Autor: Janusz Kurczab
-
Wydawnictwo: Sport i Turystyka
Data wydania: 1980
ISBN 83-217-2268-7
-
Wydanie: papierowe
Oprawa: miękka
Liczba stron: 213
Książka jest relacją z polskiej wyprawy na K2 w 1976 roku. Autor, Janusz Kurczab, był kierownikiem tej wyprawy. Wejście na szczyt skończyło się niepowodzeniem – grupa musiała wycofać się do bazy 200 m przed wierzchołkiem góry. Na jednej z wkładek zamieszczono zdjęcia wszystkich członków wyprawy z mini biografiami.
informacja wydawcy
Czytając dziś tę książką czuć, że trochę już „trąci myszką”. W latach 70. obszary Pakistanu były bez wątpienia dla Europejczyków egzotyczne, więc nie dziwią zachwyty autora i opisy wszelkich napotykanych drobiazgów. Początkowe rozdziały to trochę literatura podróżniczo-etnograficzna. Nie ma tu jednak pogłębionej refleksji nad obserwowaną rzeczywistością i dziś sam opis nie jest niestety tak fantastyczny jak kiedyś. Ciekawy jest choćby ogląd Islamabadu, choć prognozy jego rozwoju okazały się z dzisiejszej perspektywy zbyt optymistyczne. To wyraźnie książka z innej epoki. Krótki rozdział o historii eksploracji K2 był z pewnością czymś ciekawym w okresie pisania. Dziś, kiedy istnieją prace w tym względzie znakomite, dalej jest oczywiście aktualny, ale z pewnością zupełnie już nie zachwyca.
Narrator próbuje zaprosić czytelnika do zespołu, nie tylko proponując przejście z wszystkimi uczestnikami ekspedycji na „ty”, ale wręcz zachęcając do zbratania się z nimi. Ma tej familiarnej atmosferze służyć posługiwanie się ksywkami i odkrywanie osobistych szczegółów. Dość dokładnie poznajemy też kuchnię organizacji ówczesnych ekspedycji narodowych, co może w zestawieniu z innymi książkami tego pokolenia himalaistów (np. R. Szafirski – Przeżyłem, więc wiem) być dla współczesnego czytelnika bardzo interesujące. Warto może dodać, że to jedna z wypraw, na których zaczynał swoją himalajską aktywność Wojtek Kurtyka. W świetle dzisiejszych dyskusji w polskim ogródku wspinaczkowym ciekawe może być poczytanie wyrażanych „na gorąco” opinii Kurczaba o „Zwierzu” (taką miał już wówczas ksywkę Kurtyka).
Niestety jesteśmy też skonfrontowani z technicznymi szczegółami wspinania, które są ważne i mogą być interesujące dla himalaistów, ale dla zwykłego czytelnika są chyba nudne, lub wręcz niezrozumiałe. Tego typu fragmenty zupełnie nie przekonują mnie w książkach szukających szerokiego spektrum odbiorców.
Jeśli chodzi o warstwę edytorsko-językową to niezbyt szczęśliwym pomysłem okazało się odmienianie nazwy Trango Towers (s. 28). Podobnie razi częsta w polskiej literaturze górskiej maniera pisania o Żebrze Abruzzów i, co gorsza, księciu Abruzzów (tak jakby Abruzzi było nazwiskiem): s. 60, 61, 64, 66, 68 i wiele innych (por. wstęp tłumaczki do książki M. Tenderini & M. Shandrick – Pasja i powinność. Ludwik Sabaudzki książę Abruzji). Zdjęcia w książce są oczywiście z dzisiejszej perspektywy mizerne, ale wówczas były akceptowalne. Zaletą ogromną jest natomiast korekta, profesjonalna i drobiazgowa.
Ta książka nie jest zła. Jest to już jednak nieco przebrzmiała lektura, którą mogą zainteresować się zapewne pasjonaci i historycy.