Życie codzienne zakonu templariuszy

Autor: Georges Bordonove

  • Tłumaczenie: Anna Loba & Mirosław Loba
    Konsultacja naukowa: Anna Loba
    Tytuł oryginału: La vie quotidienne des Templiers au XIIIe siecle
    Seria/cykl wydawniczy: Życie codzienne
    Wydawnictwo: Moderski i S-ka
    Data wydania: 1998
    ISBN: 83-87505-21-8
  • Wydanie: papierowe
    Oprawa: miękka
    Liczba stron: 206
Zakonowi Templariuszy towarzyszą różnorodne wyobrażenia na temat jego działalności, obficie korzystające z mitów i legend, nie zawsze zgodnych z historyczną prawdą.

Niniejsze opracowanie, czerpiąc bogato z autentycznych dokumentów i wiarygodnych materiałów historycznych, pozwala szczegółowo zapoznać się z historią Zakonu Ubogich Rycerzy Świątyni, codziennym funkcjonowaniem struktur zakonnych i jego działalnością militarną – od momentu powstania aż do ostatecznego upadku i rozwiązania zakonu.

Francuski historyk Georges Bordonove skupił się na ukazaniu nieznanego dotychczas wizerunku templariuszy, zdradzając czytelnikowi szczegóły z ich codziennego życia i kulisy zakonnej wspólnoty.z opisu wydawnictwa

Można rzec, że wielką zaletą książek historycznych jest łatwość ich odbioru. Większość z nich nie przedstawia bowiem zbyt wielkiego wyzwania dla popularnego czytelnika (nie licząc może nagromadzenia dat i nazw własnych). Z nawiązką „rekompensuje to” łatwość z jaką piszący może spaczyć historyczne widzenie czytającego. Historia jest bowiem, w przeciwieństwie do nauk ścisłych, materią łatwo poddającą się subiektywnej interpretacji i zarazem na tyle złożoną, że trudno pisać ją obiektywnie.

„Życie codzienne zakonu templariuszy” jest pozycją klasyczną. Wydana po raz pierwszy w roku 1975 przez wydawnictwo Hachette była potem wznawiana (ostatnio w roku 2008) i tłumaczona na różne języki. Jest to praca w starym stylu, dobra warsztatowo i dobrze napisana. Nie wszystkim jednak przypaść mogą do gustu fragmenty fabularyzowane (Autor powołał do życia postać fikcyjnego Jocelina, którego wstąpienie do Świątyni i dalsze koleje losu śledzimy na bieżąco słuchając jego samego i jego współbraci).

Na szybko lecz sprawnie zarysowanym tle historycznym Bordonove kreśli przyczyny powstania, losy i upadek zakonu templariuszy, czyli rycerzy Świątyni. Wgłębiając się w lekturę zaczynamy zdawać sobie coraz bardziej sprawę z tego, że jest to książka z tezą. Może nie powinno to być wielkim zaskoczeniem, bo Autor sygnalizuje to już na wstępie, ale dziwi momentami radykalność z jaką wyrażane są pewne poglądy. Jednocześnie formułowane w tekście uwagi socjologiczne trącą myszką, a może już nawet rażą naiwnością.

Autor przyjął wyraźne stanowisko: broni honoru Templariuszy i przedstawia ich jako zakon nieskazitelny, zbrukany niecnymi działaniami króla Filipa Pięknego. W książce pojawia się zatem i konsekwentnie przedstawiany jest jako realnie istniejący, modelowy obraz zakonnika Świątyni. Ogromny nacisk położony jest na życie duchowe braci, ich surową regułę i nieustępliwość w jej realizowaniu. Cała ta rekonstrukcja oparta jest na kilku tekstach źródłowych, a mianowicie: Regule pierwotnej (w wersji łacińskiej 1128 i francuskiej 1140), Retraits (1165), Statutach hierarchicznych (1230-40) i Egards (1257-67) oraz dodatkowo bullach Omne datum optimum (1139) i Militia Dei (1145). Autor przekonuje nas tekstem, że ów ideał zarysowany w Regule był wcielany w życie przez większość braci. Budzi to wątpliwość, zarówno w świetle innych źródeł (niezwiązanych z procesem), jak też specyfiki czasów, a przede wszystkim stanu rycerskiego. Trzeba jednak przyznać, że rzeczywiście wiele wskazuje na to, iż templariusze przez niemal 200 lat istnienia idealnie wykorzystali wszelkie możliwości dane im regułą oraz papieskimi bullami (proszę to też porównać z inną książką omawianą na tych łamach: M. Bauer – Templariusze. Mity i rzeczywistość).

W książce Autor słusznie zwraca uwagę, że tzw. tajemnicę templariuszy odnieść można właściwie do każdego zakonu, czy innej wspólnoty o charakterze zamkniętym. Wszak zazwyczaj nie wiemy dokładnie jak wygląda życie i działanie ludzi w takich miejscach.

