Autor: Jean-Claude Damamme
-
Tłumaczenie: Andrzej K. Szymański
Tytuł oryginału: Les Soldats de la Grande Armée
Wydawnictwo: NapoleonV
Data wydania: 2016
ISBN 978-83-7889-480-3
-
Wydanie: papierowe
Oprawa: twarda
Liczba stron: 392
Wielu spośród setek tysięcy żołnierzy Wielkiej Armii (często nie należących do grona wykształconych), przewijających się przez jej szeregi w latach 1804-1815, wpadło na szczęśliwy pomysł: chwytali za pióro (zazwyczaj wyrwane z jakiegoś ptactwa) maczając je z braku atramentu w mieszaninie wody i prochu – aby zanotować na gorąco to, co zdarzyło się i co przeżyli danego dnia. (…)Co znajdowało się w tych wspomnieniach, których autorzy bardzo często z braku jakiejkolwiek redakcji ich tekstów upodabniali się po prostu do utalentowanych gawędziarzy? Wiele z „rzeczy widzianych na własne oczy” – i to dobrze widzianych: bolesny problem wyżywienia i noclegu, marsze, mijane kraje i zwyczaje ich mieszkańców, kobiety, osobistości Wielkiej Armii, Cesarz i dowódcy, wreszcie – potyczki, bitwy, ranni i zabici…
Widać także, że ci ludzie – dla wielu zbyt szorstcy i prostaccy – ożywiani byli odczuciami honorowymi: obowiązku, przynależności do „wielkiego narodu”, dumy z powodu bycia częścią „Wielkiej Armii, która druzgoce imperia”, szacunku dla danego słowa – szczególnie umierającemu, spokojnego przyjęcia tego, co nieuniknione (Maurice Barres w przedmowie do pamiętników swojego dziadka określił to jako „pełną spokoju siłę”), wreszcie – świadomego i niezachwianego oddania „wielkiemu wodzowi”: Napoleonowi. (…)fragment informacji wydawcy
Wojny napoleońskie doczekały się bardzo licznej literatury wspomnieniowej, dającej fantastyczny wgląd w warunki funkcjonowania ówcześnie żyjących żołnierzy. Jean-Claude Damamme postanowił po nie sięgnąć, aby udzielić odpowiedzi na pytanie kim tak naprawdę byli żołnierze Wielkiej Armii, od szeregowca poczynając, a na marszałkach kończąc. Już sama koncepcja książki gwarantuje pasjonującą lekturę, nawet jeśli autor nie spróbował nawet pokusić się o obiektywizm, prezentując ujęcie na wskroś patriotyczne. Pod tym względem jego praca stanowi dobre uzupełnienie niedawno wydanej w Polsce książki Jeana Morvana, prezentującego zgoła odmienną optykę.
Armia napoleońska niewątpliwie stanowiła twór niezwykle barwny, już choćby z uwagi na jej międzynarodowy charakter, uczestnicząc w wydarzeniach, które same z siebie decydują o atrakcyjności tego okresu. Autor postanowił przybliżyć szersze okoliczności opisywanych zdarzeń w czterech przypadkach: przygotowań do wojny po podpisaniu pokoju w Amiens (1802 r.), kampanii hiszpańskiej, rosyjskiej oraz zmierzchu cesarstwa, czyli lat 1813–1815. Oczywiście za głównego winowajcę wybuchu kolejnych konfliktów uznał „perfidny Albion”, zaś w przypadku Hiszpanii – fanatyzm religijny jej mieszkańców. O pustoszeniu kraju i profanacji obiektów kultu czytelnik nie dowie się z tej książki zbyt wiele, ale szczerze powiedziawszy przeszkadza mi to tylko w ograniczonym stopniu – obfitość literatury historycznej na temat wojen napoleońskich jest tak znaczna, że trzeba szczególnego lenistwa, aby czerpać informacje na ich temat tylko z jednego opracowania.
Wielość wątków poruszonych przez Damamme’a po prostu cieszy serce historyka. Opisał on bowiem takie zagadnienia jak: werbunek, uzbrojenie, dyscyplina, przemarsze, aprowizacja, formy motywacji, rozrywki, pojedynki, obecność kobiet, służby medyczne czy los jeńców wywodzących się z obu stron konfliktu, nie szczędząc czytelnikowi wielu zaczerpniętych ze źródeł anegdot. Szczególnie w odniesieniu do działalności intendentury nie zawahał się przed podawaniem przykładów braków i nadużyć, zwracając jednocześnie uwagę na żołnierskie okrucieństwo okazywane w różnych sytuacjach, które jednak nie wyróżniało się specjalnie na tle dość brutalnej epoki. Przyjęta przez niego popularnonaukowa formuła, objawiająca się m.in. znaczną redukcją przypisów, obejmujących głównie biogramy, pozwoliła na zastosowanie swobodniejszego języka i skupienie się na nieco innych aspektach niż ma to miejsce w przypadku większości publikacji. Przykładowo, opisując broń zwrócił uwagę przede wszystkim na wrażenia żołnierzy związane z jej zastosowaniem, zaś parametry techniczne zostały potraktowane przez niego w sposób drugorzędny. Jest to dość rzadko spotykana konwencja, z jednej strony wzbogacająca wyobraźnię historyczną odbiorcy, a z drugiej wymagająca sięgnięcia po bardziej ogólne opracowania. Z mojej perspektywy należy to poczytać autorowi na plus.
