Autor: Adrian Goldsworthy
-
Tłumaczenie: Norbert Radomski
Tytuł oryginału: Pax Romana: War, Peace and Conquest in the Roman World
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 2018
ISBN 978-83-8062-204-3
-
Wydanie: papierowe
Oprawa: twarda z obwolutą
Liczba stron: 584
Pax Romana przyniósł niezwykły okres pokoju i stabilności, jaki rzadko zdarzał się wcześniej bądź później. Rzymianie jednak byli przede wszystkim zdobywcami, którzy siłą zajęli rozległe tereny sięgające od Eufratu na wschodzie po wybrzeże Atlantyku na zachodzie. Byli agresywni i bezwzględni, a podczas tworzenia ich imperium miliony straciły życie lub wolność. Czym więc był tak naprawdę ów „pokój rzymski” i co oznaczał dla ludzi, którzy chcąc nie chcąc znaleźli się w zasięgu jego oddziaływania?
Ceniony historyk Adrian Goldsworthy opowiada dzieje tworzenia imperium, wyjaśniając, jak i dlaczego Rzymianom udało się opanować tak znaczną część świata, i rozważając, czy pozytywny obraz pax Romana jest prawdziwy. Ta nowatorska i rzetelna książka zabiera czytelnika w podróż od krwawych podbojów agresywnej republiki, poprzez epokę Cezara i Augusta, do złotego okresu pokoju i dobrobytu pod rządami takich cesarzy, jak Marek Aureliusz, dając wyważony i wielowymiarowy obraz życia w imperium rzymskim.
informacja wydawcy
Adriana Goldsworthy’ego nie trzeba specjalnie przedstawiać polskiemu czytelnikowi, który mógł zapoznać się z jego twórczością za pośrednictwem takich książek, jak: Armia rzymska na wojnie 100 p.n.e.–200 n.e., W imię Rzymu. Wodzowie, których zwycięstwa stworzyły rzymskie imperium czy biografii Gajusza Juliusza Cezara. Niegdyś uchodził za jedną z największych nadziei środowiska badaczy rzymskiej wojskowości, ale niesprzyjający klimat panujący na brytyjskich uczelniach i odniesiony przez niego sukces rynkowy sprawił, że Goldsworthy znalazł się poza strukturami akademickimi żyjąc z pisania książek. Pax Romana. Wojna, pokój i podboje jest najnowszą z długiej listy publikacji jego autorstwa.
Ostatnimi laty można było zauważyć pewne ożywienie w kwestii badania mechanizmów dokonywania podbojów przez Rzymian, choć szczerze powiedziawszy ustalenia Williama V. Harrisa sprzed ponad 30 lat w dalszym ciągu pozostają w tym względzie niezastąpione. Z drugiej strony, podjęcie takiego tematu można uznać za naturalne zwieńczenie kariery historyka wojskowości, który po latach studiów nad organizacją, taktyką, przebiegiem poszczególnych kampanii itd. w pewnym momencie czuje się gotowy, aby zmierzyć się z wyzwaniem polegającym na stworzeniu takiej syntezy.
Można też odnieść wrażenie, że podczas pisania Pax Romana inspiracją Goldsworthy’ego było do pewnego stopnia Imperium Nialla Fergusona. Wynika to z przyjęcia dość podobnej optyki badawczej, którą można zamknąć w stwierdzeniu: „społeczno-polityczne koszty budowy imperium rzymskiego były dla ludów podbitych wysokie, ale…”, przy czym owo „ale” zdaje się być elementem decydującym dla zrozumienia perspektywy przyjętej przez autora. Pewne znaczenie może mieć pochodzenie piszącego: inaczej kształtują się oceny Brytyjczyka przywiązanego do tradycji imperialnej (albo wprost przeciwnie: cierpiącego na kompleks kolonializmu), a inaczej np. Polaka świadomego dramatycznych konsekwencji rozbiorów.
