Autor: Mick Conefrey
-
Wydawnictwo: Wydawnictwo Bezdroża
Tytuł oryginału: The Ghosts of K2: the Epic Saga of the First Ascent
Tłumaczenie: Krzysztof Krzyżanowski
Data wydania: 2019
ISBN 9788328355095 - Wydanie: papierowe
Oprawa: miękka
Liczba stron: 376
Mick Conefrey od ponad dwudziestu lat tworzy filmy dokumentalne dla BBC, History Channel i Discovery, jest też autorem książek, w których opowiada prawdziwe historie. Poznał chyba wszystkie najbardziej fascynujące zakątki świata, od Kambodży po K2, od Puerto Rico po Spitsbergen. Najbardziej pasjonuje go eksploracja najtrudniejszych do zdobycia pasm górskich w Alpach, Himalajach i na Alasce. Jest laureatem sporej kolekcji liczących się nagród .
K2 – bezimienna góra, która cieszy się ponurą sławą. Wznoszący się na 8611 metrów n.p.m. szczyt budzi wśród ludzi gór szczególną fascynację. To największe możliwe wyzwanie. Trzeba pokonać niezwykle strome zbocza, ekstremalną wysokość, odosobnienie oraz nieprzewidywalną pogodę. Na szczyt K2 dotarli nieliczni, wielu straciło życie podczas wspinaczki. Nowoczesne technologie sprawiły, że jest ona odrobinę bezpieczniejsza, ale Góra Gór wciąż zbiera tragiczne żniwo. I wciąż przyciąga nowych śmiałków, którzy chcą zmierzyć się z obsesją na punkcie zdobycia tego szczytu.
Ta książka w wyjątkowo realistyczny i sugestywny sposób opowiada historię pierwszych prób wejścia na K2. Jest niezwykłym dokumentem, który powstał dzięki nieustępliwości i wytrwałości autora. Niepublikowane wywiady z żyjącymi członkami zespołów oraz ich rodzinami, fragmenty pamiętników i listów znajdujących się w archiwach rozsianych po całym świecie pozwoliły na odmalowanie atmosfery na Górze Mordercy, która wciąż pozostaje marzeniem wielu wspinaczy. Znajdziesz tu historię przesiąkniętą widmem śmierci, szaloną ambicją, tragedią i heroiczną odwagą. Karty tej znakomitej, rzetelnie napisanej, a przy tym trzymającej w napięciu książki wypełniają bohaterzy i marzyciele – to arcydzieło literatury górskiej.
K2. Góra, która nie ma imienia. Góra, która nie zna litości.
Wyróżnienie w konkursie na Książkę Górską 2019 w kategorii Literatura górsko-podróżnicza
Patron medialny:
z opisu wydawcy
Duchy K2 to książka historyczna, ale z dużym potencjałem „plotkarskim”. Dzieje odkrycia, kolejnych wypraw i pierwszego wejścia na szczyt przedstawione są od samego początku. Nie jest to jednak suchy ciąg dat i nazwisk. Autor doskonale czuje się nie tylko w rekonstrukcji zdarzeń, ale przede wszystkim w analizie całego ich kontekstu polityczno-społeczno-kulturowego. Taka konstrukcja pracy bardzo wciąga w lekturę. Wielokrotnie opuszczamy dzięki temu dolinę lodowca Baltoro i podnóża K2, aby poznać kulisy wypraw czy charaktery „aktorów” kolejnych prób wyjścia na szczyt. Dowiadujemy się na przykład, dlaczego jeden z dwóch głównych organizatorów ekspedycji z roku 1902, Oskar Eckstein, nie dotarł do celu wraz z całą ekipą, tylko został aresztowany. Równie ciekawe jest uświadomienie sobie, że w góry poszła wtedy niemal cała ludność wioski Askole. Romantyczna, bohaterska wizja pionierskich wypraw nie oznacza, że nasza uwaga nie jest kierowana na fundamentalne, choć rzadko poruszane tematy. Jak bowiem wyglądała higiena początku XX wieku? Wszy, brak kąpieli, choroby nizin – denga, malaria, cholera – doprawdy warunki spartańskie (wręcz odstręczające).
