Autor: Alan Levinovitz
-
Tłumaczenie: Radosław Madejski, Wojciech Górnaś
Tytuł oryginału: The Gluten Lie. And other myths about what you eat
Wydawnictwo: Burda Książki
Data wydania: 2016
ISBN 9788380531345 (papierowe), 9788380531475 (e-book)
-
Wydanie: papierowe, e-book
Oprawa: miękka
Liczba stron: 568
Ta wywrotowa książka dziennikarza naukowego obala mity, które zdominowały amerykański styl odżywiania, i pokazuje czytelnikom, jak uwolnić się od poczucia winy i na nowo pokochać jedzenie. Z pewnością rozbudzi kontrowersje wokół naszej obsesji na temat prawidłowego odżywiania.Gluten. Sól. Cukier. Tłuszcz. Oto czarne charaktery amerykańskiej diety, a przynajmniej tak każą nam sądzić lekarze i specjaliści od żywienia. Ale naukowcy nie wydali jeszcze wiążącej opinii, tymczasem ludzie masowo eliminują z jadłospisu produkty zbożowe i syrop kukurydziany, gdyż zostali wprowadzeni w błąd. A prawda jest taka, że prawie wszyscy możemy wrócić do tradycyjnych burgerów i nic złego się nam nie stanie.fragment opisu wydawcy
Jeśli śledzicie uważnie newsy naukowe, ba, nawet jeśli z nudów przewijacie jedynie strony główne najważniejszych portali informacyjnych, zapewne nie raz przeleciały Wam przed oczami nagłówki typu: „Cukier skraca życie o 2 lata”, „Sól przyczyną chorób serca i układu krążenia”, „Tłuszcz gorszy od cukru” itp. itd. W zdumienie wówczas wprawiły pewnie nie same wyniki konkretnych badań, ale przywołanie z pamięci faktu, że kilka lat wcześniej czytaliście coś zupełnie przeciwnego… Ale głupi ci „amerykańscy naukowcy” – pomyślał niejeden widząc te sprzeczności. Jak to możliwe, że różne eksperymenty dotyczące tego samego mogą przynosić inne wnioski? Co z tą nauką, która oddzielać ma przecież ziarno od plew? Odpowiadając jednym zdaniem: czasem to wynik źle zaplanowanych badań, nie brania pod uwagę ważnych zmiennych itp., często jednak to bardziej problem uproszczonego raportowania w mediach wyników poszczególnych eksperymentów (czasem wynikająca z próżności naukowców, czasem pogoni za sensacją samych dziennikarzy).
Wszystko to powinno prowadzić nas do wniosku, że dietetyka jest niezwykle skomplikowaną dziedziną wiedzy, w której ustalenie czegoś bezsprzecznie jest bardzo trudne. Taki właśnie jest podstawowy przekaz Glutenowego kłamstwa. I innych mitów o tym, co jemy Alana Levinovitza. Dzięki książce dowiadujemy się, że w eksperymentach z dziedziny dietetyki liczba zmiennych jest tu tak wielka, że nie wzięcie czegoś pod uwagę to bardziej norma niż wyjątek. Do tego wszystkiego dochodzą jeszcze złożone interakcje między poszczególnymi substancjami, które dodatkowo komplikują eksperymenty, oraz różnice w metabolizmie między różnymi ludźmi, które sprawiają, że nasze ciała w odmienny sposób reagują na te same substancje. Nic więc dziwnego, że w mediach dominują krzykliwe i często wzajemnie sprzeczne komunikaty. To nie „amerykańscy naukowcy” są głupi, to materia, którą badają, jest bardzo, ale to bardzo skomplikowana. Te zaś krzykliwe tytułu w połączeniu z szaleństwem celebrytów i różnego rodzaju dietetycznych szamanów, którzy obiecują zrzucenie nadmiernych kilogramów i wydłużenie życia, powodują, że nasza rzeczywistość przepełniona jest żywieniowymi mitami.
Mit jest tu słowem-kluczem. Autor Glutenowego kłamstwa. I innych mitów o tym, co jemy jest bowiem… religioznawcą. Nie znaczy to jednak, że książka pozbawiona jest wiedzy z dziedziny dietetyki i medycyny. Wręcz przeciwnie Alan Levinovitz żongluje wynikami badań i opiniami różnego kalibru specjalistów. Dzięki swemu wykształceniu uświadamia on, że wiele żywieniowych przekonań i diet nie jest po prostu przejawem czystej głupoty. Wręcz przeciwnie, odwołując się do mitu pokazuje, że taki sposób narracji jest głęboko zakorzeniony w naszej naturze. Nic więc dziwnego, że raz za razem dajemy się złapać na wyniki kolejne sensacyjne wyniki badań czy haczyk wędki zarzuconej przez szarlatanów.