Co zrozumiałe, autor skupił się przede wszystkim na motywach przyświecających Rzymianom, przebiegu podbojów i ich konsekwencjach – tak dla Rzymu, jak i dla ludów podporządkowanych. Starając się uchwycić ogólne prawidła, chyba zbyt wiele miejsca poświęcił historii wydarzeniowej, w związku z czym czytelnik może się zapoznać np. ze streszczeniem podboju Galii przez Cezara, co przy takim skonstruowaniu narracji niewiele wnosi pod względem poznawczym. Nieporównywalnie ważniejsze okazały się wywody na temat wewnętrznej dynamiki ekspansji, zarządzania podbitymi terytoriami i kontekstem ekonomicznym imperializmu rzymskiego, choć szczerze powiedziawszy przedstawione wnioski często nie są odkrywcze nawet w stosunku do treści popularnych syntez dziejów Rzymu.
Podczas lektury rzucił mi się w oczy tylko jeden poważny mankament: zbyt mały poziom krytycyzmu względem relacji o najwcześniejszej historii Rzymu, co szczególnie wyraźnie widać na przykładzie opisywania dziejów Związku Latyńskiego. Refleksja poświęcona temu zagadnieniu jest na świecie na tyle rozwinięta, że sięgnięcie po pracę Tima J. Cornella czy Timothy’ego P. Wisemana (że wymienię tylko brytyjskich autorów, choć to raczej włoska specjalizacja) nie powinno nastręczać Goldsworthy’emu jakichkolwiek problemów, choć – co trzeba przyznać – nigdy nie czuł się w tematyce wczesnorepublikańskiej szczególnie pewnie.
Uważny czytelnik jego książek zapewne zwróci uwagę na dyskretną zmianę poglądów na niektóre kwestie, takie jak np. ewolucja rzymskiej organizacji wojskowej czy czynniki popychające rzymską elitę do dokonywania podbojów. W tej ostatniej kwestii Goldsworthy poparł interpretację Arthura M. Ecksteina, który uważa, że Rzymianie nie przejawiali większej agresywności niż ich sąsiedzi, po prostu skutecznie wykorzystując nadarzające się możliwości. Taki wniosek faktycznie może płynąć z analizy polityki międzynarodowej Rzymu, ale już nie z badań nad jego instytucjami społeczno-politycznymi, które Eckstein po prostu zlekceważył. Goldsworthy wykazał się więc znajomością aktualnie toczonego dyskursu, ale – jak się wydaje – nie poddał go należytemu krytycyzmowi. Przy okazji słusznie odrzucił dominującą niegdyś teorię „defensywnego imperializmu”, zaś w innej części książki podkreślił, że podboje dokonywane przez Synów Wilczycy nie miały na celu zdobycia nowych rynków zbytu.
Autor rozwinął też refleksję znaną po części z Armii rzymskiej na wojnie…, szczególnie silnie eksponowaną w publikacjach Simona Jamesa, zgodnie z którą nie istniała „rzymska machina wojenna” i przykładanie współczesnych kryteriów do określania specyfiki funkcjonowania armii rzymskiej stanowi poważne nadużycie. Niejako w ramach przeciwwagi trzeba wspomnieć, że autor ma skłonność do stosowania ahistorycznej terminologii, która być może jest czytelniejsza dla dzisiejszego odbiorcy, ale grozi wtłoczeniem antycznej specyfiki w kategorie poznawcze, z którymi nie ma ona zbyt wiele wspólnego.
Mimo bardzo dobrej znajomości dyskursu i rozległości podejmowanej tematyki, recenzowana książka jest adresowana przede wszystkim do początkujących adeptów historii starożytnego Rzymu. Rzecz jasna lekceważenie twórczości Goldsworthy’ego stanowiłoby poważny błąd, ale z punktu widzenia specjalistów Pax Romana może razić ogólnością i banalnością niektórych partii. Koniecznie trzeba mieć to na uwadze podczas podejmowania decyzji o zakupie. Dobrze, że Goldsworthy ma świadomość daleko idącego subiektywizmu przedstawionej przez siebie wizji, jak również polityczno-kulturowych uwarunkowań w badaniach prowadzonych nad imperializmem, z których jednak nie zawsze potrafi zrobić odpowiedni użytek. Uczynienie z pisania książek głównego źródła utrzymania najpewniej wymusza zwrócenie się ku jak najszerszemu gronu potencjalnych czytelników, ale nie zawsze daje to optymalne efekty. Jako wprowadzenie do problematyki rzymskiego imperializmu Pax Romana nadaje się nieźle, ale bardziej szczegółowych informacji odbiorca musi już poszukać w pracach innych autorów.