Autorzy: Myles Dillon, Nora K. Chadwick
-
Tłumaczenie: Zygmunt Kubiak
Tytuł oryginału: The Celtic Realms
Wydawnictwo: PIW
Data wydania: 1975
ISBN –
-
Wydanie: papierowe
Oprawa: twarda
Liczba stron: 352
Książka pary wybitnych uczonych angielskich, Nory K. Chadwick i niedawno zmarłego Mylesa Dillona, poświęcona ludowi znanemu już w VI w. p.n.e. greckim historykom i etnografom, a odgrywającemu w dziejach Europy, zwłaszcza zachodniej i środkowej, ogromną rolę aż po wiek XII n.e.W kolejnych rozdziałach autorzy omawiają pojawienie się Celtów na terenie Europy, wzmianki o nich w dziełach pisarzy greckich i rzymskich, dzieje Wysp Brytyjskich w okresie podboju rzymskiego, powstanie historycznych królestw celtyckich i celtyckie instytucje świeckie. Szeroko potraktowana jest religia i mitologia celtycka i przyjęcie przez Celtów chrześcijaństwa, a także literatura, zwłaszcza irlandzka i walijska, która – podobnie jak sztuka – jeszcze w wiele lat po utracie przez królestwa celtyckie niepodległości, wywierała silny wpływ na literaturę i sztukę europejską. Niektóre utwory literackie, zupełnie polskiemu czytelnikowi nie znane, doczekały się w tej książce szczegółowego streszczenia i omówienia, a duże fragmenty poematów przytoczone są w brzmieniu oryginalnym i w przekładzie.informacja wydawcy
„Ze świata Celtów” duetu Myles Dillon – Nora K. Chadwick, pomimo wydania w 1975 r., w dalszym ciągu stanowi (wraz z „Celtami” Friedricha Schlettego) podstawowe źródło poznania kultury celtyckiej przez polskich czytelników. Wersja anglojęzyczna ukazała się w 1967 r. i została uznana za ważne wydarzenie na rynku wydawniczym, podobnie jak działo się to w naszym kraju, gdzie na nadmiar literatury poświęconej Galom nigdy nie można było narzekać. Z obecnej perspektywy największym problemem związanym z recenzowanym opracowaniem jest to, że… w większości nie traktuje ono o Celtach. Choć w potocznym mniemaniu Irlandczycy, Szkoci i Walijczycy wciąż uchodzą za narody celtyckie, to w odniesieniu do dwóch pierwszych jest to przekonanie ze wszech miar błędne. Zanim jednak przejdę do omówienia zawartości książki, należy się czytelnikom kilka słów wyjaśnienia.
Najklarowniej sprawa przedstawia się ze starożytnymi mieszkańcami Szkocji (Piktami), gdzie tylko Lowlands zajmowały ludy celtyckie (bądź zceltycyzowane), zaś powyżej swoje siedziby miały głównie społeczności pochodzenia nieindoeuropejskiego (na co wskazuje język, którym się posługiwały). Dillon i Chadwick poświęcili baczną uwagę tym terenom, ponieważ pomiędzy III a VII w. trwało tam intensywne osadnictwo goidelskie (irlandzkie), co w efekcie doprowadziło do podporządkowania Piktów nowemu żywiołowi. Inna sprawa, że autorzy dopuszczali możliwość galijskiego pochodzenia tych ostatnich, co współcześnie jest już gremialnie odrzucane, choć co jakiś czas pojawiają się niezbyt udane próby powrotu do dawnych koncepcji.
Wynika z tego, że kluczowe znaczenie w kwestii „celtyckości” odgrywa przekonanie o galijskim pochodzeniu Irlandczyków. Jest ono bardzo trudne do wyrugowania, lecz warto sobie uzmysłowić, że:
- Żaden antyczny autor nigdy nie nazwał mieszkańców Zielonej Wyspy Celtami/Galami.
- Podobnie autorzy średniowieczni, którzy uważali, że Brytów i Goidelów dzielą zarówno język, jak i pochodzenie.
- W okresie średniowiecza i wczesnej nowożytności Irlandczycy nie uważali się za potomków Celtów.
- Grupa języków goidelskich (nazywanych niepoprawnie q-celtyckimi) oddzieliła się od galijskich (tzw. p-celtyckich) w neolicie, kiedy z oczywistych względów nie występowała jeszcze samoidentyfikacja celtycka. Co więcej, galijski jest bliżej spokrewniony z łaciną niż z goidelskim, a jakoś nikt nie określa Rzymian mianem „Celtów”.
- Nie ma śladów archeologicznych potwierdzających galijskie inwazje na Irlandię, podobnie jak pozostałości zwartego osadnictwa celtyckiego.
- Staroirlandzka kultura materialna wykazuje znaczną odrębność w stosunku do lateńskiej, lecz została wygodnie uznana za jej „lokalną odmianę”. Na tej zasadzie bardziej zlatenizowane kultury: jastorfska i przeworska też powinny zostać uznane za celtyckie, a zatem Galami byliby wówczas… Swebowie czy Wandalowie.