Glutaminian sodu, cukier, tłuszcz, gluten. Te określenia znamy wszyscy. Falami pojawiają się one w doniesieniach z kolejnych eksperymentów, w których raz są one szkodliwe, raz niegroźne. Levinovitz w swojej książce pokazuje, że nasza obecna wiedza o tych substancjach nie czyni z nich wcieleń wszelkiego zła. W odpowiedniej dawce, jako element dobrze zbilansowanej diety, nie powinny one szkodzić bardziej niż wszystkie inne. Chyba że wykazujemy nadwrażliwość na nie, np. chorujemy na celiakię, która powoduje brak tolerancji dla glutenu i poważne problemy zdrowotne.
Nie ma jednak róży bez kolców. A tych w Glutenowym kłamstwie niestety nie brakuje. Już wcześniej napisałem, że autor „żongluje wynikami badań i opiniami różnego kalibru specjalistów”. Użycie tych konkretnych słów nie było przypadkowe. Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda bowiem świetnie. Książkę czyta się dobrze, a złośliwość autora względem szarlatanów i naiwnych naukowców sprzed dziesiątków lat przemawia do najniższych instynktów wywołując poczucie wyższości. Gdy jednak zastanowić się głębiej i podrapać nieco tę atrakcyjną powierzchnię, szybko przekonujemy się, że czasem mamy do czynienia ze zręcznymi chwytami retorycznymi. Zdajemy sobie wówczas sprawę z faktu, że Glutenowe kłamstwo nie jest holistycznym ujęciem tematu. Wręcz przeciwnie, momentami Levinovitz pomija część dowodów, aby uwypuklić „żywieniowe mity”. Również części ekspertów, na których zdanie się powołuje, próżno byłoby szukać na naukowych salonach (a przynajmniej mam taką nadzieję). Tak jest na pewno w przypadku Gary’ego Taubesa. Ten dziennikarz naukowy w pewnym momencie swojej kariery zainteresował się dietetyką i stał się wielkim orędownikiem diety niskowęglowodanowej. Trudno więc uznać go za osobę obiektywną. Mimo to Levinovitz powołuje się na jego zdanie pisząc m.in. o tłuszczach.
Myślę, że spokojnie powiedzieć można, że autor Glutenowego kłamstwa jest wobec wyników badań dietetycznych niezwykle sceptyczny. Z powodów, o których pisałem na początku, jest to w tym przypadku postawa godna pochwały. Tym bardziej dziwi więc, gdy ów głęboki sceptycyzm ulega zwieszeniu, kiedy Levinovitz pisze o nadwrażliwości na gluten nie związanej z celiakią. Uważa on bowiem, że oszołomami są ci, którzy utrzymują, że choroba taka nie występuje. Tymczasem zgodnie z naszą wciąż rosnącą wiedzą na ten temat, schorzenie to można wsadzić między bajki. Nawet jeśli objawy, o których mówią pacjenci, są związane z żywieniem, ich przyczyną niemal na pewno nie jest gluten.
Glutenowe kłamstwo. I inne mity żywieniowe trudno jednoznacznie ocenić. Z jednej strony nie sposób nie zgodzić się z ogólnymi wnioskami autora. Nasza rzeczywistość przepełniona jest żywieniowymi mitami, na których opierają się liczne – i zwykle tak samo nieskuteczne – diety-cud. Godnym pochwały jest również uświadomienie czytelnikowi z jak trudnym obiektem badań mają do czynienia dietetycy-naukowcy. Z drugiej jednak strony trudno nie dostrzec, że autor dąży do celu po trupach. Nie tylko do jednego worka wrzuca naukowców prowadzących swe badania w odległej nieraz przeszłości i szarlatanów, których jednakowo ośmiesza, ale zdarza mu się również pomijać wyniki niektórych badań, by lepiej uwypuklić wyznaczone sobie cele. Warto przy tym pamiętać, że Levinovitz jest religioznawcą i to właśnie ukazanie popularnego obrazu dietetyki przez pryzmat mitu i dogmatów jest najsilniejszą stroną Glutenowego kłamstwa.