Autor: Philip C. Almond
-
Tytuł oryginału: Afterlife: A history of life after death
Tłumaczenie: Anna Kunicka
Wydawnictwo: Aletheia
Data wydania: 2017
ISBN: 9788365680204 -
Wydanie: papierowe
Oprawa: miękka
Format: 202 x 144 mm
Liczba stron: 328
Australijski historyk Philip C. Almond przedstawia w tej książce „historię życia po śmierci”, to znaczy rozumienie życia pozagrobowego i wyobrażenia o nim od epoki starożytnej po chrześcijańską ze szczególnym uwzględnieniem przełomowego dla nowożytności XVII i XVIII wieku. Te zagadnienia z opisywanej przezeń historii idei mają u podłoża dwa bieguny, wokół których skupia się chrześcijańskie myślenie minionych stuleci o życiu po śmierci: zmartwychwstanie ciała i nieśmiertelność duszy.od wydawcy
Przedstawiana książka jest historią europejskich imaginacji o życiu zagrobowym. Narracja podąża, jak się oczywiście można spodziewać, od czasów greckich i rzymskich (Platon, Orygenes, Grzegorz z Nyssy…), przez klasyków takich jak Luter, Kant, Hobbes itp., do współczesności (Rahner, Lindsey…). Nazwiska przywołałem tutaj losowo, bowiem tekst książki przepełniony jest myślami dziesiątków ludzi, którzy włożyli mniejszą lub większą cegiełkę w gmach europejskiej refleksji nad doczesnością i eschatologią. Sporo jest w niej cytatów.
To fascynujące, jak wielka jest w człowieku chęć zdobywania wiedzy. Im więcej wiemy jednak na jedne tematy, tym mniej wiemy, jak się okazuje, na inne. W kontekście historii nauki i filozofii europejskiej nie dziwi, jak dużo miejsca autor poświęcił, dla Europy przełomowemu niemal pod każdym względem, okresowi XVII i XVIII wieku.
Być może z teologicznego punktu widzenia książka nie jest odkrywcza. Nie można tego traktować jednak jako zarzutu, bowiem w założeniu jest ona przecież popularnonaukowa. Niemniej w moim przekonaniu omawiana praca jest też niestety mało ciekawa i niepogłębiona. To czysto subiektywna refleksja, wynikająca zapewne z bagażu innych lektur, ale postanowiłem i nią się tutaj podzielić.
Książkę kończy bardzo smutna w gruncie rzeczy konstatacja, choć czytając uważnie, można się jej oczywiście spodziewać. Mianowicie: odarty z wiary (relacji z nadprzyrodzonym) czy religijności (zakorzenienia w systemie teologicznym) los jednostki, historia społeczności czy wręcz konstrukcja przyrody nie daje człowiekowi spać, pchając go nieustannie w poszukiwanie praw, idei czy przyczyn, które mogłyby spoić wszystko w sensowną całość. Cóż…
Na koniec tradycyjnie zejdę w sferę materii. Wszystkie ilustracje zgromadzono w książce w jednym miejscu. Miała na to zapewne wpływ ekonomia wydania. Uważam jednak, że jest to niedobra praktyka, która ujmuje sporo z radości lektury. Fatalny jest brak opisów do ilustracji; nie uwzględniono ani autorów i ani tytułów dzieł. Nie można też oczywiście dowiedzieć się, gdzie jest przechowywany obraz, ewentualnie skąd pochodzi reprodukowany fragment. To nie powinno mieć miejsca nie tylko w pracach naukowych, ale może tym bardziej nawet w popularnonaukowych.
Książkę można przeczytać – oczywiście. Niemniej postawiłbym ją w drugim szeregu kolejki lektur.