Baner z okładką książki Jak żyli ludzie pierwotni

Jak żyli ludzie pierwotni

Autorka: Iwona Czarkowska, Ilustracje: Dariusz Wanat

  • Konsultacja naukowa: BRAK
    Wydawnictwo: Dragon Sp. z o.o.
    Data wydania: 2016
    ISBN 978-83-7887-212-2
  • Wydanie: papierowe
    Oprawa: miękka
    Liczba stron: 16
Bogato ilustrowany zeszyt z tworzącej kolekcję serii „Jak żyli ludzie” prezentuje w ciekawy sposób różnorodne aspekty życia najdawniejszych przodków człowieka. Ukazuje ich codzienne życie, zajęcia, stroje, sposoby zdobywania pożywienia czy ubierania się. z opisu wydawnictwa

Nie jest łatwo opowiadać dzieciom o naszej odległej przeszłości. Pisałem już o tym kiedyś na łamach Mądrych Książek (Jak opowiadać dzieciom o odległej przeszłości człowieka?). Trudność tego zadania staje się dla nas jeszcze bardziej jaskrawa gdy sięgamy po pojawiające się na rynku księgarskim publikacje. Ich autorzy bardzo często ulegają złudnemu przekonaniu, że napisanie książeczki dla najmłodszych jest zadaniem łatwym i dostępnym dla każdego. Najczęściej jednak okazuje się, że nie są w stanie podołać temu wyzwaniu i tworzą „dzieła” o wątpliwej wartości i atrakcyjności.

Niestety prezentowana książeczka (pierwsza z serii – poniższe opinie nie dotyczą pozostałych), choć nie jest tragiczna to jednak wydaje się potwierdzać powyższe obserwacje. A szkoda bo jest niedroga i dość powszechnie dostępna…

Największym zarzutem jaki mam do tej publikacji jest jej merytoryczny i językowy bałagan oraz nieporadności merytoryczne. Jest rzeczą oczywistą, że w niewielkiej książeczce przeznaczonej dla dzieci nie można zawrzeć zbyt wielu informacji. Trzeba je wyselekcjonować a potem ułożyć w sensowną i ciekawą opowieść. Tu mamy do czynienia z ewidentnie nie przemyślaną narracją i dość przypadkowo wybranymi faktami. I tak na przykład historia człowieka zaczyna się od Australopiteka (jako jedyny został tu wymieniony z nazwy) zwanego przez autorkę „południowym małopoludem z Afryki”.  Autorka jak ognia unika zresztą słów „małpa” czy „ewolucja”- w dzisiejszych czasach tak pewnie dla niej bezpieczniej – i nie wspomina o kluczowych ewolucyjnych zmianach rozwojowych naszych poprzedników np. wzroście mózgu czy umiejętności wytwarzania narzędzi. Dowiadujemy się za to, że „praludzie” lubili się stroić zaś na ścianach jaskiń malowali nowo wynalezione narzędzia  (Australopiteka i malowidła naskalne dzieli kilka milionów lat!). Następnie ni stąd ni zowąd pojawia się informacja o ważnej roli warsztatu tkackiego ilustrowana zresztą (sic!) pieczoną na ruszcie świnką. Ilustracje zresztą to kolejny problem – rzadko odpowiadają treści zapisanej w tzw. dymkach. Kolejne strony poświęcono polowaniom na wielkie ssaki i zilustrowano scenami zabijania nosorożca (chyba włochatego) i mamuta (na pewno włochatego) a zakończono sceną budowania chaty z ich kości.  W międzyczasie, zupełnie bezładnie kilkakrotnie przewinęła się kwestia ognia i jego skądinąd ważnej roli. Wszystko bez składu i jakiejś czytelnej narracji. Odnoszę wrażenie, że autorzy nie wiedzieli co wybrać i zastosowali metodę losową w doborze treści. Kolejne strony poświęcone są wynalazkowi rolnictwa (termin neolit nie pada, ale akurat chyba słusznie). Sam tekst choć pozbawiony wielu cennych informacji o ważnej roli tego okresu nie jest zły, natomiast całkowitym kuriozum jest jeden z rysunków. Świadczy on o całkowitym dyletanctwie autorów i zwyczajnym lenistwie. Dwustronicowy rysunek przedstawia – według opisu – neolityczną osadę z terenów Turcji, składającą się z glinianych domów do których wchodziło się przez dachy. Tyle opis – na rysunku znajdziemy natomiast wczesnośredniowieczne grodzisko otoczone palisadą, z chatami pokrytymi słomą a w miejscu otworów kominowych mającymi dziury i drabiny. Całość nie ma nic wspólnego z neolitycznymi osadami z Turcji czy nawet z Polski, i w ogóle nie ma nic wspólnego z niczym! A wystarczyło użyć wujka Google’a by zobaczyć dziesiątki poprawnych i nie mniej atrakcyjnych wizualnie rekonstrukcji tamtejszych budowli…

Moje wątpliwości budzą też wspominane już powyżej ilustracje. Nie chodzi tu o ich estetykę bo ta może być odbierana bardzo subiektywnie, ale brak w niej – podobnie jak w tekście – klarownej koncepcji. Ludzie o aparycji „małpiej” mieszają się z postaciami rodem ze średniowiecznych grodów czy karykatur w stylu Charlie Hebdo. Słowem – brak pomysłu…

Widziałem i czytałem gorsze książeczki i publikacje dla dzieci. Na ich tle ta nie jest tragiczna, jednak do – moim zdaniem osiągalnego – ideału jest jej dość daleko. Większość rodziców nie będzie zapewne w stanie wyłapać w niej błędów czy niekonsekwencji i w dobrej wierze przekaże dzieciom średnio sensowny obraz naszej przeszłości. Chyba czas by do działania przystąpili naukowcy (jak w wielu innych krajach) i przy pomocy rysowników i wydawnictw stworzyli solidne pozycje, popularyzujące wiedzę o początkach ludzkości, przeznaczone dla dzieci i młodzieży.

Kategorie wiekowe: , , ,
Wydawnictwo:
Format:

Author

archeolog - egiptolog, popularyzator nauki

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content