Autor: Mary Beard
-
Tłumaczenie: Norbert Radomski
Tytuł oryginału: Pompeii: the Life of a Roman Town
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 2010
ISBN 978-83-7510-415-8
-
Wydanie: papierowe
Oprawa: twarda z obwolutą
Liczba stron: 414
Ruiny Pompejów, pogrzebanych przez wybuch Wezuwiusza w 79 roku, są najlepszym świadectwem codziennego życia w cesarstwie rzymskim – od spraw najbardziej intymnych po publiczne, od kuchni po religię i poziom wykształcenia. Budząc miasto na nowo do życia, autorka burzy wiele mitów. Na całość obrazu światło rzucają wymowne szczegóły – porzucone przez malarzy naczynia z farbami, figurka hinduskiej Lakszmi, woskowe tabliczki z zapisami transakcji miejscowego bankiera… Poznajemy barwną galerię mieszkańców, między innymi Eumachię, zamożną kapłankę, Numeriusza Ampliaatusa, słynnego trenera gladiatorów, i gwiazdę areny, pożeracza serc niewieścich Celadusa. To zaledwie kilka z wątków, które składają się na niezwykły, pasjonujący portret antycznego miasta, jego życia i jego trwającego wciąż odkrywania.informacja wydawcy
Aby móc z powodzeniem badać świat antyczny konieczne są ustawiczne – i nie zawsze zakończone powodzeniem – studia zmierzające do choćby szczątkowej rekonstrukcji mentalności żyjących ówcześnie ludzi. Wynika to nie tylko z chęci jak najlepszego poznania otoczenia kulturowego badanych zjawisk, ale również ze świadomości, że w Europie nie ma już narodów bezpośrednio kontynuujących starożytne dziedzictwo (czymś innym jest kwestia ciągłości genetycznej, np. Albańczyków). Nasze myślenie o Grecji i Rzymie stanowi de facto nieuświadomione powtarzanie wyobrażeń żyjących przed laty antykwarystów, przypisujących starożytnym ludziom cechy, które miały swoje źródło raczej w idealizacji przeszłości, niż treści zachowanych przekazów. Jeśli zabraknie odpowiednio ukształtowanej refleksji na ten temat, to może dojść do aberracji polegającej na czytaniu wyłącznie prac zawierających informacje na dany temat (twórczości literackiej, filozofii, wojskowości, itp.), przy jednoczesnym lekceważeniu innych źródeł, a to musi prowadzić do ahistorycznego opisywania przeszłości, mającego swoje źródło w nader mglistym wyobrażeniu o sposobie myślenia twórców cywilizacji klasycznej. Wyjątkową okazję zbliżenia się do mieszkańców Italii dają nam przede wszystkim dwa dobrze zachowane miasta: Ostia i Pompeje. Tym drugim poświęciła jedną ze swoich książek Mary Beard.
Polski czytelnik nie może narzekać na brak lektur poświęconych Pompejom: może sięgnąć po książki Laszló Castiglione, Michaela Granta czy Roberta Étienne’a, zawierające różnego typu informacje na temat miasta, uzupełnione o liczne zdjęcia i schematy. Odnoszę jednak wrażenie, że praca Beard jest nie tylko najbardziej kompletna, ale także przybiera najatrakcyjniejszą formę pod względem literackim. W dzisiejszych czasach nie jest to pozbawione znaczenia, ponieważ zainteresowanie antykiem nie jest wśród przedstawicieli młodego pokolenia zjawiskiem powszechnym.
Głównym przedmiotem zainteresowania Beard stali się mieszkańcy, którzy nie tylko kreowali otaczającą ich przestrzeń, ale także sami byli przez nią kształtowani. Z tego względu historia ludzi splata się z historią wykopalisk, rozważaniami na temat architektury czy dziejami politycznymi miasta. Wszystko to tworzy zgrabnie skomponowaną całość, pozwalającą wyobrazić sobie czym były Pompeje w momencie tragicznej w skutkach erupcji Wezuwiusza. Autorka starała się przy tym maksymalnie zbliżyć się do ludzi, analizując ich poczucie humoru, religijność, nawyki żywieniowe, rozrywki… Nieodmiennie kluczowe znaczenie mają przy tym koncepcje zagospodarowania przestrzeni, zarówno tej publicznej, jak i prywatnej. Beard stara się także rewidować wiele mitów narosłych wokół Pompejów, zwracając uwagę na ich źródło, którym zazwyczaj była nazbyt bujna wyobraźnia.
Wielu osobom, przywiązanym do wizji dostojnego, marmurowo-purpurowo-złotego Rzymu przesiąkniętego humanizmem, analiza pompejańskiego materiału archeologicznego może wydać się szokiem. Królował niezbyt wysublimowany humor, zaś ściany budynków i ulice przywodziły raczej na myśl współczesne centrum Aten, a nie znane z filmów obrazki. Najczęściej powtarzającym się motywem był fallus, któremu w innym kontekście nadawano kontekst magiczny. Zdarzały się nawet graffiti upamiętniające wypróżnienie się do łóżka ustawionego w oberży czy domniemane ceny i oceny usług świadczonych przez prostytutki (w formie obraźliwej?). Ogólnie rzecz ujmując, objawia się nam świat barwny, złożony i niepozbawiony emocji, które znajdowały wyraz nawet w inskrypcjach nagrobnych. Przeważały intensywne kolory, hałasy i ustawiczny ruch. Skojarzenia ze współczesnym regionem śródziemnomorskim, także jego wybrzeżem azjatyckim i afrykańskim, daje pewne wyobrażenie na ten temat.
Za względnie rozbudowane należy również uznać kontakty kulturowe utrzymywane przez mieszkańców Pompejów, których źródłem był przede wszystkim handel. W tym kontekście na łamach opracowania pojawia się zarówno Egipt, jak i Indie czy rejon Morza Bałtyckiego. Kultura rzymska sama w sobie też jawi się jako bardzo atrakcyjna: w dobrze znanej postaci (np. gladiatorzy, sztuka) i odsłonie nie budzącej zazwyczaj głębszej refleksji (np. ulice i chodniki, toalety publiczne, domy rozpusty). Wszystko to w kontekście zmieniającego się charakteru miasta, którego poszczególne etapy są uchwytne dla kolejnych generacji badaczy. W ich poznaniu niezmiernie pomaga bogaty materiał ilustracyjny, który nazbyt często bywa traktowany wyłącznie jako ozdoba książki (jakże niesłusznie!). Gdyby nie on, nawet nie zbliżylibyśmy się do możliwości choćby częściowego poznania mentalności Pompejańczyków (wielka litera nie jest w tym przypadku pomyłką).
Wydawcą książki jest poznański Rebis, który zdecydowanie stanął na wysokości zadania. Dobre książki powinny być wydawane w adekwatnej formie i ten postulat udało się spełnić w całej rozciągłości.
Od pewnego czasu Beard robi co może, aby przywrócić antykowi należne mu miejsce w wyobraźni czytelników. Należy wyrazić satysfakcję, że jej starania zostały dostrzeżone także w Polsce, dzięki czemu odbiorca z naszego kraju ma możliwość zapoznania się z ich efektami. Zamiast dalszych pochwał zakończę recenzję apelem skierowanym do pracowników Rebisu: drodzy Państwo, po „Pompejach” i „SPQR” czas na „Koloseum”!