Zasadniczo opowieść jest bardzo wartka i czyta się ją z zainteresowaniem. Autor bardzo starannie, z nieomal detektywistyczną precyzją potraktował opisywane wydarzenia i postacie. W trakcie kwerendy korzystał z publikacji, ale też opierał się na rękopisach, dokumentach niepublikowanych i rozmowach. Ważny jest też fakt, że wykorzystał materiały w różnych językach, a nie wyłącznie angielskie. Dobrze poznajemy dzięki temu historie kolejnych osób, łączące je relacje, przyczyny i motywacje decyzji przez nie podejmowanych, a także genezę późniejszych konfliktów, nieporozumień i kontrowersji. Dużo jest też o emocjach i psychologii, ale wszystko z wyczuciem i bez egzaltacji ani nadinterpretacji. Wszystko to osadzone jest na szerokim tle polityczno-kulturowym. Jeśli czytelnik nie zna lub nie pamięta historii wypraw na K2 to lektura będzie dla niego także pełna dobrze budowanego napięcia. Dobry styl utrzymany jest do samego końca. Ostatni rozdział nie jest, jak często bywa banalnym podsumowaniem, a raczej zaproszeniem do rozważań na temat wspinania i himalaizmu.
Na kartach książki znalazło się miejsce dla Polaków (wyprawa planowana w roku 1939), choć wyjaśnienie, dlaczego ich ekspedycja się nie odbyła, nieco mija się z prawdą (s. 90-91). Zespół w składzie S. Bernadzikiewicz, J. Bujak, J. Klarner i A. Karpiński, nie otrzymawszy wówczas pozwolenia od Brytyjczyków na K2, obrał za swój cel szczyt Nanda Devi East i wszedł nań. Warto też może zwrócić uwagę na inny, znamienny szczegół. Conefrey konsekwentnie pisze o Fritzu Wiessnerze jako o Amerykaninie, bowiem przyjął on obywatelstwo USA. Smaczek polega na tym, że jeszcze m.in. w artykule w „The Guardian” z roku 2002 wspinacz ten był nazywany obywatelem Niemiec – co w zasadzie mija się z prawdą, a może być też pokłosiem późniejszych sporów (w zasadzie kłótni) o amerykańskie wyprawy z lat 1939 i 1953 oraz oczywiście wydarzeń II Wojny Światowej. Jak widać, treść książki jest historycznie bardzo ciekawa i szeroka.
Nie wszystkie wyrażane opinie są oczywiście bezdyskusyjne. Nie mam na przykład przekonania, że wspinanie „jest naturalną potrzebą człowieka”. Powiedziałbym raczej, że to potrzeba, a czasem wręcz obsesja głównie Europejczyków i Amerykanów. Mieszkańcy gór azjatyckich długo nie mieli takiej „potrzeby”, a zresztą często zabraniano im uczestnictwa w „zdobywaniu” szczytów, ograniczając radykalnie ich obecność w wyższych obozach i partiach gór. Zapewne chodziło m.in. o ryzyko „zdobycia” szczytu przez tragarza, co być może byłoby dla zachodniego wspinacza dyshonorem? W tej perspektywie niezwykłym zadowoleniem napawa fakt pierwszego zimowego wejścia na K2 w wykonaniu zespołu nepalskiego (2020/2021 r.).
Wątek lokalnych tragarzy i wspinaczy jest zresztą wyraźnie wstydliwym aspektem opowieści Conefrey’a. Znamy na przykład wszystkich Szerpów biorących udział w wyprawie z roku 1939, ale w książce z nazwiska wymienieni są tylko Pasang Kikuli, Pasang Lama i Tse Tendrup, choć pozostali – być może mniej od tych doświadczeni – wspinali się w czasie rzeczonej wyprawy więcej i częściej niż „panicze”, a rola tzw. tragarzy dla innych wypraw zawsze była kluczowa (wystarczy uświadomić sobie, kto poręczował drogę na K2 przy kolejnej próbie zimowego wejścia na szczyt w roku 2021). Podobne odczucia ma zresztą Wojtek Kurtyka.
