Baner z okładką książki Wiek rewolucji 1789-1848

Wiek rewolucji 1789-1848

Autor: Eric Hobsbawm

  • Tłumaczenie: Marcin Starnawski, Katarzyna Gawlicz
    Tytuł oryginału: The Age of Revolution: 1789–1848
    Wydawnictwo: Wydawnictwo Krytyki Politycznej
    Data wydania: 2013
    ISBN 978-83-63855-78-9
  • Wydanie: papierowe
    Oprawa: twarda
    Liczba stron: 495
W Anglii nowoczesność przybyła wraz z pociągiem i fabryką, we Francji – wraz z Deklaracją Praw Człowieka i Obywatela, szubienicą i rewolucyjną przemocą Robespierre’a. Rewolucja przemysłowa i rewolucja francuska przeorały strukturę społeczną, gospodarkę, politykę.

Eric Hobsbawm opowiada fascynującą historię obu tych rewolucji i tego, co przyszło po nich: wojen, powstania burżuazji, a także masowej polityki, rozwoju przemysłu, początków międzynarodowej wymiany handlowej i globalizacji.

Wiek rewolucji to pierwszy tom trylogii poświęconej historii „długiego wieku XIX” (1789–1914). Wspólnie z Wiekiem kapitału i Wiekiem imperium tworzy on jedną z najważniejszych pozycji w historiografii tego okresu.informacja wydawcy

Publikacje Erica Hobsbawma cieszą się w zachodnim środowisku naukowym w pełni zasłużoną estymą, w czym nie przeszkodziła przynależność autora do Komunistycznej Partii Wielkiej Brytanii i wieloletnie badania prowadzone nad myślą marksistowską. Zasłynął on przede wszystkim trzytomową historią XIX w., której „Wiek rewolucji” stanowi pierwszą część. Wcześniej polski czytelnik mógł się zapoznać z dokonaniami Hobsbawma za pośrednictwem opracowań traktujących na temat: powstania europejskich nacjonalizmów, ewolucji marksizmu i modelowania pamięci społecznej (z niecierpliwością czekam aż ktoś podejmie się wydania jakże ważnego „Bandits”!).

„Wiek rewolucji”, podobnie jak pozostałe tomy, został napisany z perspektywy historii społeczno-ekonomicznej, zaś zagadnienia polityczne czy militarne zostały w nim potraktowane w sposób drugorzędny. Wnioski płynące z przeprowadzonej uprzednio analizy autor połączył ze zmianami dokonującymi się w ówczesnej kulturze, co dało obraz ewolucji cywilizacyjnej powstałej pod wpływem wszystkich tych czynników. Na tym polegała odkrywczość koncepcji Hobsbawma (pierwsze wydanie książki miało miejsce w 1962 r.), który potrafił w twórczy sposób wykorzystać marksizm do swoich badań, nie popadając przy tym w pułapkę dogmatyzmu typową dla wielu badaczy wywodzących się z bloku wschodniego. Marksizm rozumiany jako idea polityczna poniósł spektakularną klęskę, ale w wydaniu badawczym (tam, gdzie można było sobie pozwolić na swobodę twórczą) przyniósł wiele wartościowych efektów, jak np. wykształcenie się nurtu historii gospodarczej czy powstanie francuskiej „szkoły Annales”. Podobnie Hobsbawm potrafił zrobić z niego odpowiedni użytek, o czym najlepiej świadczy okoliczność, że obecnie nie da się pisać o XIX w. bez uwzględnienia jego prac. Dowodzą tego m.in. niedawno wydane w Polsce opracowania Brendana Simmsa i Jürgena Osterhammela.

Zakres chronologiczny książki, obejmujący lata 1789–1848, rozpoczynają i kończą gwałtowne wydarzenia o charakterze rewolucyjnym (w tym drugim przypadku: przygotowania do Wiosny Ludów, której przebieg i znaczenie zostały opisane w kolejnym tomie), ale osoba poszukująca w książce gruntownej analizy wydarzeń politycznych poczuje się rozczarowana. Choć zepchnięcie jej na margines może się początkowo wydawać nieco zaskakujące (np. postać Napoleona I Bonaparte została potraktowana dość pobieżnie, co już samo w sobie jest niezwykle intrygujące), to każe spojrzeć na dzieje kontynentu w sposób mniej schematyczny.

Po wprowadzeniu następuje rozbudowany rozdział poświęcony dokonującej się na Wyspach Brytyjskich „rewolucji przemysłowej”, nie wyłączając jej kosztów społecznych. Wielu czytelnikom ten temat zapewne kojarzy się z drzemaniem na licealnych lekcjach historii, ale nieprzypadkowo Hobsbawm zdobył tak duży rozgłos: postęp techniczny nie jest dla niego tematem samym w sobie, gdyż nie da się pisać o historii bez zapewnienia w niej centralnego miejsca człowiekowi. Z tego względu autor poświęcił wiele miejsca wpływowi „rewolucji przemysłowej” na rozwój ruchów społecznych i politycznych, a nawet na zmiany zachodzące w zakresie obyczajowości.

