Autor: Mehmet Şevki Yazman
-
Tłumaczenie: Piotr Nykiel
Tytuł oryginału: Kumandanım Galiçya Ne Yana Düşer – Mehmetçik Avrupa’da
Wydawnictwo: Wydawnictwo Arkadiusz Wingert
Data wydania: 2016
ISBN 978-83-60682-52-4
-
Wydanie: papierowe
Oprawa: twarda
Liczba stron: 412
Książka porucznika Yazmana należy do ogromnej „biblioteki” literatury wspomnieniowej i beletrystycznej, jaką wywołało gwałtowne, odmieniające ówczesny świat doświadczenie pierwszej wojny światowej. Wspomnienia te lokują się przy tym w tej części „biblioteki”, w której znajdują się książki autorów, patrzących na swe doświadczenia wojskowe i wojenne z poczuciem humoru. (…) Niewyczerpanym źródłem komizmu jest dość poważny szok cywilizacyjny, jaki przeżywali żołnierze tureccy w kontakcie z austro-węgierską i niemiecką machiną wojenną, a bardziej jeszcze zetknąwszy się z ludnością bułgarską, serbską, węgierską, a nade wszystko polską.fragment recenzji dra hab. Jana Rydla
Obecność osmańskiego XV Korpusu, składającego się z 19. i 20. DP, na froncie galicyjskim należy do mniej znanych epizodów I Wojny Światowej. Tym większe brawa należą się więc za wydanie wspomnień tureckiego porucznika, który w latach 1916–1917 walczył w Europie z wojskami carskimi. Mehmet Şevki Yazman nie był przy tym w ojczyźnie osobą anonimową: brał udział w formowaniu rządu kemalistowskiego, pracował w dwóch ministerstwach, a w stan spoczynku przeszedł w stopniu pułkownika. Późniejsze doświadczenia w znacznym stopniu zdeterminowały niektóre z napisanych przez niego komentarzy: regularnie występują w nich negatywne opinie na temat sułtana oraz środowisk religijnych (w tym pułkowego imama), choć – jak zauważa Piotr Nykiel, będący autorem odredakcyjnych przypisów – trudno zakładać, aby równie otwarcie krytykował ówczesny porządek już w 1916 r. Nie zmienia to faktu, że wspomnienia Yazmana czyta się świetnie, czemu z pewnością przysłużył się bardzo udany pod względem literackim przekład.
Głównym przedmiotem wspomnień nie są działania bojowe, lecz obserwacje kulturowe, co nie znaczy oczywiście, że zabrakło tych pierwszych. Więcej w nich jednak opisu emocji odczuwanych w zetknięciu z „nawałą ogniową” czy śmiercią towarzyszy broni, niż szczegółów dotyczących ruchów poszczególnych jednostek. Yazman potraktował swoich podwładnych z ogromną sympatią, nie ukrywając jednocześnie ich wad i śmiesznostek: z książki wyłania się obraz osmańskich żołnierzy będących w gruncie rzeczy ludźmi bardzo prostymi, co prowadziło do powstania wielu zabawnych sytuacji. Część historii należy traktować z przymrużeniem oka, choć ich wartość polega nie tyle na wierności szczegółom, lecz na ogólnych odczuciach względem cudzoziemców, które autor starał się w ten sposób przemycić. Nawiasem mówiąc, zawarty w podtytule „Mehmecik” (Mehmetçik), to obiegowe określenie żołnierza, podobnie jak brytyjski „Tommy”.
