Autor: Andrzej L. Sowa
-
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Seria wydawnicza: –
Data wydania: 2016
ISBN: 978-83-08-06095-7
-
Wydanie: papierowe, epub
Oprawa: twarda
Liczba stron: 824
Powstanie Warszawskie – prawda ukryta w dokumentachDyskusja na temat konieczności i sensu Powstania Warszawskiego rozpoczęła się jeszcze przed jego wybuchem i toczy się nadal. W ręce czytelników trafia nowy i niezwykle ważny głos w tej dyskusji — książka Andrzeja Leona Sowy, wybitnego historyka cenionego za niezwykle rzeczowe podejście do omawianych zagadnień i za skrupulatność w badaniu źródeł. Kto wydał wyrok na miasto? to nie tylko analiza krytyczna przyczyn Powstania Warszawskiego. Andrzej Leon Sowa w oparciu o źródła i dokumenty obala mity, ujawnia tajemnice i przybliża słabo znane, a kluczowe szczegóły decyzji polskiego dowództwa od 1939 roku oraz ukazuje na nowo działania Armii Krajowej, ich założenia i przebieg. Od dziś żadna merytoryczna dyskusja o Powstaniu Warszawskim nie będzie mogła odbyć się z pominięciem głosu Andrzeja Leona Sowy, bez względu na to, czy ostatecznie zgodzimy się z tezami autora, czy też nie. Kto wydał wyrok na miasto? ma szansę stać się pozycją klasyczną, a już na pewno — jedną z najważniejszych książek historycznych roku. z opisu wydawcy
Kiedy się czyta o podjęciu decyzji o wybuchu Powstania Warszawskiego to trudno nie mieć wrażenia, że śledzimy tragikomedię, farsę, w której zawarty jest humor jak z Monthy Pytona. Tyle, że w tej komedii omyłek, w której podjęto każdą możliwą złą decyzję i błędną ocenę sytuacji koszt był niezmiernie wysoki, śmierć poniosło ponad 100 tysięcy osób. Dla jednych Powstanie Warszawskich było szczytem bohaterstwa, dla innych przestrogą, aby zamiary mierzyć na posiadane środki. W środowiskach emigracyjnych Powstanie Warszawskie budziło kontrowersję, w PRL były potępiane, a długo o nim milczano. Po 1989 roku Powstanie Warszawskie stało się kamieniem milowym polityki historycznej, gloryfikowano je do granic absurdu, co dobrze widać po wystawie znajdującej się w Muzeum Powstania Warszawskiego. Mniej lub bardziej jest prawdziwa opowieść o zagranicznych turystach, którzy po obejrzeniu MPW sarkastycznie pytali się, czy w końcu Polacy wygrali, czy przegrali ten zryw.
Od niedawna zmienia się w przestrzeni publicznej dyskurs wobec Powstania Warszawskiego. Dobrze to widać przyrównując hagiograficzną monografię Powstanie ’44 N. Daviesa z Warszawa 1944. Tragiczne powstanie A. Richie. Do dyskusji o powstaniu ostatnią włączył się uznany krakowski historyk A. L. Sowa.
Książka składa się z osiemnastu rozdziałów. Pierwsze osiem dotyczą przygotowań do powstania powszechnego na ziemiach polskich, próbom włączenia aliantów do polskich planów, stosunkowi W. Sikorskiego do współpracy z ZSRR, oraz zmianom relacji między władzami polskimi w Londynie, a podziemiem po śmierci Sikorskiego. Kolejne cztery rozdziały dotyczą akcji Burza, jego założeniom, oraz ich realizacji na Wołyniu, Wilnie, Lwowie, Lublinie, czy Białostocczyźnie. Kolejne dwa rozdziały dotyczą kulisom podjęcia decyzji o wybuchu Powstania Warszawskiego, oraz sytuacji na froncie wschodnim i planom Stalina wobec Warszawy. Wreszcie ostatnie cztery rozdziały poświęcone są przebiegowi samego powstania.
Wśród licznych zalet tej pracy można wymienić dyskusję dotyczącą faktycznej liczebności AK. Niestety bardzo często bezrefleksyjnie przytacza się zawyżone dane podawane przez komendę główną AK. Z rozwoju wydarzeń w 1944 roku jasno wynika, że niemieckie szacunki były bliższe realnym możliwościom niż dane zawarte w polskich dokumentach. Autor słusznie zwraca uwagę na brak konsekwencji ze strony przywódców AK. Co jest istotne zwraca uwagę na przebieg działań wojennych w końcu lipca 1944 roku i niemiecką kontrofensywę na przedpolach Wołomina. Po prostu dowództwo AK fatalnie rozpoznało, co się dzieje na froncie. Przede wszystkim należy zwrócić uwagę, że autor zwraca uwagę na nieznajomość przez Komorowskiego i Pełczyńskiego założeń planu Burza. To zadziwiające jak niekompetentni byli ci, którzy w lipcu 1944 roku zdecydowali o wybuchu powstania. O ile opinia Tatara o jego kolegach z dowództwa AK była od dawna znana, a Komorowski nigdy nie był uznawany za rzutkiego i zdecydowanego oficera, to jednak przerażające jest jak w fatalnych rękach znalazł się los AK tuż przed wybuchem powstania. A. Sowa w przeciwieństwie do większości innych polskich autorów analizuje założenia rosyjskich planów militarnych podczas ofensywy Bagration. Po prostu w lipcu 1944 roku Warszawa przestała być jednym z głównych celów radzieckiej ofensywy. W sierpniu i w pierwszej połowie września 1944 roku Armia Czerwona prowadziła bardzo ciężkie i krwawe walki z Wermachtem. O ile radzieckie dowództwo nie miało zamiaru pomagać powstańcom, to nie za bardzo miała możliwości ratować lekkomyślnie rozpoczęte powstanie. Ta dosyć banalna konstatacja nadal nie jest zauważana przez wielu polskich historyków. A. Sowa demitologizuje też skuteczność akcji Burza w Wilnie. A. Sowa dekonstruuje też mit o wysyłaniu broni przez AK na wschód w ramach akcji Burza, co opiera się na jednej relacji. Zwraca on też uwagę jak przesadzone były raporty Komorowskiego z powstania, w których podawano nieprawdziwe wiadomości (np. o przechodzeniu z rąk do rąk Dworca Wschodniego i mostów na Wiśle), oraz że postawy ludności cywilnej warszawy wobec powstańców nie były jednoznaczne i dosyć radykalnie zmieniały się podczas jego trwania.
Niewiele monografii A. Sowy można zarzucić. Są to rzeczy drobne, takie jak na przykład nie wspomnienie o kulisach odsunięcia gen. Skroczyńskiego od decydowania o Powstaniu Warszawskim. To jednak są rzeczy drobne. Autor wykorzystuje różnorodne źródła tak dokumenty (w tym radzieckie) jak wspomnienia. Przeciwieństwie do wielu autorów jest krytyczny wobec źródeł. Z całą pewnością należy książkę A. Sowy polecić wszystkim, którzy interesują się II wojną światową, oraz Powstaniem Warszawskim. Powinna być ona lekturą obowiązkową, jako odtrutka na hagiograficzne opowieści o tym zrywie.
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Format: 165x240 mm, e-book
Książka wydaje się ciekawa, może po nią sięgnę.
W recenzj zauważyłem parę błędów gramatycznych