Autor: Peter Heather
- Tłumaczenie: Janusz Szczepański
Tytuł oryginału: The Fall of the Roman Empire
Wydawnictwo Rebis
Seria wydawnicza: –
Data wydania: 2005
ISBN: 978-83-7301-735-1
-
Wydanie: papierowe
Oprawa: twarda
Liczba stron: 640
Dramatyczna historia upadku cesarstwa rzymskiego oparta na najnowszych badaniach historycznych. Dlaczego imperium rzymskie upadło? Od czasów Zmierzchu Cesarstwa Rzymskiego Edwarda Gibbona odpowiedzi na to pytanie pojawiało się wiele. W 1984 pewien niemiecki uczony obliczył, że wskazano ponad dwieście przyczyn: od impotencji spowodowanej przez systematyczne zatruwanie ołowiem do rabunkowej gospodarki leśnej, od nadmiernie rozrośniętej biurokracji do zamiłowania do zbyt gorących kąpieli, od emancypacji kobiet po podagrę. Nic dziwnego, że wielu historyków znużonych nie kończącymi się kontrowersjami przychyla się do lansowanej w ostatnich dziesięcioleciach przeciwnej teorii: upadku właściwie nie było. Rzymska Europa nie legła w gruzach, lecz uległa ewolucyjnemu przekształceniu.
Według Petera Heathera rzymski kolos w IV wieku był potężny jak dawniej i bynajmniej nie chwiał się na glinianych nogach. Co więc było przyczyną upadku? Autor, posługując się barwnym językiem, wskazuje głównych podejrzanych. Czyni to na podstawie najnowszych badań archeologicznych i wnikliwej interpretacji źródeł historycznych. Prawdziwym katalizatorem upadku cesarstwa zachodniego było jedno brzemienne w skutki wydarzenie
z 376 roku: nagłe pojawienie się nowego, budzącego grozę ludu – Hunów. To pod ich naporem barbarzyńscy sąsiedzi imperium – Goci, Wandalowie, Frankowie, Alanowie – przez następne sześćdziesiąt lat szukali schronienia na ziemiach cesarstwa. Rezultatem było powstanie w Galii, Hiszpanii, Afryce, Italii barbarzyńskich królestw – zalążka przyszłej Europy – których Rzymianie nie potrafili ich zmusić do uległości. W 476 roku ostatni cesarz Romulus Augustulus został po cichu „odesłany na emeryturę” przez germańskiego wodza Odoakera
i był to koniec imperium założonego -ironia losu! – przez jego mitycznego imiennika. z opisu wydawcy
Od renesansu badacze wciąż zadają sobie pytania o przyczyny, dla których Imperium Romanum zostało zastąpione na zachodzie przez barbarzyńskie państwa sukcesyjne. Nie było to efektem wielkiej klęski militarnej. Trudno bowiem uznać za taką bitwę pod Adrianopolem, skoro miała ona miejsce prawie 100 lat przed puczem Odoakra. Jeszcze 25 lat przed złożeniem z tronu Romulusa Augustulusa nic nie zapowiadało, aby państwo rzymskie na Zachodzie miało niedługo upaść. Owszem straciło ono kontrolę nad kilkoma prowincjami (w tym przede wszystkim nad Afryką, a ponadto Brytanią, czy częścią Galii), ale nadal pod jej kontrolą pozostawała większość Galii i Hiszpanii, oraz Italia. Ostatnio do problemu jego upadku wrócił P. Heather w ponad 500 stronicowej monografii Upadek państwa rzymskiego. Niestety trudno uznać to dzieło za satysfakcjonujące.
Dla Heathera główną przyczyną upadku państwa rzymskiego było przybycie Hunów do Europy, co uruchomiło olbrzymią falę wędrówek ludów, w tym spowodowało przekroczenie rzymskich granic przez Wizygotów, a następnie Wandalów, Burgundów, czy Alanów. Równie zabójczy dla Rzymu miał być upadek imperium Hunów, który umożliwił kolejnej grupie ludów germańskich zajęcie ziem rzymskich. Ta teoria jest tyle efektowna, co kompletnie fałszywa. O ile rzeczywiście wielka wędrówka ludów wstrząsnęła Imperium Romanum, to upadek państw w wyniku najazdu najczęściej jest efektem wewnętrznej słabości upadającego kraju, a nie tylko siły najeźdźców. W III wieku Rzymianie zmagali się z nie mniej groźnymi przeciwnikami niż w IV-V wieku, a mimo to wyszli z głębokiego kryzysu bez większych strat (utracono jedynie Dację i Agri decumates). Co więcej Goci w III wieku, pewnie byli silniejsi niż Wizygoci w IV wieku.