Zakon templariuszy powstał z konkretnej potrzeby i w konkretnych warunkach geopolitycznych (oficjalnie został erygowany w roku 1128). Cel jego powstania i sposób w jaki realizował swoją misję szybko zjednał mu wielu zwolenników. Niemniej również od samego początku miał wielu przeciwników, albo przynajmniej ludzi nastawionych krytycznie. Szczególnie połączenie drogi zakonnika i rycerza budziło wiele kontrowersji i spowodowało napisanie karkołomnego teologicznie choć skutecznego dokumentu autorstwa Bernarda z Clairvaux. W opinii Bordonove’a zakon templariuszy od początku rozwijał się i działał wzorcowo, pod mądrym zarządem kolejnych mistrzów. Tylko dwóch z nich Autor ocenia (bardziej niż) krytycznie Gerarda de Ridefort oraz ostatniego – Jakuba de Molay.

Niezmiernie przychylny zakonowi Bordonove argumentuje, że większość braci była faktycznie całkowicie oddana dobru zakonu, a łamiący jego reguły bezwzględnie eliminowani. Powołany jako „żołnierze Chrystusa” zakon stworzył w Ziemi Świętej zdyscyplinowaną, regularną, zawodową (można wręcz powiedzieć fanatyczną – ustąpienie z pola bitwy było surowo zabronione) armię, która dysponowała pierwszorzędnie zbudowanymi fortecami. Utrzymanie tych sił zbrojnych było nie lada wyzwaniem logistycznym i finansowym (dość powiedzieć, że żaden z frankijskich władców na Bliskim Wschodzie nie dysponował tak dobrymi jednostkami). Dopóki zatem idea chrześcijańskiego władztwa w Ziemi Świętej była w Europie kultywowana, dopóty templariusze (i nieco później także szpitalnicy i krzyżacy) cieszyli się estymą i licznymi donacjami. Kiedy jednak społeczna uwaga odwróciła się od tamtych obszarów, zwycięstwa Arabów, Mongołów i niesnaski między pulańskimi baronami doprowadziły Królestwo Jerozolimskie do upadku, zakon także stracił na popularności (wyjątkiem były cały czas zagrożone tereny Półwyspu Iberyjskiego). Ponieważ jednak na obszarze Europy (szczególnie Francji) templariusze zachowali wszelkie przywileje, a sumiennie realizując nakaz bogacenia (w celu finansowania obrony Ziemi Świętej) stali się w zasadzie archetypem skutecznej korporacji, nie dziwi, że wzbudzali coraz większą zawiść i chciwość w ludziach, w tym i możnowładcach. Dodatkowym problemem stał się od początku istniejący konflikt z kościołem (sprawa dziesięcin i innych dochodów) oraz faktyczna niezależność od administracji państwowej wzmacniana licznymi przywilejami (które generowały też protesty różnych grup zawodowych tracących przychód na rzecz komandorii templariuszy). Modelowa korporacyjność zakonu leżała również u podstaw powołania ich na strażników skarbca królewskiego (we Francji i Anglii). Wreszcie „zakonność” zakonu, życie w odosobnieniu, poza wzrokiem innych ludzi wzbudzało niezdrowe emocje i podejrzenia. Co prawda to samo można powiedzieć o każdym innym zakonie, albo zamkniętej wspólnocie ale wystarczy nieco tylko podsycić i ukierunkować tłum, aby osiągnąć własne cele – jak uczynił to na początku XIV wieku Filip Piękny.

Podskórnie (podtekstowo) wyczuwalna w całej książce teza i wybitna sympatia Autora wypływa na powierzchnię w ostatnim rozdziale. Bordonove bez ogródek i hojnie szafuje tutaj epitetami względem głównych bohaterów tragicznego końca zakonu. Filip Piękny jest zatem królem „o wybitnej inteligencji i diabolicznym umyśle”, „niespotykanym u Kapetyngów cynizmie”, „nadużywającym władzy” i „niepohamowanie chciwym” oraz „zupełnie pozbawionym skrupułów”, który „nie obawiał się dwulicowości” i szedł „drogą podstępną i zdradziecką” „pchany zaiste monstrualnym okrucieństwem”. Z kolei papież Klemens V charakteryzuje się „słabością charakteru”, to „małoduszny człowieczek, troszczący się bardziej o zachowanie swego urzędu i wyposażenie siostrzeńców niż o obronę praw Kościoła”, który „potrafił tylko kręcić i zyskiwać na czasie”. Wreszcie ostatni mistrz zakonu Templariuszy Jakub de Molay to „człowiek pozbawiony geniuszu”, któremu „brakowało rozeznania i wyobraźni”, o wielkiej „mierności, a nawet ciasnocie umysłu”.

Współcześnie, kiedy powstało szereg prac historycznych ukazujących zarówno bizantyńską, jak też arabską wizję wydarzeń z wieków XI-XIII, może nieco razić wyłącznie zachodnia perspektywa, którą przyjął Bordonove. Mogę tę pozycje polecić, zapewne jednak nie powinna to być jedyna nasza lektura na ten temat.

Można żałować, że szata graficzna książki nie jest bogatsza. Przynajmniej jednak warstwa redakcyjna jest utrzymana na dobrym poziomie.

Kategorie wiekowe: ,
Wydawnictwo:
Format:

Author

archeolog latynoamerykanista, geolog, alpinista

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content