Autorzy: Tekst: Apostolos Doxiadis, Christos H. Papadimitriou; Rysunki: Alecos Papadato, Annie Di Donna
-
Tłumaczenie: Jarosław Mikos
Tytuł oryginału: Logikomix
Seria/cykl wydawniczy: –
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 2011
ISBN 978-83-7747-535-5 -
Wydanie: papierowe
Oprawa: miękka
Liczba stron: 351
Trzydziestostopniowe upały zachęcają do poszukania lektury świeżej, lekkiej, wakacyjnej. Jak tu wgłębiać się w, skądinąd pasjonujące, tajemnice nauki, gdy temperatura skłania nas raczej ku bardziej „rozrywkowym” gatunkom literackim? Skusi nas prędzej jakaś biografia, kryminał, powieść… A może… komiks?
Proszę Państwa, przed Państwem Logikomiks: komiks o jednym z największych logików wszech czasów, Bertrandzie Russelu!
„Opowieści bywają różne, a nasza jest dość niezwykła pod jednym względem: wszyscy jej bohaterowie są logikami!” – mówią autorzy. Szkatułkowa forma pozwala im na swobodę w przeplataniu fabuły komentarzami i opisami. Mamy tu szkatułkę w szkatułce, a wszystko barwnie opakowane: rozpoczynamy spotkaniem komiksowych kreacji autorów, następnie przenosimy się do września 1939, kiedy to poznajemy profesora Russela, uczestniczymy w jego wykładzie o roli logiki w życiu człowieka i wraz z nim w kolejnych retrospekcjach cofamy się do ważnych momentów – ważnych dla niego i, po pierwsze, dla samej logiki. Od małego Bertiego do wielkiego profesora Russela, a po drodze wielcy logicy: Alfred Whitehead, George Cantor, Gottlob Frege, Ludwig Wittgenstein, Kurt Gödel. I wielkie odkrycia, jak udowodnienie przez tego ostatniego niezupełności arytmetyki, podsumowane przez jednego z największych matematyków tamtych (i nie tylko tamtych) czasów, Johna von Neumanna: „To koniec…!”. Autorzy przemycają w powieści (bo to w istocie bardziej powieść graficzna, niż typowy komiks) całkiem sporo dotyczącej logiki treści: pojawia się paradoks Russela, Arystotelesowskie rozumienie logiki, teoria zbiorów czy, cudownie złośliwe, krótkie i celne komentarze głównego bohatera o filozofii i filozofach.
Przepiękna jest forma graficzna tej publikacji: otrzymujemy książkę starannie wydaną, barwną, na porządnym, kredowym papierze, z przyjemną w dotyku okładką. Przypomina raczej nie komiks, a album. Ma to pewną wadę: lektura jest – dosłownie – ciężka; waży tyle, że długo zastanawiałabym się, czy wziąć ją gdziekolwiek ze sobą. Jednak uroda zyskana dzięki takiej formie rekompensuje tę niedogodność. I o ile sama za komiksami nie przepadam – ten przeczytałam z przyjemnością.
W tej beczce miodu znajdzie się też łyżka dziegciu. Autorzy – niestety! – dali się ponieść nieco „licentia comixica”, nie trzymając się wiernie faktów. Jak sami piszą w posłowiu zatytułowanym Logikomiks i rzeczywistość: „Nasza książka nie jest – i być nie pragnie – powieścią historyczną. Jest – i być pragnie – powieścią graficzną. (…) Zwłaszcza przy rekonstruowaniu życia Bertranda Russela, wobec ogromnych rozmiarów materiału faktograficznego, musieliśmy z konieczności wybierać, redukować, upraszczać, interpretować i, bardzo często, wymyślać”. Być może dzięki takiemu zabiegowi akcja jest bardziej wartka, ale mnie to nie przekonuje – Logikomiks mógł być świetną graficzną powieścią z historii logiki i matematyki, a stał się po prostu bazującą na prawdziwej historii opowieścią. Nawet jeśli tylko, dajmy na to, 5% informacji byłoby nieprawdziwych, i tak komiks przestał mieć wartość poznawczą: nie wiemy wszakże, które fragmenty są nieprawdziwe. Nie ma być może większego znaczenia dla wielu czytelników, czy Russel naprawdę był uczestnikiem wykładu Hilberta podczas Kongresu w roku 1900, czy że nie mógł po słynnym wykładzie Gödla rozmawiać z Fregem (jako że ten ostatni od paru lat już nie żył), podczas gdy te dwa zdarzenia jako fakty opisują autorzy; nasuwa się jednak pytanie: po co? Po co zmieniać historię, która i tak była ciekawa? Nie przekonuje mnie też motyw splatania logiki i szaleństwa, powracający po wielekroć.
Do Logikomiksu dołączone są Uwagi: o postaciach, ideach, pojęciach. „W żadnej mierze nie są konieczne dla lektury Logikomiksu, ale mogą stanowić dodatkowe źródło informacji”. Trochę tu informacji, ale więcej inspiracji do dalszych poszukiwań – logika matematyczna zdecydowanie nie jest nauką prostą i bez nie tylko sporej wiedzy, ale, przede wszystkim, kultury matematycznej czytelnika wprowadzić jej nie sposób. Warto te uwagi przeczytać, niezależnie od stanu swej wiedzy – biorąc jednak poprawkę na drobne błędy i niezręczne sformułowania– na przykład liczby wymierne nie są „ułamkami liczb naturalnych”. Nie wiem też, co piszący miał na myśli, mówiąc, że „rezultaty uzyskane przez Cantora [nierównoliczność i ] oznaczały, że istnieją różne, wzajemnie wykluczające się rodzaje nieskończoności” – różne jak najbardziej, ale co dokładnie oznacza „wzajemnie wykluczające się”? Liczby 2 i 3 są różne, ale czy się wykluczają? O ile językowo Logikomiks jest poprawny (hurra!), o tyle w Uwagach, gdzie pojawia się odrobina matematyki, wychodzi niestety, że polskiej wersji książki przed wydaniem nie czytał matematyk. Są to jednak na szczęście drobiazgi.
Świetna zachęta do bliższego postudiowania logiki – a logika matematyczna, moim zdaniem, ma wielki urok. Warto!
ale extra sprawa!
Zdecydowanie polecam! 🙂
Od jakiegoś już czasu się przymierzam do lektury. Dzięki recenzji będę baczniej uważał na mielizny.
Warto przeczytać, ale warto też uważać. Udanej lektury!
Jako ciekawostkę dodam że swego czasu uniwersytet w Amsterdamie oferował studentom nauk matematycznych przedmiot poświęcony logice skonstruowany „na podstawie” tego komiksu (z grubsza rzecz biorąc studenci czytali dany fragment komiksu i potem uczyli się o poruszanej gałęzi logiki). Powinno to przekonać osoby wahającej się o wartości naukowej tej powieści graficznej.
Ciekawy pomysł na przedmiot – podoba mi się!