 70. Te ostatnie rozdziały czyta się z wielu względów z równym zainteresowaniem jak poprzednie.
Wszystkie aspekty tworzenia sieci powiązań gospodarczych, różnych niuansów polityki zagranicznej, czy mniej lub bardziej nieformalnych relacji personalnych Autor analizuje bardzo drobiazgowo, ale zarazem niezwykle interesująco. W tle przedstawianej historii pojawiają się także uwagi o interesach i polityce innych krajów wobec Ameryki Południowej. Ponieważ książka dotyczy również współczesności (czyli lat 70. XX wieku), bardzo zwraca uwagę zupełny brak odniesień do Rosji i ZSRR. Można odnieść wrażenie, że państwo to w ogóle nie było i nie jest w żaden sposób obecne w historii Ameryki Południowej. Pojawiają się natomiast sugestie o bardzo dwuznacznej roli Stanów Zjednoczonych Ameryki w relacjach z kontynentem południowym. To spostrzeżenie nasuwające się przy lekturze, skłania do ogólniejszej refleksji nad kontekstem powstania książki i w mojej opinii jest dla dzisiejszego czytelnika dodatkową wartością – poznaniem realiów polskiej historiografii współczesnej przed rokiem 1989 i jej nachylenia ideologicznego. Książki nie należy czytać zatem bezkrytycznie, a dostarcza ona wtedy jeszcze więcej satysfakcji z lektury.
W osobnym akapicie podkreślę znakomitą szkołę edytorską. Książki wydawane przed laty, niezależnie od ich treści i poziomu merytorycznego, prezentują zazwyczaj wysoki poziom językowy, dużą staranność korektorską, a ta konkretna również zupełnie przyzwoitą jakość materiału ilustracyjnego.
Jednym słowem: pomimo wieku, po książkę sięgnąć warto, szczególnie jeśli czytelnik zna lub zamierza przeczytać „Gorączkę latynoamerykańską” Artura Domosławskiego – pozycje te dopełniają się w niezamierzony, ale ciekawy sposób. Ale o tym przy kolejnej okazji…