Baner z okładką książki Zła nauka

Zła nauka

Autor: Linda Zimmermann

  • Tłumaczenie: Anna Kunicka
    Tytuł oryginału: Bad Science: A Brief History of Bizzarre Misconceptions, Totally Wrong Conslusions and Incredibly Stupid Theories
    Seria/cykl wydawniczy: –
    Wydawnictwo: Aletheia
    Data wydania: 2013
    ISBN: 978-83-62858-46-0
  • Wydanie: papierowe
    Oprawa: miękka
    Liczba stron: 292
Linda Zimmermann, amerykańska autorka ponad 20 książek popularnonaukowych, uzyskała wykształcenie w dziedzinie chemii i anglistyki, czym dobrze przygotowała się do swojej pasji pisarskiej. Niniejsza książka uzyskała „srebrny medal za poczucie humoru” przyznany przez Independent Publisher’s Awards, jedną z najstarszych i najbardziej cenionych amerykańskich nagród. Istotnie, jest to książka lekko i z humorem traktująca o sprawie bardzo poważnej – o „złej nauce”. Nauka jest zła, bo źli (niemoralni, cyniczni) są naukowcy i ci, którzy wdrażają naukowe odkrycia, ale jest też zła, bo badacze są źli pod względem naukowym: posługują się mylną teorią, źle kojarzą fakty, nie potrafią się wyrzec uprzedzeń. Zimmermann w swoim przeglądzie przebiega całą naukę od astronomii po dentystykę, opisując rzeczy znane (ale od mniej znanej strony) jak teoria flogistonu i nieznane, a przy tym szokujące jak niezwykła w pewnym okresie popularność substancji promieniotwórczych w roli leczniczych (np. pasta do zębów z radem). Jest to książka pełna anegdot, ale (niestety) anegdot prawdziwych jak te o odkrywcach miast na Marsie. Bujna fantazja naukowca może być twórcza, gorzej, gdy jest zabójcza jak w przypadku wielu niewystarczająco sprawdzonych leków. A najgorzej, że nafaszerowani przez autorkę porażającymi faktami z historii nauki, zastanawiamy się dziś ze zgrozą, który z tych naszych wspaniałych wynalazków potomni opatrzą etykietką „zła (i zabójcza) nauka”Aletheia, aletheia.com.pl

Nauka nigdy nie była i nadal nie jest jednolitym gmachem wiedzy. Obok wiekopomnych odkryć, wielokrotnie zreplikowanych i niezależnie potwierdzonych wyników pionierskich badań, w nauce bezustannie mamy do czynienia z całym spektrum niepewności, przypuszczeń, dociekań, teoretyzowania i ślepych uliczek. Z czasem tylko część z nich okaże się prawdą i trafi do naukowego mainstreamu. Jednak większość tego typu teorii, wystawionych na próbę czasu i poddanych skrupulatnej weryfikacji, wyląduje ostatecznie na śmietniku historii.

To właśnie o takich przypadkach naukowych, a często pseudonaukowych rozważań, Linda Zimmermann napisała bardzo przyzwoitą książkę, o znamiennym tytule „Zła nauka”. Autorka pokusiła się o zebranie w jednym tomie ponad stu historii o fałszywych teoriach naukowych, o błędach popełnianych przez mniej lub bardziej znanych naukowców, a także o fatalnych w skutkach zastosowaniach niektórych osobliwych „rewelacji” naukowych.

Jednocześnie po lekturze tej momentami przezabawnej książki będziemy bogatsi o kawał wiedzy historycznej. Dowiemy się między innymi, dlaczego dopiero w 1628 roku zaczęto przypuszczać, że serce pompuje krew, i dlaczego aż do XVI wieku zabraniano lekarzom płci męskiej asystować przy porodzie. Dowiemy się, dlaczego w latach 50-tych XX wieku w USA panowała moda na wszystko, co miało związek z radioaktywnością i promieniotwórczością, i dlaczego Amerykanie korzystali przez dziesiątki lat z ponad dziesięciu tysięcy fluoroskopów, czyli z wysoce szkodliwych dla zdrowia urządzeń rentgenowskich służących do … mierzenia butów.

„Zła nauka” ma jeszcze inną zaletę. Jej lektura skłania bowiem do refleksji nad kondycją nauki w szerszym kontekście, zwłaszcza jeśli głównym bohaterem tych wciągających opowieści uznamy czas. Bo dopiero zestawienie ze sobą dziesiątków kiepskich teorii, wraz z adnotacją o ilości lat, jakie minęły od wymyślenia danej teorii do jej obalenia, w pełni uzmysławia nam, jak łatwo przyjmowały się niegdyś niedorzeczne teorie (jak choćby flogiston, frenologia czy eter), i jak ciężko się je zastępowało wynikami wiarygodnych badań i odkryć. W niektórych przypadkach mijały setki lub tysiące lat, zanim dana teoria wyszła z powszechnego użycia. Wszelkie rekordy pobiła prawdopodobnie praktyka upuszczania krwi, której celem miało być rzekomo doprowadzanie organizmu do utraconej równowagi, poprzez oczyszczanie organizmu właśnie od nadmiaru krwi. Zapisy o pierwszych tego praktykach pochodzą z V wieku p.n.e., a ostatnie, aż trudno uwierzyć, z końca wieku XX.

W pewnym sensie Linda Zimmermann oddaje hołd Martinowi Gardnerowi i jego klasycznej już pozycji, jaką jest „Pseudonauka i pseudouczeni”. Notabene, wspominana książka nie została nigdy w całości przetłumaczona na język polski – jedyne wydanie z 1966 roku zostało okrojone o kilka rozdziałów ze względu na krytykę autora wobec dokonań … radzieckich naukowców. Ale o tym innym razem.

Wracając do książki autorstwa Zimmerman, trzeba przyznać, że jej lektura, wbrew pozorom, jest łatwa i przyjemna. Każdy rozdział zajmuje od jednej do paru stron. Na dodatek historie nie są ze sobą w jakikolwiek sposób powiązane. Jedynym merytorycznym spoiwem są działy, do których są przypisane poszczególne opowieści i anegdoty. Mamy więc część poświęconą medycynie, część chemii i farmaceutykom, a także podobnej objętości działy na takie tematy jak poród, antykoncepcja i seks; dentystyka; geologia, paleontologia i archeologia; astronomia i program kosmiczny; oraz naukowcy, dziedziczność, DNA i broń palna.

Ta zwięzłość sprawia, że książkę można czytać na wyrywki, skacząc po tematach i epokach, bez uszczerbku na treści i faktach. Jeśli chcecie więc poczytać coś sensacyjnego, a nie macie przy sobie własnej biografii, jak mawiał Oscar Wilde, to „Zła nauka” będzie jak znalazł.

Kategorie wiekowe: ,
Wydawnictwo:
Format:

Author

Z wykształcenia anglista, z doświadczenia przedsiębiorca, tłumacz i bloger. Obecnie prowadzi bloga poświęconego strategiom zdobywania nowych umiejętności.

5 comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content