Wspomnienia dzielą się na trzy jasno wyodrębnione bloki: wyjazd, pobyt na froncie i powrót. Uderzające jest rozczarowanie, jakiego doświadczył autor po ponownym przekroczeniu granicy, ponieważ rzeczywistość która go przywitała znacząco odbiegała od idealizowanego w ciągu ostatnich miesięcy obrazu domu. Pokusił się nawet o gorzką myśl, że bardziej dbano o żołnierzy w państwach sojuszniczych, nawet jeśli – tak jak Bułgaria – były starym wrogiem Imperium Osmańskiego. Przez całą książkę nie opuszcza go jednak poczucie humoru, ale i patriotyzm – nie jest to jednak patriotyzm imperialny, ale turecki. Tym bardziej bolą go aberracje, z jakimi musiał zmagać się na ojczystej ziemi: najczęściej wspominaną jest rozrośnięta do granic absurdu biurokracja, powodująca, że w zetknięciu z intendenturą austro-węgierską żołnierze osmańscy początkowo nie mogli uwierzyć, iż możliwe jest uzyskanie pewnych produktów bez konieczności wypełniania licznych dokumentów.
Żartobliwe portrety psychologiczne podoficerów i szeregowców stanowią główną ozdobę wspomnień, jak np. w początkowym epizodzie poświęconym nauce geografii, aby nie musieć się wstydzić przed sojusznikami. Dla chłopów i pasterzy, którzy częstokroć nie wiedzieli co dzieje się w najbliższym mieście opowieści o Europie Środkowej i Wschodniej jawiły się cokolwiek abstrakcyjnie… Podobnie było z jedzeniem, stosunkiem do kobiet, łaźnią, przyswajaniem niemieckich zwrotów… Opowieść o żołnierzu, który wydał niemieckiej artylerii rozkaz rozpoczęcia ognia zaporowego, ponieważ było to jedyne słowo, którym był w stanie odpowiedzieć swojemu przypadkowemu rozmówcy znajdującemu się po drugiej stronie telefonu wzbudza u współczesnego czytelnika uśmiech, choć nikomu wówczas nie było do śmiechu. Podobnych epizodów jest znacznie więcej. Szczególnie relacje z przedstawicielami administracji obcych państw i ludnością cywilną obfitowały w zgrzyty kulturowe, w związku z czym – jak podejrzewam – stanowiły dla Yazmana szczególnie interesujący materiał do obserwacji. Niekiedy są to uwagi dość wstydliwe, jak np. szok żołnierzy osmańskich po odkryciu, że ludność tamtejszych wsi nie nosi… majtek. Równie wiele uwagi autor poświęcił C.K. armii i kajzerowskim sojusznikom, siłą rzeczy marginalnie wspominając o Bułgarach, z którymi kontakt był stosunkowo najkrótszy. Szkoda natomiast, że Yazman tak niewiele napisał o swoich odczuciach względem carskich przeciwników.
Osmański oficer przekazał bardzo ciekawą informację na temat rozprężenia ogarniającego armię carską w związku z rozwijającą się agitacją bolszewicką. Stwierdził mianowicie, że niemieckie dowództwo celowo doprowadzało do fraternizowania się żołnierzy, aby pogłębić rozkład morale zaobserwowany u wroga. Jest to wiadomość unikatowa, w pełni logiczna, ale zazwyczaj nieobecna w niemieckiej historiografii. Rzuca ona tymczasem ciekawe światło na metody działania kajzerowskich oficerów, lubujących się w pozowaniu na ostatnich rycerzy XX w.
Całość uzupełnia napisane przez Nykiela wprowadzenie, aneksy, objaśnienia zawarte w przypisach i liczne, bardzo dobrze dobrane fotografie. Od strony edytorskiej publikacja może być uznana za wzorcową, co jest szczególnie ważne w kontekście szczątkowej obecności epizodu związanego z pobytem na naszych ziemiach XV Korpusu w polskojęzycznej literaturze poświęconej I Wojnie Światowej.
Wydanie recenzowanych wspomnień można podsumować tylko w jeden sposób: z pewnością jest to książka, która w zestawieniu najciekawszych prac historycznych roku 2016 zajmie czołowe miejsce. Spodziewam się, że w moim prywatnym rankingu również znajdzie się w ścisłej czołówce. Polecam bez wahania.