- Badania struktur narracyjnych wykazały, że podobieństwo przekazów Cezara i Tacyta z irlandzkimi mitami ma swoje źródło w przepisywania przez mnichów całych fragmentów pozostawionych przez nich dzieł oraz silnej inspiracji historiografią antyczną.
- Badania mDNA i grup krwi pokazują, że zdecydowana większość mieszkańców Irlandii wywodzi się od ludności przedneolitycznej i neolitycznej, a „substrat” określany jako „celtycki” jest znikomy i nie przekracza 3% (co przy późniejszych migracjach jest dość wymowne).
Skąd zatem wzięły się istniejące podobieństwa, jak np. występowanie klasy druidów? Odkąd naukowcy przestali postrzegać starożytne ludy na podobieństwo nowożytnych narodów, sztywna klasyfikacja jako „Celtowie”, „Germanie”, itp. odeszła do lamusa, za to w zamian akcentuje się rolę warstw zwierzchnich w procesie kształtowaniu poczucia samoidentyfikacji. Coraz więcej elementów kultury występujących niegdyś na Wyspach Brytyjskich jest uznawanych za elementy cywilizacji ludności kultury pucharów dzwonowatych, jak właśnie druidyzm, który następnie przeniknął do Galii (za to był nieznany na innych terenach zamieszkiwanych przez Celtów). Dodawszy do tego wszystkie podane powyżej argumenty, płynie z tego jedyny możliwy wniosek: Irlandia nie została zasiedlona przez Celtów. Jest to wiedza, która nie była dostępna w czasach Dillona i Chadwick.
Ten przydługi wstęp uważam za konieczny zarówno z uwagi na brak aktualnej literatury na ten temat dostępnej w języku polskim, jak i z punktu widzenia oceny zawartości książki. Jest ona bowiem w dużej mierze zdezaktualizowana, choć zwiera partie, które – przy zachowaniu świadomości pewnych ograniczeń – wciąż mogą się okazać przydatne badaczom wczesnośredniowiecznych Wysp Brytyjskich.
No właśnie… Dillon i Chadwick, pomimo przyjętego tytułu opracowania, skoncentrowali się niemal wyłącznie na wspomnianym obszarze, co może stworzyć mylne przekonanie, że znajdowało się tam centrum kultury celtyckiej, choć w rzeczywistości były to jej peryferia (oczywiście z wyłączeniem nie-celtyckich Szkocji i Irlandii). Niestety, antyk potraktowali jedynie jako punkt wyjścia dla dalszej narracji, której sednem są dzieje królestw powstałych po upadku rzymskiego władztwa w Brytanii. Skąd jednak przekonanie o przetrwaniu etnosu celtyckiego, którego śladów nie da się odnaleźć jakimkolwiek źródle pochodzącym z epoki? Czyżby autorzy uznali, że wieloletnie mieszanie się kultur i trwająca kilka wieków okupacja rzymska nie naruszyły podstaw samoidentyfikacji (która, w świetle obecnej wiedzy antropologicznej, przed podbojem i tak prawdopodobnie nie była „celtycka”?). W latach 60. XX w. taki sposób myślenia był jeszcze uprawniony, obecnie jest już archaiczny.
Na czym polega zatem wartość książki? Wnikliwa analiza dziejów politycznych, struktur społecznych, wierzeń, literatury i sztuki – po odrzuceniu zwodniczych analogii do kontynentalnej cywilizacji galijskiej – daje dobre wyobrażenie na temat procesów zachodzących na Wyspach we wczesnym średniowieczu. Gdyby zmienić tytuł opracowania i wykreślić wszelkie nieuprawnione nawiązania do Celtów, otrzymalibyśmy solidną pracę na temat historii Irlandii, Szkocji i Walii (oraz w mniejszym zakresie: Anglii i Bretanii) od V do XII w. Najgorzej wypadają partie poświęcone religii (z wyłączeniem chrześcijaństwa) i sztuce, a to z uwagi na uznanie a priori istnienia „jedności świata celtyckiego” (w znaczeniu kulturowym), co stanowi jawny absurd. Jako najbardziej wartościowa część jawi mi się natomiast gruntowne omówienie treści mitologii irlandzkiej i walijskiej.
„Ze świata Celtów” nie nadaje się na lekturę dla początkującego adepta historii, ponieważ na podstawie tej książki można ukształtować głęboko fałszywy obraz cywilizacji galijskiej, którego zmiana trwa następnie długie lata. Zamiast tego lepiej sięgnąć po „Starożytnych Celtów” Barry’ego Cunliffe’a. Dla uważnego badacza książka Dillona i Chadwick wciąż może być jednak użyteczna, chociaż posługiwanie się nią wymaga solidnego przygotowania i wyczulenia na zbyt łatwe paralele snute przez autorów pod wpływem przekonania, że wiedzę na temat głęboko peryferyjnej Irlandii można rozszerzać nawet na Azję Mniejszą. De facto nie jest to książka o Celtach, co pokazuje jak wiele zmieniło się w nauce przez ostatnie 40 lat.