Autor poświęcając wiele miejsca Wizygotom, oraz opisując dokładnie wojnę rzymsko-wizygocką nie zastanawia się, dlaczego cesarstwo na wschodzie było w stanie przeciwstawić Wizygotom pod Adrianopolem raptem 15 tysięcy żołnierzy. A przecież mówimy o państwie, które nominalnie utrzymywało armię o liczebności 600 tysięcy żołnierzy. Co więcej w III wieku państwo rzymskie co najmniej kilka razy najprawdopodobniej doznawało większych lub porównywalnych klęsk, a mimo to nie skończyło się to taką katastrofą jak po bitwie pod Adrianopolem. Heather przytacza za Ammianusem Marcellinusem opinię, że Rzymianie nie ponieśli tak wielkich strat od czasów bitwy pod Kannami (gdzie śmierć poniosło 60 tys. rzymskich legionistów). Nie dodaje jednak, że Ammianus po prostu się myli i przesadza. Heather wspomina, że nie odtworzono części jednostek zniszczonych pod Adrianopolem. Nie przyszło mu jednak do głowy, aby się zastanowić, jak to się stało, że tak wielkie państwo nie potrafiło tego dokonać. Autor zauważa, że Goci nie zdobyli żadnego większego ufortyfikowanego miasta na Bałkanach, oraz armia rzymska nominalnie była liczniejsza niż sami Wizygoci, tylko niewiele z tego wynika dla prezentowanych przez niego wniosków.
Heather nie poświęca wiele miejsca panowaniu ostatniemu energicznemu cesarzowi państwa zachodniorzymskiego Majorianowi. Tymczasem jest to istotne. Po zdobyciu Rzymu przez Wandalów doszło do załamania państwa rzymskiego. Energiczny władca bardzo szybko jednak odzyskał wszystkie utracone terytoria. Znów brakuje w jego pracy rozważań dotyczących tego problemu. Przypomnijmy, że Majorian w swoich nowelach występował przeciw unikaniu płacenia podatków przez bogatych. Być może przyczyniło się do obalenia cesarza przez Rycymera. Nic nie wiadomo, aby następca Majoriana Libius Severus przykładał wagę do płacenia podatków przez rzymskich bogaczy. Nie prowadził on też aktywnej polityki. Jest wielce prawdopodobne, że przyczyną upadku cesarstwa była niechęć jego elit do ponoszenia kosztów jego istnienia.
Heather na tyle skupia się na historii militarnej i politycznej w IV-V wieku, że nie zauważa kontekstu społecznego i ekonomicznego. Brak jest u autora rozważań dotyczących przyczyn słabości limitanei, powodów dla których rosła różnica pomiędzy jakością limitanei a comitatenses, jak wyglądało wyłączanie kolejnych grup ludności cesarstwa z możliwości zaciągania się do armii. Nie odnajdujemy też u niego dyskusji w jakim stopniu ulegała barbaryzacja rzymska armia, jaka część budżetu cesarstwa szła na jej finansowanie. Jedynie w niewielkim stopniu uwzględnia on rozważania nad zmianami w wielkości wpływów w pierwszej połowie V wieku. Tymczasem dochody cesarstwa zachodniorzymskiego pomiędzy początkiem panowania Honoriusza a śmiercią Walentyniana III skurczyły się najprawdopodobniej trzykrotnie. Leon I na wojnę z Wandalami w 468 wydał więcej niż wynosiły wpływy z podatków cesarstwa zachodniorzymskiego
Rozważania Heathera nie tylko są niepełne, ale po prostu błędne. Nie dlatego, że popełnia on pomyłki faktograficzne. Nie uwzględnienie istotnych faktów powoduje brak zrozumienia, co jest istotne, a co drugorzędne, co jest przyczyną, a co jest skutkiem.
Chyba pierwszy raz nie zgodzę się z Twoją oceną książki 🙂 Bliżej mi do oceny Kamila: http://www.madreksiazki.uj.edu.pl/kategorie/historia-i-archeologia/upadek-cesarstwa-rzymskiego/
Wydaje mi się, że jesteś zbyt krytyczny w sądach i trochę „pojechałeś” po pracy Heathera.
Zgadzam się natomiast z jednym: nie było bezpośredniej przyczyny upadku. Chyba nigdy w historii nie możemy mieć do czynienia z jednoznacznymi i pojedynczymi wydarzeniami, które samodzielnie determinują poważne zmiany (a upadek cesarstwa raczej do poważnych należy).
W moje skromnej ocenie i utrwalonych przez lata przemyśleniach bliżej mi do „filozoficzno-melancholijnego” stanowiska… mianowicie, że Rzym upadł, ponieważ ludzie przestali w niego wierzyć. Złożyło się na to mnóstwo czynników, ale to przede wszystkim brak wiary w imperium był przyczyną jego upadku. Przestali wierzyć patrycjusze i bogacze, którzy „odpłynęli” całkowicie, przestali wierzyć rolnicy i mniejsi posiadacze ziemscy (głównie przez tych pierwszych ;-), wreszcie przestali wierzyć żołnierze, którzy nie identyfikowali się już ze swoimi legionami, itd.
