Autor: Mario Praz
-
Tłumaczenie: Joanna Ugniewska
Tytuł oryginału: Le Magnificenze di Roma
Wydawnictwo: słowo/obraz terytoria
Seria: Biblioteka Mnemosyne
Data wydania: 2019
ISBN 978-83-7908-178-3
-
Wydanie: papierowe
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 160
Le Magnificenze di Roma – Wspaniałości Rzymu to Rzym okiem Mario Praza (1896–1982), wielkiej postaci kultury włoskiej XX wieku, eseisty, krytyka i pisarza, profesora literatury angielskiej rzymskiego uniwersytetu La Sapienza, autora klasycznej książki La carne, la morte e il diavolo nella letteratura romantica (Rzym 1930; wyd. angielskie: The Romantic Agony, Oxford University Press 1933; wyd. polskie: Zmysły, śmierć i diabeł w literaturze romantycznej, PIW 1974, kolejne wydanie: słowo/obraz terytoria 2010), protagonisty późnego filmu Luchino Viscontiego Portret rodzinny we wnętrzu.
informacja wydawcy
Są takie miasta, które mają dla nas szczególne znaczenie i nawet, jeśli nie przyszło nam w nich zamieszkać, to i tak stanowią cząstkę naszej codzienności. Zdarzają się również przypadki, że odnajdujemy w sobie ślad danego miejsca dopiero po jego opuszczeniu. Mario Praz, literaturoznawca, światowej sławy eseista i kontemplator „miejskości” („urbanistyka” czy „architektura” to w jego przypadku zbyt wąskie pojęcia) podzielił się z czytelnikami swoimi emocjami związanymi z ponownym odkrywaniem Rzymu, gdzie przyszło mu się urodzić, lecz gdzie wrócił dopiero na studia. W serii krótkich esejów przedstawił impresje związane z dokonującą się na jego oczach ewolucją miasta, zapewniając tym samym odbiorcy doznania literackie najwyższej klasy. Styl Praza jest bowiem równie mało spieszny i przesycony refleksją, co tempo jego pisania, jako że zebrane w tym tomie teksty powstawały na przestrzeni ponad 30 lat.
Ton esejów jest niezwykle osobisty, ale jakiż miałby być, skoro autor niemal fizycznie doświadczał efektów przeobrażenia Rzymu związanego z wielkimi projektami budowlanymi zapoczątkowanymi przez Benito Mussoliniego i „oddaniem” ulic wszechobecnym samochodom? To właśnie one tylekroć zostały wspomniane przez Praza, że stanowią jeden z centralnych motywów snutych przez niego opowieści. Aby zrozumieć ten stan rzeczy, wystarczy uruchomić wyobraźnię i przywołać w pamięci obrazy Rzymu, a następnie usunąć z nich samochody – cóż za niesamowita zmiana, rzutująca nie tyle na estetykę, co na rytm życia! Można także rzucić okiem na osiemnastowieczne dzieła Giovanniego Piranesiego wzbogacające Wspaniałości Rzymu i zrozumieć jak drastycznie zmieniło się zagospodarowanie przestrzeni Wiecznego Miasta, ze szkodą dla jego uroku.
Rzym Praza nie jest przy tym „pocztówkowy”, przyciągając nieco już zakurzonymi historiami i niedostrzeganymi przez turystów problemami. W jednym z esejów padło nawet określenie Terzo Sacco di Roma, ale nie będę zdradzał, czego dotyczy, gdyż popsułbym w ten sposób odbiorcom radość odkrywania ciągu skojarzeń autora. Na kolejnych stronach przewijają się anegdoty dotyczące miejsc i ludzi, choćby anonimowych, ale z jakiegoś powodu ujętych w zachowanych źródłach i goszczących w wyobraźni twórcy. Jeśli w danym eseju Praz nie stawia w centrum swoich emocji, to i tak daje im wyraz poprzez sposób snucia narracji, przywodzący mi na myśl – być może z braku lepszych porównań – prozę Zbigniewa Herberta. Może jest w tym coś pokoleniowego, może nawet zaistniał moment, gdy europejscy intelektualiści zaczęli tworzyć „republikę myśli i pióra”, ale faktem jest, że miejsca nigdy nie zajmowały w piśmiennictwie Herberta równie silnej pozycji co u Praza. Praz stał się Rzymem, który najpierw użyczył mu swego pierwiastka, determinując jego przyszłe życie, a następnie zlał się z nim w jedno. Autor nie tylko zna swoje miasto, ale wraz z nim współodczuwa.
Odnoszę wrażenie, że umiejętność tak wspaniałego opowiadania musi mieć źródło we wrażliwości – umiejętne wykorzystanie poszczególnych elementów warsztatu pisarskiego, bez tchnienia weń cząstki autora, dałoby odmienny efekt, pozbawiony tak plastycznej literacko świadomości upływającego czasu. Niegdyś przyszło mi poznawać Rzym wraz z jego fenomenalnym znawcą, któremu na dodatek natura nie poskąpiła zmysłu gawędziarskiego, ale Praz odsłonił przede mną nowe rejony, które zapewne będę chciał eksploatować do końca życia. W końcu Wieczne Miasto ma tak wiele do opowiedzenia, choć trzeba na to znaleźć odpowiednie słowa, co w pełni tłumaczy niespieszne tempo pracy autora. W końcu wznoszący się gdzieś w bocznej uliczce aromat kawy może dostarczyć więcej bodźców niż dziesiątki przeczytanych książek o danym miejscu, ale jest to wiedza, do której trzeba dojrzeć. Najlepiej wraz z Prazem.