Nawet tak, wydawałoby się, wyeksploatowane w literaturze tematu zagadnienia, jak rewolucja francuska bądź ówczesne konflikty zostały potraktowane w sposób nieszablonowy. Któż bowiem zastanawiał się jaki wpływ miały na inflację albo na kulturę rolną poszczególnych krajów? Kwestie natury polityczno-militarnej posłużyły więc Hobsbawmowi do udzielenia odpowiedzi na pytanie: co działo się na poszczególnych etapach dziejowych z różnymi grupami społecznymi, ich statusem i sytuacją ekonomiczną? Sformułowanie wniosków nie zawsze okazuje się łatwe, gdyż wojny i rewolucje pełnią zarówno funkcję twórczą, jak i destrukcyjną.

Podkreślić należy, że takie podejście do historii nie jest na Zachodzie niczym szczególnym, w czym dużą zasługę należy przypisać właśnie Hobsbawmowi. U nas od lat dominuje natomiast bardzo konserwatywne ujęcie dziejów, hołdujące raczej koncepcjom Leopolda von Rankego. Przetłumaczenie „Wieku rewolucji”, ale także książek autorów prezentujących podobne podejście, może wyjść czytelnikom tylko na dobre – nie dlatego, że jest to jedyna słuszna wizja historii, ale dlatego, że wzbogaca nasze rozumienie procesów, których nie da się zamknąć jedynie w ramach analizy „wielkiej polityki”. Oba nurty muszą być wzajemnie łączone, w przeciwnym wypadku grozi to deformacją obrazu badanego zjawiska (doskonałym przykładem mogą być przyczyny wybuchu wojny secesyjnej, sprowadzane w wersji zwulgaryzowanej do walki o emancypację murzyńskich niewolników).

Hobsbawmowi nie umyka przy tym waga działań przedsiębranych przez wielkich tamtego świata. Znalazło to odbicie w tematach kolejnych rozdziałów, traktujących o nowym ładzie europejskim ustanowionym po obaleniu Napoleona i rozwoju ruchów społeczno-politycznych (w tym narodzinach nacjonalizmów). Autor skoncentrował się na Europie Zachodniej, na co lojalnie wskazał na wstępie, ale właśnie w odniesieniu do tych zagadnień problemy cesarstwa austriackiego nabierają kluczowego znaczenia, podobnie jak kryzys Imperium Osmańskiego, itp.

W tym miejscu Hobsbawm wprowadził drugi blok eksploatowanych zagadnień, a mianowicie po omówieniu głównego nurtu wydarzeń podjął się określenia ich wpływu na poszczególne aspekty życia. Wśród nich znalazły się: rolnictwo i własność ziemska, przemysł, awans społeczny, bieda, religia, świeckość, sztuka i nauka. Całość kończy zapowiedź kolejnego tomu („W stronę 1848 r.”), mapy oraz tabele statystyczne. Wszystko to daje bardzo dobry wgląd nie tylko w związek zachodzący pomiędzy przytaczanymi faktami, ale również sposób myślenia autora. Warto w tym miejscu zwrócić uwagę, że zamiast podawanych zazwyczaj w historiach XIX w. drzew genealogicznych dynastii panujących znalazły się dane dotyczące produkcji przemysłowej. Wynika to z głębokiego przeświadczenia o zmianach zachodzących niezależnie od decyzji władców, za to dyktowanych ekonomią. Żyjąc w XXI w. jesteśmy świadomi tego wpływu jeszcze bardziej niż poprzednie pokolenia.

Podsumowując, „Wiek rewolucji” jest książką bardzo potrzebną. Wzbogaca obraz epoki i choć nie wszystkie interpretacje dają się zaakceptować bez zastrzeżeń, to właśnie tym różni się nauka od religii, że w tej pierwszej nie powinno być dogmatów, a każde dobrze uargumentowane stanowisko powinno skłaniać do refleksji. Odnoszę wrażenie, że opus magnum Hobsbawma powinno się ukazać wiele lat temu nakładem któregoś z wydawnictw państwowych, ale lepiej późno niż wcale. Jeśli ktoś interesuje się XIX w. i nie boi się kontaktu z historią społeczno-gospodarczą, to powinien potraktować zakup tego opracowania jako obowiązkowy.

Kategorie wiekowe: ,
Wydawnictwo:
Format:

Author

(ur. 1985) historyk starożytności, doktor nauk humanistycznych, autor ponad pięćdziesięciu publikacji naukowych. Ostatnimi czasy zmierzył się nawet z wyzwaniem napisania podręcznika dla uczniów szkół średnich. Interesuje się przede wszystkim dziejami republiki rzymskiej, ludów północnego Barbaricum i mechanizmami kontroli społecznej, ale gdyby miał czytać tylko na ten temat, to pewnie by się udusił.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content