Autor: Keith Houston
-
Tłumaczenie: Paweł Lipszyc
Konsultacja merytoryczna: dr hab. inż. Beata Leszczyńska-Madej
Tytuł oryginału: The Book. A Cover-to-Cover Exploration of the Most Powerful Object of Our Time
Seria/cykl wydawniczy: –
Wydawnictwo: Karakter
Data wydania: 2017
ISBN 978-83-65271-36-5 -
Wydanie: papierowe
Oprawa: twarda
Liczba stron: 464
Czy wynalazek papieru miał jakiś związek z intrygami na chińskim dworze? Dlaczego w dziewiętnastowiecznej Anglii chowanie zmarłych odzianych w lniane szaty uznawano za niepatriotyczne? Jak dotkliwa kara groziła skrybom, którzy nie wywiązywali się ze swych obowiązków? Czy baczne obserwowanie pracy konduktora pociągu mogło mieć jakieś skutki dla rozwoju drukarstwa?Papier, pismo, druk, ilustracje – za każdym z tych aspektów książki stoją setki lat historii i wiele ludzkich namiętności. Opowiadając o narodzinach i rozwoju „najpotężniejszego przedmiotu naszych czasów”, Keith Houston kreśli dzieje kilku cywilizacji, nie tracąc przy tym z oczu losów poszczególnych osób – odkrywców, wynalazców i wizjonerów, których ciekawość, żarliwość, praca (a niekiedy i występki) zmieniły kształt naszego świata. Fascynująca opowieść – obejmująca pięć tysięcy lat i pięć kontynentów – jest nie tylko znakomicie udokumentowanym źródłem wiedzy o dziejach tzw. przemysłów książki, ale też po prostu zajmującą i zabawną lekturą dla wszystkich, którzy uwielbiają czytać. I oglądać ilustracje!z opisu wydawnictwa
Moje odczucia odnośnie do Książki Keitha Houstona można opisać krótko: zachwyt. Dawno nie było książki, która sprawiłaby mi taką przyjemność. Książki, której czytanie przedłużałabym w nieskończoność, żałując, że musi się kiedyś skończyć. I książki, do której recenzowania zabierałabym się tak długo – z obawy, że trudno będzie ją opisać tak, jak na to zasługuje.
To książka o książkach. O tych cielesnych, które żyły wcześniej, uparcie analogowych ustrojstwach z papieru, farby, tektury i kleju, z którymi od tak dawna żyliśmy i na których polegaliśmy. O książkach, które mają masę i zapach, wpadają ci w ręce, gdy wysuwasz je z regału, i robią „łup”, kiedy je odkładasz. O tym cichym drapieżniku, który wyparł gliniane tabliczki, zwoje papirusowe oraz tabliczki woskowe, by przekazać nam naszą historię.
Początek – to strona. Strona, nie papier, bo nie na papierze pierwsze książki powstały. Początek to papirus, a po nim – pergamin. Papier nie tylko nadszedł później, lecz także długo się do niego przekonywano; w końcu co to za księga, która jest „zrobiona ze skór kóz i baranów, czy też łachmanów, trzcin ze wschodnich mokradeł lub innego nikczemnego papieru”?
Dalej – tekst. Od pisma klinowego, przez misterną pracę skrybów, po wynalezienie druku. Ale czy to Gutenberg był wynalazcą druku? Lub choćby – czy to on jako pierwszy wymyślił ruchomą czcionkę? Tekst to też trud uzyskiwania farb i spotkanie zecerstwa z rewolucją przemysłową.
Cześć trzecia to ilustracje. Dziś wzbogacają tekst; półtora tysiąca lat temu papież Grzegorz określał je mianem „ksiąg [osób] niepiśmiennych” – jak pisze Keith Houston: „w społeczeństwie, gdzie zaledwie jedna osoba na siedem umiała pisać i czytać, trudno nie przyznać mu racji. (Niektórzy nieszczęśnicy nie umieli nawet trzymać pióra, by podpisać się literą X, proszono ich więc, by „podpisywali” umowy i akty, dotykając pergaminu)”. Ilustracje to nie tylko żmudna praca skrybów – to też drzeworyt, miedzioryt, litografia…
Są już strona, tekst i ilustracje – przechodzimy zatem do formy. Będą zwoje papirusowe, będzie najstarsza znana książka świata, będą apetyczne opisy Biblioteki Aleksandryjskiej. Będzie o kształcie i o szyciu, a także o kodeksach z Nag Hammadi i o tym, co miał z nimi wspólnego pewien dżin.
Całość okraszona jest ogromem ciekawostek. Czy papier z mumii istniał naprawdę? Czy uczestnicy dzisiejszych Targów Książki we Frankfurcie wiedzą, że w 1454 roku próbki na nie wysyłał sam Gutenberg? Co wspólnego ze składem tekstu ma Mark Twain? Skąd wzięła się nazwa linotyp? Od czego pochodzi słowo tom? Dlaczego papier kancelaryjny nazywa się czapką błazeńską (foolscap)? Rozkoszne są także zapiski na marginesach pozostawiane przez skrybów („Jak na ludzi wysoce ceniących milczenie, mnisi odpowiedzialni za przetrwanie pisemnej historii Europu całkiem donośnie narzekali na swój los”) – „Pisanie jest nadmierną mordęgą. Plecy się garbią, wzrok psuje, skręcają kiszki i boki”, „Księga, którą widzisz, została spisana na dworze, gdzie marzłem, a to, czego nie zdołałem spisać w promieniach słońca, dokończyłem przy świecy”, czy wręcz „Dzięki Bogu, wkrótce zapadnie zmrok” lub – moje ulubione – „Oto napisałem całą księgę. Na Boga, dajcie mi się napić!”.
Przypisy umieszczono na końcu książki. To dobre rozwiązanie – zajmują aż jedną piątą objętości tekstu. Stanowią nie tylko potwierdzenie ogromu pracy Autora i jego wiedzy merytorycznej, lecz także – niewiarygodnie cenną inspirację dla studentów i absolwentów edytorstwa, dla pasjonatów i dla tych, którzy po prostu chcieliby o danym zagadnieniu dowiedzieć się więcej. Warto dodać, że podany jest konsultant merytoryczny.
Nie mogę nie wspomnieć o formie edytorskiej. Jest piękna. Obcowanie z „Książką” to prawdziwa przyjemność. Nic dziwnego – dopracowanie edytorskie to znak rozpoznawczy wydawnictwa Karakter. Cenię podanie nazwiska tłumacza na okładce, lubię informację o zastosowanych krojach pisma i papierze, przepadam za licznymi ilustracjami, jestem miłośnikiem stron działowych z wykorzystaniem apli.
Dla kogo ta książka? Tak naprawdę dla każdego, kto lubi książki. Dla edytorów, specjalistów, studentów, jako inspiracja (te przypisy!), ale i – dla laików oraz pasjonatów. Rzadko udaje się stworzyć książkę, z której tyle samo radości będzie czerpał specjalista i amator. A Keithowi Houstonowi się to udało.
Czasem mówi się o schyłku książki. Cóż. W świecie, którym powstają takie pozycje, jak „Książka”, druk książek nie zaniknie.
Pingback: Tuzin Mądrych Książek pod choinkę (edycja 2017) - Mądre Książki
Pingback: Konkurs MĄDRA KSIĄŻKA ROKU 2017 - NOMINACJE! - Mądre Książki
Pingback: Jak Duch ze Smokiem - 2wilki.pl