Autor: Edward Potkowski
-
Wydawnictwo: Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej
Seria: Historyczne Bitwy
Data Wydania: 1986
ISBN: 83-11-07217-5 -
Wydanie: Papierowe
Oprawa: Miękka
Liczba stron: 222
Zwięzły – ze względu na znaczną ilość poruszonych wątków – opis Wojny Stuletniej toczonej w XIV i XV wieku pomiędzy Anglią i Francją. informacja wydawcy
Seria Historyczne Bitwy jest wydawana przez Bellonę (a początkowo była wydawana przez Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej) już od ponad 35 lat. Przez te lata ukazało się ponad 250 tomów poświęconych epizodom z historii wojskowości pisanych przez kilkudziesięciu autorów z różnym dorobkiem naukowym. Nic więc dziwnego, że w serii znajdziemy prace bardzo dobre, wielokrotnie wznawiane, wciąż aktualne jak i pozycje dużo słabsze czy wręcz niewyobrażalnie słabe.
Wpadła mi ostatnio w ręce książka Edwarda Potkowskiego pt. Crecy – Orlean 1346-1429, wydana w tej serii w 1988. Prof. Potkowski był człowiekiem cieszącym się w środowisku historycznym dużym autorytetem, chociaż kojarzony był przede wszystkim z historią literatury, książki czy ogólnie piśmiennictwa średniowiecznego, a nie z historią wojskowości. Lekturę książki skończyłam już kilka dni temu, ale nadal ciężko mi znaleźć odpowiednie słowa aby opisać wrażenia. Ba, ciężko mi je nawet sobie w głowie jakoś usystematyzować. Bo to nie jest tak, że ta praca jest jakaś wybitnie słaba lub wybitnie dobra. Ciężko ją nawet określić mianem średniaka. Problem polega na tym, że fragmenty świetne przeplatają się z fragmentami tak złymi, że ciężko uwierzyć że mogły wyjść spod ręki doświadczonego badacza obeznanego z metodyką pracy naukowej.
Zacznijmy może od tytułu: Crecy-Orlean 1346-1429. To dość zaskakujące, bo seria Historyczne Bitwy zajmuje się raczej pojedynczymi bitwami, w najlepszym zaś przypadku kampaniami. Tutaj mamy zaś bardzo długi okres. A tytuł i tak jest mylący, bo zakres chronologiczny jest jeszcze szerszy – obejmuje całą wojnę stuletnią, od jej genezy i wybuchu w 1337 roku aż po rozejm w Tours w 1444 i stopniowe wygaszanie konfliktu w latach następnych. A więc mamy po prostu do czynienia z syntezą (bardzo zwięzłą zresztą) dziejów tego konfliktu, który ani na Crecy się nie zaczął ani na Orleanie nie skończył.
Kolejny problem to właśnie ta zwięzłość. Książeczka ma zaledwie 220 stron (wliczając bibliografię, tablice genealogiczne i słowniczek pojęć). Siłą rzeczy musiał więc autor temat ująć bardzo skrótowo. Niestety, ta skrótowość wychodzi na jaw najjaskrawiej we fragmentach dotyczących bezpośrednio działań wojennych. Odniosłam wrażenie, że autor nie lubił i nie czuł się pewnie przy omawianiu ruchów wojsk i przebiegu bitew. Starał się więc przebrnąć przez to tak szybko jak się da aby przejść do bardziej interesujących go kwestii – gier politycznych i walk stronnictw. Dla kogoś kto po serię Historyczne Bitwy sięga przede wszystkim po to aby zapoznać się z historią wojskowości może to być bardzo duży zawód. Tytułową bitwę pod Crecy, bardzo interesującą dla historyka średniowiecznej wojskowości, autor zamknął w zaledwie 5 stronach (z czego jedna to mapka, w dodatku niewiele wnosząca gdyż niemal pozbawiona legendy).
