Autor: Łukasz Mieszkowski
-
Wydawnictwo: WAB
Data wydania: 2014
ISBN: 978-83-280-0997-4, 978-83-788-1461-0 (ebook)
-
Wydanie: papierowe, ebook (epub, mobi)
Oprawa: miękka
Liczba stron: 224
13 sierpnia 1944 roku podczas powstania warszawskiego doszło do jednego z najbardziej dramatycznych wydarzeń – wybuchu niemieckiego pojazdu bojowego, w wyniku którego śmierć poniosło kilkaset osób. Przez dekady masakra urosła do rangi mitu. Po siedemdziesięciu latach autor zbiera relacje, dokumenty i artykuły na temat wybuchu. Z ich konfrontacji wynika, że tragedii prawdopodobnie można było uniknąć. Kto więc ponosi za nią odpowiedzialność? z opisu wydawcy
Jednym z przejmujących wierszy o Powstaniu Warszawskim jest fraszka Tadeusza Gajcego „Święty kucharz od Hipciego”. Brzmi on tak: „Święty kucharz od Hipciego, Wszyscy święci, hej, do stołu! W niebie uczta: polskie flaczki, wprost z rynsztoków Kilińskiego! Salcesonów misa pełna, Świeże, chrupkie, Pachną trupkiem: To z Przedmurza! Do godów, święci, do godów, Przegryźcie Chrystusem Narodów!” Utwór nawiązywał do słynnej tragedii, która miała miejsce miejsce podczas Powstania Warszawskiego. 13 sierpnia 1944 roku niemiecki pojazd pancerny służący do transportowania ładunków wybuchowych Sd.Kfz.301 Borgward B IV utknął w barykadzie po ucieczce jego kierowcy. Powstańcy sprowadzili i uruchomili go oraz przejechali wzdłuż warszawskiej starówki. Wokół zgromadził uradowany tłum. Około 18 nastąpił jednak wybuch. Zginęło kilkaset osób. Często opowiadano, że Borgward B IV był czołgiem-pułapką, którą podstępnie pozostawili Niemcy i w odpowiednim momencie albo zdetonowali ładunek wybuchowy znajdujący się w nim, albo umieścili w nim bombę zegarową. Tragedia była opisywana od Kolumbów Bratnego, Rymkiewicza, Lewandowskiego, została zekranizowana w Mieście 44 Jana Komasy. Tyle że rzeczywistość była trochę inna, niż przedstawia się ją popkulturze.
Wydarzeniu poświęcona jest książka Łukasza Mieszkowskiego. Praca składa się z 5 rozdziałów: Eksplozja, Konfabulacja, Rekonstrukcja, Interpretacja, Todesritt. Pierwszy z nich jest właściwie wstępem do pracy. W drugiej autor śledził źródła oraz rozwój legendy dotyczącej czołgu-pułapki. W trzecim autor rekonstruuje wydarzenia, które doprowadziły do tragedii, jak prawdopodobnie doszło do nieszczęsnego wybuchu oraz próbuje szacować liczbę ofiar. W czwartym rozdziale autor zastanawia się nad powodami utrwalenia się mitu o czołgu-pułapki. Wreszcie ostatni rozdział dokładniej przybliża, czym był w rzeczywistości Borgward B IV oraz jaką pełnił funkcję. Przez całą książkę przebija się pytanie o sensowność powstania. Autor, zwracając uwagę na skuteczność (a raczej jej nieskuteczność) zawodnej broni, przypomina, że powstanie pod względem militarnym nie była dla Niemców znaczącą operacją, która wymagała koncentracji istotnych dla losów wojny sił. Autor przypomina, że o ile powstańcy śpiewali o walce przeciw tygrysom, to w Warszawie tych czołgów nie używano.
Zadaniem wozów pancernych Borgward B IV było przenoszenie potężnych ładunków wybuchowych we wskazane miejsce na polu bitwy. „Ładunek wybuchowy był przewożony w specjalnym pojemniku umieszczonym na przodzie czołgu i zrzucanym przez kierowcę po dojechaniu do celu”. Te wozy pancerne były jednak konstrukcją nietrafioną, praktycznie samobójczą i były wykorzystywane głównie do walk przeciw źle uzbrojonemu i wyszkolonemu przeciwnikowi. Autor przypominał, że typ pojazdów pancernych Borgward B IV był już prawdopodobnie znany powstańcom, gdyż był już stosowany w Warszawie. Dowódcy barykady na Podwalu słusznie podejrzewali pułapkę. Mimo to wóz pancerny został sprowadzony, stało się to albo w efekcie inicjatywy szeregowych powstańców, albo z rozkazu dowódcy Zgrupowania „Róg” majora Stanisława Błaszczaka. Katastrofa nie była efektem perfidnego podstępu, a przypadku. Po prostu z wozu pancernego zsunął się ładunek wybuchowy o masie 500 kg trotylu, kiedy pojazd zahamował. Gapie, zamiast uciekać, próbowali podnieść i ponownie zamontować ładunek, który zinterpretowano jako skrzynię z narzędziami. To zaś spotęgowało rozmiar tragedii – zginęło ponad 200 osób.
Autor zaznaczył, że „Śmierć tych ludzi – kucharki, gimnazjalisty, marynarza czy aktora, wbrew wstępowi do paragrafu dziesiątego, nie nastąpiła w wyniku działania jakiejś potężnej, metafizycznej siły, a jeśli już ktoś chce w to wierzyć, to musi przyznać, że jej sprawstwo miało najwyżej pośredni charakter. Oni zginęli w wyniku eksplozji potężnego ładunku wybuchowego, zdetonowanego w określonym miejscu i czasie na skutek określonych działań i decyzji, w kontekście tragicznego finału niewątpliwie złych, podjętych przez konkretne, choć w większości niezidentyfikowane osoby”.
Książka jest ciekawa. Rekonstruuje przebieg tragedii, która w odczuciu społecznym wyglądała inaczej, niż było w rzeczywistości. Może jest ona trochę zbyt mocno publicystyczna, ale to niestety problem prac o Powstaniu Warszawskim, które ciągle budzi w społeczeństwie polskim wielkie emocje. Nie do końca jestem przekonany do wiedzy szeregowych powstańców, z czym mają do czynienia. To jednak nie zmienia bardzo pozytywnej oceny recenzowanej monografii.
Wydawnictwo: WAB
Format: 142x202 mm, e-book, epub, mobi, papierowe