Autor: Piotr Zychowicz
-
Wydawnictwo: REBIS
Data wydania: 2018
ISBN: 978-83-8062-289-0 -
Wydanie: papierowe
Oprawa: twarda
Liczba stron: 424
„Płonące wioski i masowe egzekucje. Grabieże i gwałty. Zabójstwa niewinnych cywilów i jeńców – Ukraińców, Żydów, Białorusinów i Polaków. Nie, to nie jest komunistyczna propaganda. Niektórzy Żołnierze Wyklęci naprawdę dopuszczali się takich zbrodni.
Dla jednych „Łupaszka”, „Bury”, „Ogień” czy „Wołyniak” to wielcy narodowi bohaterowie, ale dla innych – mordercy ich bliskich. Skazy na pancerzach to pierwsza książka, która przedstawia czarne karty z epopei Żołnierzy Wyklętych.
Napisana bez przemilczeń i lukrowania rzeczywistości charakterystycznych dla części polskiej literatury historycznej. Napisana bez znieczulenia. Na jej kartach znalazły się szokujące zeznania świadków i drastyczne opisy mordów.z opisu wydawcy
Tematyka Żołnierzy Wyklętych wzbudza w Polsce ogromne kontrowersje i nie jest to przypadek. Dzieje się tak od dłuższego czasu i zapewne stan ten utrzyma się jeszcze czas jakiś. Jedną z przyczyn tej sytuacji jest niejednoznaczna postawa tych żołnierzy i ich działalność, czasami nosząca nawet znamiona zbrodni. Niektórzy z nich zasługują na miano bohaterów, inni byli pospolitymi bandytami. Teraz swoje „trzy grosze” do tematu dorzucił publicysta historyczny Piotr Zychowicz, który w swojej najnowszej książce „Skazy na pancerzach. Czarne karty epopei Żołnierzy Wyklętych” wyciąga na światło dzienne zbrodnie „chłopców z lasu”. Jednocześnie autor podsumowując w książce ich działalność, stwierdza że byli jednak bohaterami. Czy można zatem przejść obojętnie obok takiej książki?
Publikacja Zychowicza nie jest raczej dziełem wybitnym. Autor nie wnosi raczej niczego nowego do zagadnienia Żołnierzy Wyklętych. Jego praca jest w zasadzie tylko zbiorem komentarzy, odniesień i polemik do książek traktujących o żołnierzach antykomunistycznego podziemia, które ukazały się w ostatnim dziesięcioleciu. Zychowicz komentuje to, co napisali inni badacze historii, raz opowiadając się po jednej stronie jakiejś dyskusji historycznej, raz po innej. Od siebie dodaje niewiele… Polemizuje z innymi historykami i publicystami, ale rzadko jest to polemika oparta na argumentach historycznych. Częściej jest to raczej typowo dziennikarska publicystyka.
Autor cytuje wielu badaczy, często i gęsto wspiera się źródłami i opracowaniami. Używa ich na poparcie lub obalenie pewnych tez, które zestawia ze sobą na zasadzie kontrastów, aby pokazać dyskusję, debatę różnych środowisk na temat Żołnierzy Wyklętych. Pokazuje starcia, polemiki zwolenników i przeciwników Żołnierzy Wyklętych. Takie ujęcie tematu można uznać za pewną nowość. Do tej pory nikt w jednej książce nie zaprezentował takiego spojrzenia na ten temat. Niewątpliwą zaletą pracy jest również przedstawienie drugiej, mrocznej strony Żołnierzy Wyklętych i opisanie ich niejednokrotnie zbrodniczej działalności. Mamy tu do czynienia z faktograficznym przedstawieniem historii taką jaką była naprawdę tzn. pełnej odcieni szarości, niejednoznacznej. To się autorowi bez wątpienia udało.
