Autor: Karl Jaspers
-
Tłumaczenie: Wojciech Kunicki
Tytuł oryginału: Die Idee der Universität
Wydawnictwo: Narodowe Centrum Kultury
Data wydania: 2017
ISBN 978-83-7982-264-5
-
Wydanie: papierowe
Oprawa: twarda
Liczba stron: 192
Napisana wkrótce po II wojnie światowej Idea uniwersytetu (wyd. drugie zmienione, 1946) jest wyrazem pogłębionej refleksji nad misją uniwersytetów, mającą niewątpliwe znaczenie dla kondycji człowieka i wielu aspektów jego działalności.
informacja wydawcy
Karl Jaspers, którego postaci nie trzeba chyba przedstawiać, w 1923 r. napisał „Ideę uniwersytetu”, kreśląc na jej kartach autorską wizję mechanizmów funkcjonowania uczelni. Nadejście w Niemczech brunatnego totalitaryzmu, ściśle związanego z tłamszeniem jakichkolwiek przejawów niezależnego myślenia, kazało Jaspersowi zrewidować dotychczasowy punkt widzenia i wydać poprawioną wersję książki w 1946 r. Po upiornych doświadczeniach lat 30. i 40. XX w. uniwersytet stał się dla niektórych życiowym kompasem, który pozwolił im otrząsnąć się z nierzadko traumatycznych przeżyć i znaleźć – jakkolwiek szumnie by to nie zabrzmiało – sens dalszego życia. Ostateczna wersja „Idei uniwersytetu” ukazała się w 1961 r. i to właśnie ona stała się podstawą polskiego przekładu.
Wspomniane dzieło ma nie tylko wartość historyczną, ponieważ Jaspersowi udało się uchwycić wiele potencjalnych zagrożeń negatywnie wpływających na kształt szkolnictwa wyższego. Jednak przede wszystkim jest to forma wyznania wiary w naukę, wiedzę i postęp, której głównym gwarantem jest uniwersytet. Cóż z tego, skoro – jak słusznie zauważył autor wstępu do wydania polskiego, Tadeusz Gadacz – obecni politycy fundują nam zgoła odmienny scenariusz: „Jesteśmy świadkami czasów, w których za cel kształcenia nie uznaje się kształtowania człowieczeństwa, lecz „przygotowanie podmiotów na rynek pracy”; w których nie ceni się samej prawdy, lecz jej technologiczną użyteczność; w których państwo przestaje bronić niezależności uniwersytetów, oddając je rynkowej grze popytu i podaży; w których urzędnicy i biurokraci zaczynają odgrywać większą rolę niż autorytet profesorów; w których dbałość o interesy narodowe jest wyżej ceniona niż wykształcenie uniwersalnego społeczeństwa”. Społeczne skutki hołdowania takiej filozofii są wprost katastrofalne, gdyż pozbawione niezależnej refleksji społeczeństwo jest skłonne do ślepego wykonywania nawet najbardziej odrażających nakazów władzy. Jaspers miał okazję na własne oczy oglądać takie mechanizmy, może więc warto skorzystać z jego doświadczenia?
Postrzegał on uniwersytet zarówno jako ideę, jak i instytucję, zaś oba ujęcia były ściśle związane z dążeniem do osiągnięcia wspólnego celu: poszukiwania prawdy. Aby się do niego choćby zbliżyć, konieczne jest zapewnienie wolności badań i autonomii uczelni. Tylko wówczas te ostatnie będą w stanie skutecznie realizować swoją misję, polegającą na prowadzeniu badań naukowych, nauczaniu (dydaktyce) i wychowanie w duchu uniwersalnych wartości. Z racji tego, że uniwersytety wykształciły się w średniowieczu, zatem od początku istnienia były wolne od nacisków poszczególnych państw, zasada ta powinna zostać utrzymana, już choćby dlatego, aby zapewnić uniwersalny język komunikacji, wolny od ideologii i próby realizowania narodowego interesu za pośrednictwem podmiotów, które zostały przecież powołane do innego celu. Bez intensywnego życia umysłowego, konfrontowania się różnych wizji i światopoglądów, czy twórczej dyskusji uniwersytety nie mogą mieć racji bytu, zaś wszelkiej maści integryzmy wykluczają taki stan rzeczy. Jak twierdził Jaspers: „tylko dobry badacz jest dobrym nauczycielem”, ale by się nim stał, należy zapewnić mu odpowiednie warunki rozwoju. Formą zabezpieczenia społecznej funkcji uczelni powinna być zatem triada: odpowiednio przygotowany kapitał ludzki (wykładowcy i studenci), władza realizowana przez państwo i społeczeństwo zmierzająca do zagwarantowania uniwersytetom wolności oraz zabezpieczenie materialne pozwalające na uzyskanie stabilności finansowej.
