Autor: Paul Ham
-
Tłumaczenie: Adam Tuz
Tytuł oryginału: 1914. The Year the World Ended
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2015
ISBN 978-83-7961-208-6 -
Wydanie: papierowe
Oprawa: twarda
Liczba stron: 520
Autor co prawda twierdzi, że wybuchu tej wojny można było uniknąć, wylicza wydarzenia i fakty, decyzje polityczne i militarne, które można było niejako wycofać, unieważnić, a sprawy wyprostować, czyli nie dopuścić do dramatu. Niemniej jednak ta wielka opowieść, którą przedstawił, jest zapisem jakiejś nieuchronności, jakiegoś fatalizmu, którego domagała się Historia, by efektownie i tragicznie zamknąć wiek XIX i otworzyć wiek XX, z jego kolejnymi tragediami i hekatombami. Jest to książka pokazująca niezwykłą gęstwinę historyczną, przez którą płyną rzeki i prądy i w której nikt nie jest w stanie się połapać, a za chwilę giną miliony ludzi. Paul Ham jest wybitnym historykiem, ale też zdolnym pisarzem – ze świetnym warsztatem, ale też z niezwykle czułym uchem, bo słyszy głosy płynące z przeszłości, głosy żołnierzy, którzy idą na front, by zginąć.z opisu wydawnictwa
Paul Ham, australijski historyk zawstydził wszystkich badaczy przeszłości i napisał najlepszą jak dotąd książkę o I wojnie światowej. Nie ulega dla mnie wątpliwości, że „1914. Rok końca świata” to najlepsza pozycja dotycząca Wielkiej Wojny od czasów twórczości Barbary Tuchman.
I na nic zdadzą się głosy malkontentów, że praca dotyczy tylko frontu zachodniego, że odnosi się tylko do początku wojny, że autor pobieżnie i nie obiektywnie potraktował udział Austro-Węgier w wojnie itp. Są to „jęki” zawstydzonych badaczy przeszłości, że to nie oni, a Paul Ham napisał coś wyjątkowego. A zarzucanie Australijczykowi niewiedzy, ignorancji, posługiwania się stereotypami jest wynikiem niezrozumienia koncepcji pracy Paula Hama oraz niezrozumienia treści książki. Czepianie się powyższych „błędów” jest, jak nie przymierzając, krytykowanie biografii Adolfa Hitlera, za to że tak mało poświęcono w niej uwagi walce Polaków z nazistami…
Wracając jednak do książki Paula Hama. Autor stawia tezę, że winne wybuchu Wielkiej Wojny były wszystkie strony konfliktu, a nie tylko Niemcy (sic!), że wszyscy poprzez lekkomyślność, fatalizm, brak rozwagi, zaniechania, wzajemne uprzedzenia i niechęć doprowadzili do wybuchu konfliktu: Francuzi, Anglicy, Rosjanie, Niemcy i Austriacy. Każdy dołożył swój kamyczek do lawiny śmierci, która przetoczyła się przez Europę. Przywódcy europejskich mocarstw nie chcieli, bądź nie mogli, zatrzymać spirali przemocy i zła. Nic nie jest w stanie tego wytłumaczyć i usprawiedliwić.
Swoje tezy autor świetnie argumentuje. Rozbiera na czynniki pierwsze i analizuje przyczyny wojny dokonując niemalże wiwisekcji na historii Europy od końca XIX wieku do 1914 roku. Mnóstwo argumentów przemawia za tezą Hama. Australijczyk nie pisze, jak większość historyków, że wojna była nie do uniknięcia – wręcz przeciwnie! Wskazuje na momenty, kiedy można było jej uniknąć! Ludziom decydującym o losach Europy zabrakło jednak rozwagi, przebiegłości, wyobraźni i odwagi… To nowe, odkrywcze spojrzenie na historię Europy przed 1914 rokiem, dotąd w pracach historycznych nie reprezentowane. To najmocniejsze strony książki australijskiego historyka.
Drugą część książki autor poświęca pierwszemu rokowi wojny, słusznie zauważając, że był to rok przełomowy i decydujący o reszcie wojny, o jej wyniku. To wówczas Niemcy wojnę przegrały i nic i nikt nie mógł już tego odmienić. To w lipcu, sierpniu i wrześniu 1914 roku na przedpolach Paryża rozstrzygnął się los Wielkiej Wojny. Dalszy ciąg konfliktu był już tylko bezsensownym i niepotrzebnym cierpieniem.
„1914. Rok końca świata” jest jeszcze pod jednym względem książką wyjątkową. To sprawnie napisana opowieść historyczna. Czyta się ją z wypiekami na twarzy. Książka mocno wciąga czytelnika w wir wydarzeń. Paul Ham pisze prostym, zrozumiałym i bardzo literackim językiem, całkiem inaczej niż rzesze zawodowych historyków. Ich prace są suche, beznamiętne, pełne faktów, a u australijskiego historyka są emocje, ale jest też dystans do opisywanych ludzi i zdarzeń. Jest ich ocena, wytykanie błędów i wad, pochwała odwagi i bohaterstwa. Autor nie jest więc obojętny wobec opisywanego świata. Zachowuje jednak obiektywizm.
Australijczyk w literacki sposób opisuje świat u progu zagłady, a później sam kataklizm. Może ten język nie pasuje do cierpienia i zła wojny, ale w tym wypadku jest właśnie odwrotnie – tym literackim stylem autor potęguje w czytelniku wrażenie zła, cierpienia i śmierci, które przetoczyły się przez Europę i zmiotły z powierzchni ziemi tamten świat. Pozostały po nim gruzy, na których zrodził się jeszcze straszniejszy świat kolejnej wojny światowej. Monografia Hama ma w sobie ogromny ładunek emocjonalny. Świetnie oddaje on atmosferę tamtych czasów. Tak właśnie trzeba pisać o historii. Słowa uznania należą się Australijczykowi.
Na zakończenie trzeba stwierdzić, że monografia Paula Hama to wielki humanistyczny traktat o wojnie, o bezsensownych cierpieniach i złu, które człowiek wyrządza bliźniemu całkowicie bezpodstawnie, bez przyczyny. To jedna z najważniejszych i najlepszych książek dotyczących Wielkiej Wojny. Dzieło, które za kilka, kilkanaście lat może okazać się przełomowe w historiografii. Trzeba bowiem czasu, aby praca Paula Hama została „przetrawiona” przez historyków i zaakceptowana, aby z jej tezami podjęto dialog i dyskusję, polemikę. Jeśli to nastąpi, będziemy mieć przełom w myśleniu o I wojnie światowej. A o to przecież chodzi w badaniu przeszłości.
W moim odczuciu „Nasza wojna” duetu Borodziej-Górny jest nieporównywalnie lepsza, bo choć traktuje nieco o czym innym, to autorzy doskonale wykorzystują historię kulturową, czego Hamowi brakuje. Niemniej jest to niewątpliwie ciekawa książka, która ma jednak jeden minus jak stąd do Maroka: autor kompletnie nie zna się na wojskowości i czasem aż zęby bolą na widok tego, co pisze na ten temat;)
Po co wspominać o nie mniej krwawym i niszczycielskim wschodnim froncie?
http://www.bitwakarpacka.org – właśnie nad tym pracujemy 🙂