Autor: Philip de Souza
-
Tłumaczenie: Jacek Lang
Tytuł oryginału: Piracy in the Graeco-Roman Word
Wydawnictwo: Replika
Data wydania: 2008
ISBN 978-83-60383-51-3
-
Wydanie: papierowe
Oprawa: miękka
Liczba stron: 327
Philip de Souza, wybitny znawca historii starożytnej, przedstawia obraz piractwa czasów antycznych, odkrywczo interpretując ówczesne źródła. Kreśli obraz związków piractwa z działalnością wojenną i handlem, opisuje także batalie mające na celu wytępienie tego zjawiska. Zaletą książki jest również wnikliwa analiza rozwoju znaczenia i odbioru społecznego piractwa w świecie grecko-rzymskim.informacja wydawcy
Philip de Souza zasłużenie cieszy się opinią jednego z najlepszych współczesnych znawców antycznej wojskowości morskiej, zaś „Piraci w świecie grecko-rzymskich” stanowią jego sztandarową pracę. Rzadko kiedy na język polski tłumaczone są tak dobre książki, których tematyka jest bezpośrednio związana z militariami, a jednocześnie jest na tyle ciekawa, że ma szansę zainteresować szersze grono miłośników starożytności. Erudycja autora w połączeniu z bardzo interesującym tokiem wywodów stanowi gwarancję lektury na najwyższym poziomie, zapewniającej nie tylko solidną porcję wiedzy, ale również niebagatelną przyjemność z czytania.
Zakres chronologiczny pracy obejmuje czasy od epoki homeryckiej do arabskiej ekspansji w kierunku zachodnim. Charakterystyka zachowanej bazy źródłowej sprawiła, że najwięcej miejsca de Souza poświęcił rzymskim działaniom antypirackim z III–I w. przed Chr., na czele ze słynną wyprawą Gnejusza Pompejusza Wielkiego. W moim odczuciu zaskakująco niewiele napisał natomiast o piractwie/korsarstwie etruskim, stanowiącym swego czasu poważny problem w zachodniej części Morza Śródziemnego. Jest to jednak jedyna uwaga krytyczna, jaką można wyrazić pod adresem recenzowanej książki, gdyż sposób wykorzystania przez autora różnych kategorii źródeł i jego doskonała orientacja w toczonym do tej pory dyskursie sprawiają, że otrzymaliśmy prawdziwe kompendium.
Aby wiedzieć z czym mamy do czynienia, de Souza rozpoczął od wyjaśnienia starożytnej terminologii odnoszącej się do piractwa i piratów. Ten pozornie oczywisty zabieg pozwolił wyeliminować zjawiska i podmioty, które obecnie mogłyby zostać w ten sposób zaklasyfikowane, natomiast nie były tak traktowane w czasach antycznych. Dzięki temu udało się uniknąć ahistorycznych interpretacji, ponieważ podejmując badania nad wybranym aspektem historii nie można przenosić wstecz własnego aparatu pojęciowego. Autor wytknął takie działania poprzednikom, którym tylko pozornie udało się stworzyć spójną wizję starożytnego piractwa. Dzięki uporządkowaniu terminologii, de Souza uczynił to w sposób rzeczywisty.
Dużą zaletą opracowania jest przedstawienie w szerszym zakresie działalności władców i poleis hellenistycznych, nie zawsze kojarzonych ze zwalczaniem morskiego rozbójnictwa. To właśnie rzymski podbój państw Wschodu sprawił, że piractwo stało się tak trudnym do zwalczenia problemem, jako że w stosunkowo krótkim czasie zabrakło ośrodków zdolnych do wystawienia licznych, a co ważniejsze stałych flot, utrzymujących bezpieczeństwo we wschodnim basenie Morza Śródziemnego. Wówczas na pierwszy plan wysunęły się Rodos i Pergamon, bardzo późno wsparte przez Rzym, który przez długi czas był wraz z sojusznikami skupiony na wybrzeżu iliryjskim. Zresztą zwycięska kampania Pompejusza nie zakończyła problemu łupiestwa morskiego, które w następnych wiekach odrodziło się, choć już nie w takiej skali co uprzednio.
Termin „pirat” często był stosowany w charakterze inwektywy politycznej – zasługą de Souzy było ustalenie, kiedy mamy do czynienia z rzeczywistym piractwem, a kiedy wyłącznie z próbą oczernienia przeciwnika. Poza tym, zwrócił uwagę, że niszczenie i grabienie jednostek morskich było charakterystyczne dla wielu regularnych konfliktów zbrojnych, co nie czyniło jeszcze sprawców piratami. W tym kontekście dość problematyczny jest casus piratów iliryjskich i późniejszych rzymskich kampanii wymierzonych przeciwko nim, na co uwagę zwracał wcześniej m.in. Jerzy Linderski w artykule poświęconej dekonstrukcji przekonania o defensywnym charakterze imperializmu Republiki.
Pewnym mankamentem może się wydawać okoliczność, że wiele miejsca w książce zajmują działania antypirackie, niekoniecznie zaś sama działalność piratów. Nie ma w tym jednak winy de Souzy, gdyż sposób ujęcia jest uzależniony od treści źródeł, a greckich i rzymskich pisarzy interesowały przede wszystkim kwestie związane z ich ojczyznami. Wprawdzie zajmowały się one niekiedy korsarstwem, ale nie było ono tożsame z piractwem, choć stosowane metody nie zawsze dawały się odróżnić.
Wysłużeni „Starożytni piraci Morza Śródziemnego” Tadeusza Łoposzki zostali zdeklasowani na gruncie polskim przez de Souzę i trzeba przyznać, że jego praca z miejsca zastąpiła na światowym podium dotychczasowego lidera, czyli „Piracy in the Ancient World” Henry’ego A. Ormeroda. Osoby interesujące się marynistyką bądź wojskowością starożytną będą spały z tą książką pod poduszką, ale bez zastanowienia polecam ją również tym, którzy chcieliby dowiedzieć się czegoś nowego o łupieżczym procederze uprawianym na morzach (pomimo zachowania przez autora naukowej formy opracowania). „Piraci w świecie grecko-rzymskim” to ekstraklasa, i to nie tylko w swojej dziedzinie. Jak to dobrze, że czasem jakieś wydawnictwo podejmie ryzyko i porwie się na wydanie takiej książki, gdyż większość osób nie sięgnęłaby przecież po angielski oryginał, tracąc tym samym możliwość obcowania z fascynującą lekturą.