Autor: Andrzej Tomaszewski
-
Wydawnictwo: Centralny Ośrodek Badawczo-Rozwojowy Przemysłu Poligraficznego
Data wydania: 2011
ISBN: 978-83-930699-0-3 -
Wydanie: papierowe
Oprawa: twarda uszlachetniona
Liczba stron: 160
Książka dla wydawców, redaktorów, poligrafów, grafików, autorów, księgoznawców i bibliofilów. Publikacja ma charakter podręcznikowy i poradnikowy. Zawiera podstawową wiedzę związaną z techniką i projektowaniem formy książki. Przeznaczono ją głównie dla pracowników wydawnictw i drukarń, którzy powinni poznać typograficzne i poligraficzne uwarunkowania edytorstwa. Wydawca liczy, że informacje i terminologia w niej zawarte stworzą platformę porozumienia we współpracy edytorów z drukarzami. Zastąpi mocno już zdezaktualizowane i nie odpowiadające wymaganiom współczesności podręczniki redakcji technicznej. Dzięki merytorycznej zawartości oraz jasności przekazu nowa publikacja pretenduje do roli edukacyjnej lektury dla uczniów i studentów szkół poligraficznych, akademickich kierunków księgoznawczych, a także dla osób studiujących grafikę wydawniczą w Akademiach Sztuk Pięknych i innych szkołach artystycznych. Jej autorem jest typograf-praktyk Andrzej Tomaszewski, od lat zajmujący się techniczną i estetyczną problematyką wydawania książek. z opisu wydawnictwa
Dlaczego niektóre kroje pisma nazywa się gazetowymi, a nie książkowymi, choć wyglądają podobnie do tych, które widzimy w książkach? Dlaczego stopień pisma nie zawsze mówi wszystko o wielkości litery, a niektóre pisma o wielkości 8 punktów wydają się tak duże, jak inne przy 10 punktach? Skąd wziął się pomysł na stronę przedtytułową? Czy numeracja przypisów w tekście głównym i w samych przypisach musi być złożona tak samo? Czym różni się arkusz wydawniczy od autorskiego? A czym jest arkusz drukarski? Czy zawsze elegancki, śnieżnobiały, błyszczący papier będzie lepszy od zwykłego, matowego, kremowego?
Na te pytania – i wiele, wiele innych! – odpowiada Andrzej Tomaszewski w swojej niewielkiej objętościowo, ale zaskakująco obszernej treściowo książce Architektura książki dla wydawców, redaktorów, poligrafów, grafików, autorów, księgoznawców i bibliofilów. Zastanawiać może wielość i różnorodność osób wymienionych w tytule. Czy naprawdę każda z nich powinna się z tą książeczką (a właściwie: z wiedzą w niej zawartą) zapoznać?
Otóż tak. Każda. I to nie tylko dlatego, że pracując z książką, pewne obycie mieć wypada. Powód jest o wiele bardziej prozaiczny – i też o wiele bardziej istotny z praktycznego punktu widzenia: wiedza ta umożliwia prawdziwą, głęboką współpracę.
Rynek wydawniczy zmienia się w ogromnym tempie. Nie każdy, kto pracuje z książką, ma wykształcenie kierunkowe. Redaktor językowy być może nigdy nie złożył żadnej książki, składacz być może nie zmierzył się nigdy z redakcją tekstu czy nie był nigdy w drukarni, a o historii typografii nie wie nic. Sama specjalizacja jest bez wątpienia dobra – mało jest osób, które potrafią świetnie wykonywać wiele rzeczy. Nie chodzi jednak o to, by być mistrzowskim we wszystkim – chodzi o to, by móc ze sobą rozmawiać. O wspólny język.
Jeśli redaktor językowy i osoba łamiąca publikację nie będą miały podstawowej wiedzy dotyczącej krojów pisma, nie zrozumieją, dlaczego redaktor techniczny proponuje takie, a nie inne rozwiązania. Jeśli ktoś nie wie, na czym polegają zasady edytorskie, nie będzie w stanie ani ich zastosować, ani ich przekraczać i łamać – powstanie chaos. Jeśli ktoś nie pozna wielu możliwości – nie będzie miał z czego wybierać i nie będzie miał jak wyszukiwać nowych rozwiązań. Nie bez powodu na moich studiach edytorskich – o specjalności redakcja tekstu, a więc teoretycznie koncentrujących się głównie na warstwie językowej – aż połowę czasu poświęcono na naukę redakcji technicznej, składu, projektowania okładek, zagadnień poligraficznych; nie bez powodu odwiedziliśmy jedną z najlepszych drukarni w Polsce czy Akademię Sztuk Pięknych, na której nie tylko podziwialiśmy najlepsze prace studentów zajmujących się artystycznym wydawaniem publikacji, ale i ręcznie tworzyliśmy własne notatniki, dotykaliśmy starych maszyn czy mierzyliśmy się z prasą drukarską. Podstawy językowe były bardzo solidne, ale założono też, że wiele, wiele to będzie też nasza samodzielna praca w domu; ze słownikami, z publikacjami poprawnościowymi i nie tylko. I taka też jest praca redaktora – to ciągłe samodoskonalenie. Zdobyć takiej wiedzy praktycznej tymczasem we własnym zakresie właściwie się nie da.
Można redagować teksty, znając się wyłącznie na poprawności językowej. Można też składać książki, mając wyłącznie wiedzę techniczną. Można – ale wiele się wówczas traci. Książka przestaje być małym dziełem – wielu osób! – a staje się produktem. Mnie tego szkoda.
Książka Andrzeja Tomaszewskiego to świetnie podana, ściśle zebrana dawka wiedzy. Idealna do tego, by po kilku latach od studiów edytorskich przypomnieć sobie i uporządkować wiedzę. Ale świetnie nadaje się także dla laików: będzie źródłem wielu pełnych zaskoczenia okrzyków. „Tak można?”, „Tak może wyglądać książka?”, „To jest ważne?”. To oczywiście dopiero początek edytorskiej drogi – ale dobry początek.
I zaręczam, że po przeczytaniu Architektury książki każdy spojrzy na książki inaczej!
Wydawnictwo: Centralny Ośrodek Badawczo-Rozwojowy Przemysłu Poligraficznego
Format: papierowe