Mam także problem z podtytułem książki. O ile jeszcze tytułowe duchy można rozumieć jako nawiązanie do sił opiekuńczych K2, to epickość tej historii jest dla mnie enigmatyczna. Autor jedynie czasem uderza w tony rodem z książek Juliusza Verne’a i to cała epickość. Moim zdaniem dość brutalne, lecz zupełnie odpowiadające treści byłoby stwierdzenie „plotkarska” czy „zakulisowa” historia zdobycia szczytu. Niesnaski, spory, oskarżenia, komisje wyjaśniające i sprawy sądowe, które stanowią pokaźną część treści, nie czynią raczej tych wydarzeń heroicznymi.
Pod względem językowym polski tekst jest niestety co najwyżej poprawny. Tłumacz nie ustrzegł się błędów, które są dość irytujące i znamienne dla dużej części, ostatnio hurtowo tłumaczonej u nas literatury górskiej. Chodzi w pierwszej kolejności o notoryczne tłumaczenie „duca degli Abruzzi”/”Duke of Abruzzi” jako „książę Abruzzów” zamiast „książę Abruzji” (szczegółowy komentarz do tego zagadnienia zob. wstęp tłumaczki do książki M. Tenderini & M. Shandrick – Pasja i powinność. Ludwik Sabaudzki książę Abruzji). Równie uparcie formacja górska znana jako „Abruzzi Spur” tłumaczona jest jako „żebro Abruzzów”, choć powinno być „Żebro Abruzzi”. Można na tej podstawie domniemywać, że Abruzzi jest wedle tłumacza nazwiskiem. Warto tu zatem wspomnieć oczywistość: włoski region Abruzja, to po włosku L’Abruzzo lub gli Abruzzi. Stąd książę tytularny tego regionu to „książę Abruzji” („duca degli Abruzzi”), a nie Abruzzów (czyli pasma górskiego w tym rejonie).
Ponadto w pewnej chwili dowiadujemy się (s. 49), że Nanda Devi „była to jedna z najwyższych i najświętszych gór Indii” i „mierzyła 7816 m n.p.m.” – czy oznacza to, że już nie jest i nie ma takiej wysokości? Na s. 195 pojawia się z kolei błędna informacja geologiczna, jakoby K2 zbudowane było ze skał granitowych. Szczyt ten jest w rzeczywistości zbudowany głównie z gnejsów, zresztą znanych w literaturze przedmiotu jako „K2-gneiss”.
Powyższe usterki powinny zostać wychwycone przez korektorów, jednak z przykrością trzeba skonstatować, że w wielu polskich wydawnictwach nie jest to już standardem. Konsekwencją takiego podejścia są również obecne w wydanej książce błędy literowe, ortograficzne i błędy składu. Taka mała staranność jest zniechęcająca. Podam tu tylko kilka przykładów, wytykając, że na s. 36 występuje „Carter” zamiast „Crowley” (w tym samym akapicie!). Zamiast poprawnego brzmienia nazwiska Vessely, w książce występuje Wessely. Podobne zniekształcenie dotyczy nazwiska Petigax, które w polskim tłumaczeniu jest odmieniane w formie Petigaks (s. 37 i in.), choć i w tym nie ma konsekwencji. Wreszcie szczyt o ustalonej również w języku polskim lekcji Nanda Devi, nazywany jest Nanda Dewi (wielokrotnie od s. 49). Gdyby tego było jeszcze mało, to na dodatek przebieg grani północno-wschodniej jest źle zaznaczony w jej dolnym odcinku (s. 67).
Pomimo jednak tych wszystkich techniczno-translatorskich usterek i irytujących błędów, książka z pewnością warta jest lektury, a może nawet zakupu do naszej górskiej biblioteczki.