Co więcej, z przykrością muszę stwierdzić, że prof. Potkowski najwyraźniej nie znał terminologii bronioznawczej. Opisy armii francuskiej i angielskiej to pomieszanie z poplątaniem. Mamy tam takie dziwactwa jak nożownicy uzbrojeni w bagnety pod Crecy, co jest absurdem kompletnym. Bagnet to broń biała mocowana do lufy karabinu. Na polach bitew pojawiły się po raz pierwszy dopiero w wieku XVIII. Także pisanie w tym kontekście o nożownikach jest dość mylące. Najprawdopodobniej autorowi chodziło o piechurów uzbrojonych w bardzo popularne w XIV i XV wieku kordy lub tasaki, które faktycznie miały niekiedy rękojeść nożową. Jednak absolutnie nie były nożami! Równie wielkie zamieszanie prof. Potkowski wprowadził pisząc o pieszych kopijnikach. Jest to nieporozumienie gdyż kopia była bronią stosowaną wyłącznie przez jazdę. Być może jest to kolejny efekt nieznajomości polskiej i łacińskiej terminologii. W łacinie starożytnej słowo „hasta” i „hastator” faktycznie oznaczało włócznię i żołnierza ową włócznią walczącego. Tymczasem w łacinie średniowiecznej nastąpiła zmiana – „hasta” i „hastator” odnoszono wyłącznie do kopii, kopijnika lub kopijniczego konia. Włócznię natomiast zaczęto określać słowem „lancea”. Być może przez niedostateczną znajomość terminologii autor wywnioskował na podstawie fonetycznego podobieństwa że „lancea” oznacza lancę, a więc broń bardzo do kopii podobną (zresztą w języku angielskim i francuskim kopię określa się właśnie słowem „lance”). Ba, w opisie pełnej zbroi płytowej pojawia się „hełm z przyłbicą”. To grzech śmiertelny każdego historyka czy archeologa zajmującego się uzbrojeniem. Nie istnieje coś takiego jak „hełm z przyłbicą” gdyż przyłbica to… rodzaj hełmu. Może on mieć ruchomą zasłonę, czyli właśnie element chroniący twarz. Popełnienie takiego błędu w książce mającej popularyzować wiedzę na temat średniowiecznej wojskowości jest absolutnie niedopuszczalne.
Niestety, w tekście znajduje się także całkiem sporo innych błędów. Roger Mortimer został przez Potkowskiego nazwany hrabią March. Tymczasem był on hrabią walijskiej Marchii, a nie leżącego w dzisiejszym Cambridgeshire miasteczka March. Ciężko też wiązać powstanie Orderu Podwiązki z kampanią z lat 1346-1347. Istnieją solidne przesłanki dowodzące, że order ten został ustanowiony wcześniej – przed 1345 rokiem. Problemów chronologicznych znajdziemy w tej książce więcej – Asyzy o posiadaniu broni z 1181 roku nie mógł wydać Henryk VI. Zrobił to jego przodek, Henryk II.
Książka ma też oczywiście pewne plusy. Prof. Potkowski w swoim życiu zawodowym interesował się szczególnie historią literatury, kodykologią i paleografią. Te zainteresowania widać także w tej pracy. Fragmenty poświęcone wojnie stuletniej widzianej oczami jej uczestników lub widzów są najciekawsze. Autor przytacza szerokie fragmenty kronik, listów, dokumentów czy poematów poświęconych temu zagadnieniu. Jest to tym ciekawsze, że często są to fragmenty dzieł, które nie doczekały się polskiego opracowania i są polskiemu czytelnikowi w zasadzie nieznane. Bardzo żałuję, że autor poszedł w kierunku historii wojskowości, na której zwyczajnie zbytnio się nie znał. Gdyby zamiast pisać książkę dla serii Historyczne Bitwy napisał pracę poświęconą w całości Wojnie Stuletniej w literaturze średniowiecza byłaby to z pewnością pozycja niezwykle interesująca i wartościowa. Wielka szkoda, że nie powstała i już nie powstanie…
Fragmenty poświęcone historii politycznej też są całkiem niezłe (pomijając kilka błędów faktograficznych, czy uproszczeń – jak chociażby brak dogłębniejszej analizy niezwykle ważnych i tragicznych wydarzeń na moście pod Montereau w 1419 roku) i mogą być niezłą bazą dla dalszego zgłębiania tematu.
Ciężko mi jednoznacznie ocenić tę pracę. Fragmenty dobre i interesujące przeplatają się w niej ze stwierdzeniami wręcz absurdalnymi i fatalnymi błędami. Ale ponieważ książka ukazała się w serii Historyczne Bitwy, poświęconej właśnie historii wojskowości, to obawiam się że moja ocena musi być negatywna. Po prostu jest to przeciętna książka o historii i bardzo słaba książka z zakresu historii wojskowości. W dodatku czytelnik chcący poznać Wojnę Stuletnią przede wszystkim z perspektywy militarnej znajdzie tu bardzo niewiele informacji. W ramach serii ukazało się dotąd bardzo wiele opracowań. To niestety należy do tych najsłabszych. Być może pora aby inny autor ponownie zmierzył się z tym interesującym tematem…
Wydawnictwo: Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej
Format: papierowe