PS Uważam, że Cesarstwo Rzymskie upadło 29 maja 1453 roku 🙂
Pod PSem podpisuję się rękami i nogami. Co do upadku Zachodu to wcale mnie nie dziwi ostatnio modne podejscie, że był to „upadek, którego nie było”. No bo niby kiedy miał on miejsce: 376, 476, a czemu tak na prawde nie w 235? Albo jeszcze wcześniej? Cały III wiek to zapowiedź poźniejszych wydarzeń. Eksperyment z tetrarchią zakończony panowaniem dynastii Konstantyna stał za sukcesem totalitarnego Wschodu. Zachodowi po prostu zabrakło Persji jako przeciwnika i idea mocarstwa wypaliła się, utonęła w machlojach i przepychankach patrycjatu, który ewoluował w stronę średniowiecznej szlachty z jej terytorializmem i dbaniem o swój tyłek i swoje dobra bardziej niż o „jakiś tam wspólny interes”. W tym świetle książka rzeczywiście dość słaba i mało refleksyjna. Poza tym zrzucenie całej winy na Hunów jest średnio poważne, tym bardziej że skoro historia podobno lubi się powtarzać to „nieco” wcześniej najazd ludów Sarmackich (nie mniej groźny i o nie mniejszym znaczeniu dla układu sił w Europie i na bliskim wschodzie) jakoś do upadku Cesarstwa nie doprowadził.
Co do dat pełna zgoda, że są sztuczne i rok 476. jest zupełnie nietrafiony. Jeśli cezurą ma być zdobycie Rzymu to lepszy jest rok 410, kiedy Wizygoci Alaryka spustoszyli miasto i upokorzyli Honoriusza. Jeśli symboliczną datą ma być koniec panowania ostatniego cesarza to bardziej mi pasuje śmierć Juliusza Neposa, czyli 480 rok, który był de facto uznawany przez cesarza wschodniorzymskiego Zenona.
Co do bezpośrednich przyczyn też nie uważam, że byli to Hunowie. Tak jak pisałem wyżej cesarstwo zachodniorzymskie umarło wcześniej w umysłach ludzi, które je tworzyli wraz z całym etosem rzymskim. Żaden „Ostatni Rzymianin” nie mógł już tego zmienić…
Kryzys III wieku pokazuje, że silne państwo jest w stanie przetrwać niesprzyjające warunki. Upadają słabe. Na wschodzie państwo rzymskie w IV_VI wieku było równie słabe militarnie jak na zachodzie. Przetrwało bo miało lepszą bazę finansową, zbierały więcej kasy z podatków i stać było ją na finansowanie jej. Niestety częściowo źródła upadku państwa rzymskiego znajdowały się właśnie w reformach Dioklecjana i Konstantyna. To wtedy armia się wyalienowała, zaczęła być postrzegana jako obca.
Heather nie widzi lasu, bo drzewa mu przesłaniają. To dlatego widzi w skutku przyczynę. Sukcesy barbarzyńców były efektem upadku rzymskiej armii, a nie odwrotnie 🙂
PS. nie widziałem, aby książka była już zrecenzowana. To dlatego napisałem swoją 🙂
A co do kwestii upadek a wiara w… to przypomina mi się Atak Klonów, gdzie królowa Jamilla stwierdziła, że demokracja umiera, kiedy przestaje się w nią wierzyć 🙂 w państwie rzymskim bogaci przestali wierzyć, że państwo nie jest im potrzebne i lepiej ułożyć się z „tańszym” państwem barbarzyńców, które mniej bierze i mniej daje. Armia barbaryzowała się, go była postrzegana jako obce ciało, a bogaci uzyskali przywileje wyłaczajace chłopów z możliwości naboru do armii
Jesteś właścicielem wielkiej posiadłości ziemskiej. Wszystko jest nieźle do czasu aż w szkodę wchodzą Ci dziki. Najpierw je odganiasz, czujesz się silny i zjednoczony z domownikami i współpracownikami. Ale dziki powracają. Niektóre tylko przemierzają Twe włości, zostawiajac po sobie zniszczenia, inne zaczynają pomieszkiwać na rubieżach. Gdy pilnujesz jednej strony z drugiej pojawia się inwazja, zaczyna brakować środków i sił. Zauważasz też, że niektórzy pracownicy zaczynają lekceważyć swoje obowiązki, zajmują się tylko swym kawałkiem ziemi, nie pomagają w innych częściach posiadłości, zaczynają przebąkiwać, że to nie ma sensu, że na miejscu zabitego dzika, pojawia się kilka nowych itd. Na chwilę zajmujesz się czymś innym, może wyjechałaś na wakacje lub za długo oglądałeś seriale – to wystarczy aby dziki zaczęły chrząkać tuż przy schodach do Twego domostwa. Przestraszeni pracownicy siedzą na drzewach, modląc się aby nie spaść i żeby chociaż ta gałąź im została. Kiedy wchodząc do sypialni dostrzegasz dzika w Twoim łożu wiesz że to koniec… 🙂
Albo lepiej…. budzisz się i sam jesteś dzikiem! 😉
I po co zapełniać 500 stron, gdy wystarczy powyższe obrazowe wytłumaczenie 😉
Heather jest tradycyjnym historykiem, którego niezbyt interesują problemy ekonomiczne, czy społeczne. Potem jest taki efekt 🙂 Ten sam zarzut zresztą można postawić kolejnej monografii Heathera