Natomiast wszelkie oceny działań Żołnierzy Wyklętych zawarte w książce są mało obiektywne i wyraźnie „skażone” określoną wizją dziejów Polski i Polaków, wizją o zabarwieniu nacjonalistycznym i prawicowym. Autor nie zajmuje bynajmniej pozycji neutralnej w sporze o Żołnierzy Wyklętych. Kreuje się na obiektywnego, bezstronnego i rzetelnego historyka, ale sam w książce wielokrotnie i z wielkim animuszem broni Żołnierzy Wyklętych. Tyle, że stara się to czynić inteligentnie, delikatnie, nie „łopatologicznie”. Zychowicz mówi więc „niektórzy Żołnierze Wyklęci czasami popełniali zbrodnie, ale i tak, w ogólnym rozrachunku, byli bohaterami.” I taka jest główna teza tej książki. Jak można to skomentować? Bo jeśli Żołnierze Wyklęci są bohaterami – ze skazą, ale jednak nimi są – to czy Lech Wałęsa mimo swoich skaz, też nie powinien być bohaterem?
Autor książki umiejętnie gra na emocjach czytelnika, stopniuje napięcie i w plastyczny sposób opisuje zbrodnie, w większości przypadków posługując się cytatami ze źródeł lub opracowań. Pisze o swoich subiektywnych emocjach i odczuciach, które w jego zamyśle mają, jak sadzę, wzmocnić przekaz. Tyle, że w niektórych fragmentach tekst jest raczej przesadnie naładowany emocjami, które czynią go nieco infantylnym. Autor chciał użyć mocnych, dosadnych słów, aby tekst był wyrazisty, ale przesadził i popadł chyba w śmieszność. Podobnie jest z nadużywaniem w książce drastycznych opisów zbrodni, epatowanie przemocą… Jaki był tego cel? Może działa to na młodego, niewyrobionego czytelnika, ale na kimś, kto trochę zna historię i ma stosunek krytyczny do przeszłości, takie chwyty nie robią przecież wrażenia. Prowadzą natomiast do odwrotnego od zamierzonego skutku – pozostawiają u czytelnika niesmak…
Aby nieco złagodzić, rozmyć obraz zbrodniczej działalności Żołnierzy Wyklętych, autor poświęca kilka rozdziałów swojej pracy na opisanie niegodnych czynów, których dopuścili się żołnierze LWP, KBW, a nawet żołnierze AK czy bohaterowie września 1939 roku. W zamyśle autora ma to chyba tłumaczyć zbrodnie „chłopców z lasu”. Jednak usprawiedliwianie ich działań zbrodniami popełnianymi przez innych, jest zdecydowanie słabe i żenujące. Można oczywiście kłócić się o skalę, co Zychowicz zresztą czyni, ale co to ma do rzeczy? Reguła czy incydent – jedno i drugie to przecież zło. Warto też wspomnieć, że autor stawia tezę, jakoby zbrodnie te obciążały jedynie samych sprawców, a nie wszystkich Żołnierzy Wyklętych. Poniekąd ma w tym miejscu rację. Czy zatem zbrodnie dokonane przez komunistycznych sadystów obciążają tylko ich, czy może całe komunistyczne państwo nazywane PRL-em? Takie kolejne pytanie retoryczne można by autorowi zadać…
Są w tej książce momenty, w których Zychowicz zaklina rzeczywistość, ale ze zdecydowanie mizernym skutkiem. Chciałby w jakiś sposób podreperować obraz żołnierzy, o których napisał uprzednio tyle niepochlebnych słów, przedstawić ich w lepszym świetle. Chciałby by w oczach czytelnika byli jednak bohaterami, a nie złoczyńcami. Ale historii nie można zakląć w oczekiwania, imaginacje i projekcje, fakty są bowiem nieubłagane. Zwłaszcza dla ewidentnie ukierunkowanego ideologicznie autora tej książki musi to być konstatacja smutna…
Na zakończenie warto jednak wspomnieć, że są w tej pracy i lepsze fragmenty. Zychowicz poddaje m.in. miażdżącej krytyce pseudohistoryków piszących o Żołnierzach Wyklętych, zarówno w tonie panegiryków i hagiografii, jak i paszkwili czy pomówień. Ma w tej kwestii całkowitą rację pisząc o „uprawianiu historii w sposób plemienny”. Mimo wszystkich moich wyrażonych powyżej uwag krytycznych, sądzę że tę książkę warto przeczytać m.in. po to, aby przekonać się jak różne i często diametralnie inne od naszego, może być spojrzenie na tę samą historię. By zdać sobie sprawę jak wielka jest różnorodność postaw wobec przeszłości i jak bardzo się różnimy, choć tak naprawdę wszyscy jesteśmy przecież z tej samej gliny…