Specyficzne doświadczenia wojen rewolucyjnych i związanych z nimi reform dały Damamme’owi sposobność przedstawienia swoistej „galerii portretów” wybranych postaci, które wprawdzie nie zawsze można traktować jako reprezentatywne, niemniej każdorazowo zasługują one na opisanie. Nie zabrakło także wątków polskich. Wielość anegdot przypomina, że na wojnie dzieją się czasem sytuacje zabawne, czasem straszne, a życie żołnierzy nie sprowadza się wyłącznie do bitew, których znaczenie jest niekwestionowane, ale zajmują one przecież mniejszą część czasu spędzanego w mundurze. Co więcej, o ich przebiegu decydują bardzo często czynniki niezwiązane z nią bezpośrednio, takie jak np. wyżywienie, forsowność przemarszów, morale i postrzeganie dowódców.
Francuskiego badacza interesuje przede wszystkim „materiał ludzki”, dlatego też pozwolił sobie na słowa krytyki wobec współczesnej kinematografii, koncentrującej się na efektach kosztem odwzorowania ówczesnej specyfiki (także w odniesieniu do sfery wizualnej). Przy okazji potwierdza się zasada, że studiowanie wspomnień i pamiętników – traktowanych przez Damamme’a z różnym stopniem krytycyzmu – jest konieczne dla zrozumienia danej epoki, a przecież tak często historycy skupiający się na rekonstrukcji wydarzeń wyrażają wobec nich krzywdzące oceny, rzutujące na sposób postrzegania tego typu źródeł przez czytelników. Błędy w odwzorowaniu ustawienia nie przekreślają przecież zalet pracy, w której możemy odnaleźć osobiste przeżycia autora, echa propagandy, czy po prostu stosunek do własnych doświadczeń wojennych, a bez tego nie zrozumiemy KIM był żołnierz i W JAKI SPOSÓB postrzegał wojnę, której był przecież głównym aktorem. Damamme rozumie to bardzo dobrze, co nie przekreśla oczywiście potrzeby wydawania takich prac jak np. „1809. Grom nad Dunajem” Johna H. Gilla, będącym najlepszą reklamą bardziej konserwatywnego postrzegania historii wojskowości.
Największą słabością książki jest osobisty ton autora, który w Polsce powszechnie jest uznawany za nienaukowy. Damamme nie ukrywa swojej fascynacji postacią Napoleona, co samo w sobie nie byłoby niczym złym, gdyby potrafił zachować wobec niego choć odrobinę krytycyzmu. Nawet lekceważące podsumowanie przez cesarza ogromu ofiar poniesionych podczas kampanii 1812 r. zostało przez niego potraktowane jako drobny nietakt. Najgorsze okazały się jednak ateistyczne i antyklerykalne tyrady autora, których niezwykle agresywna forma budzi po prostu niesmak. Przykładowo, opisując religijną motywację powstańców hiszpańskich używa sformułowania „umysły zatrute religią”, a mnisi to dla niego „bezmyślnie chwalone szumowiny”. Sprowadzanie religii do kategorii „opium dla mas” (do tego ogłupiałych) nie licuje z zawodem historyka, który powinien dążyć do zgłębienia problemu ze świadomością całej jego złożoności, zamiast wygłaszać prymitywne pod względem formy manifesty ideowe. Nawet w pracy popularnonaukowej powinno się zachowywać pewne standardy, choć niestety również w naszym kraju coraz częściej można się spotkać z publikacjami pisanymi językiem potocznym, co nie znajduje stosownej reakcji ze strony czytelników…
Podsumowując, mamy do czynienia z książką niezwykle ciekawą, która zdecydowanie była warta przełożenia na język polski. Wybiórczość zaprezentowanych przez autora wątków mieści się w granicach przyjętej konwencji, choć zaznaczyć należy, że nie jest to opracowanie z gatunku tych, które można wielokrotnie cytować w przypisach – zamiast tego zapewnia coś znacznie ważniejszego, a mianowicie bogatą panoramę różnych aspektów odnoszących się do codzienności Wielkiej Armii wspartą plastycznym obrazem obyczajowości żołnierskiej. Dla Damamme’a najważniejsi są ludzie, a przecież Napoleon nie odniósłby tylu sukcesów bez ich wsparcia. Warto wzbogacić swoją wiedzę na ich temat, szczególnie, że często ich nazwiska nie widnieją na kartach współczesnej literatury.