Autor nie ma przy tym złudzeń, że środowisko naukowe działające w obrębie uniwersytetów ma skłonność do przeciętniactwa, gdyż zaczyna dominować poczucie korporacyjności i realizacji interesów grup towarzyskich, często kosztem badaczy „wyłamujących się” z ram nakreślonych przez wyznawców danych „szkół” i myślących w sposób niestandardowy. Zapobieżenie takiemu stanowi rzeczy jest trudne, ale nawet świadomość występowania patologii nie powinna rzutować na pomysły likwidacji uniwersytetów, albowiem nie wymyślono póki co lepszej alternatywy.
Odrębną kwestią pozostaje wpływ masowości kształcenia akademickiego na jego jakość. Jaspers należał do krytyków „otwarcia” uniwersytetów, zwracając uwagę nie tylko na nieuchronne obniżenie kryteriów oceniania, ale także odmienne traktowanie studentów, którzy w takim modelu stają się na wpół anonimową masą, z którą coraz trudniej się pracuje i kształtuje u niej pożądane postawy. Jako jedną z podstaw nauki wyszczególnił bowiem komunikację, odgrywającą decydujące znaczenie tak w przypadku codziennej pracy uczonych, jak i późniejszego przekazywania wiedzy studentom. W przypadku masowego kształcenia zanika możliwość indywidualnego podejścia, wymiany myśli. Taka refleksja była związana m.in. z przekonania Jaspersa, że studenci współformują uniwersytet i jeśli nie zastosuje się odpowiednich kryteriów przyjmowania młodych ludzi na studia, to napływ w mury uczelni osób nieprzygotowanych do wysiłku umysłowego musi doprowadzić do degeneracji instytucji.
Wiąże się z tym refleksja, że uniwersytet nie powinien stanowić odpowiednika szkoły zawodowej, a wśród wyodrębnianych (według czysto uznaniowych kryteriów) dziedzin i dyscyplin naukowych powinna istnieć swoista gradacja. W ten sposób coś, co powinno być w najlepszym wypadku przedmiotem przypisanym do specjalizacji nie może być traktowane jako równorzędne względem obszaru wiedzy mającego realne znaczenie dla objaśniania rzeczywistości. Choć trudno nie zgodzić się z takim postawieniem sprawy, popularność takich kierunków jak „bezpieczeństwo narodowe” przy jednoczesnym zmierzchu „politologii” czy „stosunków międzynarodowych” pokazuje, że obawa Jaspersa nie tylko zaczyna się ziszczać, ale nawet przerasta jego wyobrażenia. W kontekście dominacji neoliberalnego paradygmatu, studia mają służyć jedynie zdobyciu zatrudnienia, przez co student powinien opanować umiejętności zawodowe, zaś jakakolwiek szersza refleksja jest traktowana jako zbędny balast. A że w efekcie tego sędzia przemieni się w bezduszną maszynę mającą przed oczami jedynie rząd liter układających się w zdania? Aby protestować przeciwko normatywizmowi, trzeba najpierw wiedzieć czym ów normatywizm jest. Budowanie kapitału społecznego bywa postrzegana jako zagrożenie, ideałem zaś staje się niezdolny do samodzielnego myślenia obywatel gwarantujący wpływy do budżetu.
Jaspers dostrzegał, że uniwersytet zmienia się wraz z państwem i społeczeństwem, co przekłada się m.in. na kształtowanie relacji między wykładowcą a studentem. Choć stawia to przed uczelniami nowe wyzwania, nierzadko płynące ze zmieniającej się koniunktury politycznej, opowiadał się raczej za zachowaniem przez naukowców apolityczności, przy jednoznacznie twardej obronie zasady autonomii, bez względu na osobiste poglądy. Jak się wydaje, wskazówka ta pozostaje aktualna po dziś dzień.
Dla pokolenia intelektualistów, którym przyszło mierzyć się z tragedią totalitaryzmów i II wojny światowej ideał uniwersytetu stanowił drogowskaz, który pomógł im przetrwać trudne czasy. To właśnie im zawdzięczamy najdynamiczniejszy rozwój nauki w dziejach świata, który skutkował nie tylko ogromnym przyrostem wiedzy, ale także daleko idącymi zmianami w mentalności, pozwalającymi dostrzec w pogardzanych kategoriach bliźnich takich samych ludzi, ze swoimi doświadczeniami, lękami i wizją historii. Przykre jest to, że dziś do władzy dochodzą ludzie, dla których nie ma to żadnego znaczenia i są gotowi zniszczyć odziedziczony potencjał w imię krucjat ideologicznych. Potwierdza to niestety obserwację Jaspersa, że jedynym skutecznym gwarantem autonomii uniwersytetu może być państwo, będące jednocześnie jej największym wrogiem. W końcu uniwersytety mogą stać się kolejnym skutecznym narzędziem indoktrynacji, czyż nie?