Autor: Adam Kuper
-
Tłumaczenie: Tomasz Sieczkowski, Alicja Dąbrowska
Tytuł oryginału: The Reinvention of Primitive Society. Transformations of a Myth
Wydawnictwo: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego
Data wydania: 2009
ISBN 978-83-233-2794-3
-
Wydanie: papierowe
Oprawa: miękka
Liczba stron: 285
Wymyślanie społeczeństwa pierwotnego, przeprowadzona przez Adama Kupera ostra krytyka dyskutowanych od czasu Darwina koncepcji źródeł społeczeństwa i religii, to pozycja niezwykle ważna dla antropologii i badań postkolonialnych. Ta ikonoklastyczna historia intelektualna dowodzi, że „społeczeństwo pierwotne” wyobrażano sobie jako przeciwieństwo cywilizacji zachodniej. Przedstawiając fascynujące ujęcia klasycznych tekstów z zakresu antropologii, historii starożytnej i prawa, autor ukazuje, w jaki sposób całkowicie błędne teorie mogą się stać podstawą badań akademickich i programów politycznych.Kuper dekonstruuje również najnowszą wersję mitu społeczeństwa pierwotnego, głoszoną przez „ruchy ludów tubylczych”, a wykorzystującą szeroko rozpowszechnioną wiarę w „szlachetnego dzikusa” i odzwierciedlającą romantyczną reakcję przeciw „cywilizacji” i „nauce”.fragment informacji wydawcy
Któż z nas nie uczył się w szkole o osiąganiu przez wspólnoty ludzkie kolejnych stadiów rozwoju, prowadzących do stworzenia nowoczesnych cywilizacji? Proces ten może jawić się jako uniwersalny, ale problem polega na tym, że jest w gruncie rzeczy dalece uproszczoną koncepcją mającą źródło w na wpół naukowych teoriach z końca XIX w. W jaki sposób doszło do ich powstania i z czego wynika ich zaskakująca żywotność? Dlaczego ich obalenie, a przynajmniej daleko idące zakwestionowanie nie przełożyło się na treść wydawanych w wielu krajach (w tym i w naszym) podręczników? O tym wszystkim napisał w Wymyślaniu społeczeństwa pierwotnego holenderski antropolog kulturowy Adam Kuper.
Przedmiotem analizy Kupera stały się przede wszystkim trzy zjawiska: prawo, totemizm i struktury społeczne. Ich wyodrębnienie w ramach osobnych części było rzecz jasna nieco sztuczne, gdyż na łamach publikowanych niegdyś prac przenikały się na wielu płaszczyznach, czego autor nie omieszkał zasygnalizować. Przekonująco wykazał doniosłość teorii Charlesa R. Darwina i Sigmunda Freuda dla badań nad „społeczeństwem pierwotnym”, jednocześnie akcentując ograniczenia wynikające z interpretacji przebiegu odkryć geograficznych, metod archeologiczno-antropologicznych (w rozumieniu antropologii fizycznej) i nieuchronnego konfliktu z religijnie umotywowanymi kreacjonistami. Przedstawił też konsekwencje operowania terminami „pierwotny”, „dziki” i „barbarzyński”, które – wbrew rozpowszechnionemu wyobrażeniu – w żaden sposób nie mają waloru obiektywności.
Myślę, że nie będzie zaskoczeniem, iż głównymi „bohaterami” książki stali się Edward B. Tylor, Henry S.J. Maine i Lewis H. Morgan. To właśnie im zawdzięczamy najbardziej doniosłe koncepcje na temat charakteru „społeczeństw pierwotnych”. Byli oni odpowiedzialni nie tylko za wprowadzenie modelu ewolucjonistycznego, ale również uznanie go za uniwersalny. Z czasem zaczął być traktowany jako paradygmat naukowy wykorzystywany, o czym warto wspomnieć, m.in. do uzasadniania imperializmu i kolonializmu. Analiza treści dzieł ww. autorów daje zastanawiający obraz budowania ogólnych twierdzeń na przypuszczeniach, założeniach piętrowych i zwykłym niezrozumieniu.
Zaskakująco dużo miejsca autor poświęcił teoriom prawnym, ale znajduje to uzasadnienie w ich szczególnej popularności u schyłku XIX w. Ściśle wiąże się z tym spór toczony między prawnonaturalistami a pozytywistami prawniczymi, jak również zwolennikami „rodzimych” tradycji prawnych a romanistami. Największy wpływ na kształtowanie się dyskursu miał w tym przypadku niewątpliwie Maine, którego twierdzenia zostały ukazane w szerszym kontekście związanym z przejawianymi przez niego aspiracjami zawodowymi, mogącymi rzutować na niektóre z przedstawionych przez niego wniosków (kariera w Indiach). Dużym ograniczeniem było traktowanie przez ówczesnych badaczy prawa jako naturalnego odbicia stosunków panujących w danej społeczności. Rozważania Maine’a zostały przez autora zestawione głównie z dociekaniami Johna F. McLennana i Numy D. Fustela de Coulangesa. Znalazło się także miejsce na omówienie koncepcji matriarchatu i patriarchatu.
Istotne znaczenie Kuper przypisał też badaniom nad totemizmem, cieszącym się na przełomie XIX i XX w. znaczną popularnością. Choć najbardziej znanym przedstawicielem tego nurtu był prawdopodobnie Émile Durkheim, to nie zabrakło również charakterystyki teorii zaprezentowanych przez innych uczonych. Rozszerzeniu uległo też przedstawienie metody porównawczej Jamesa G. Frazera, traktowanej przez długi czas jako najważniejszy klucz dla zrozumienia „pierwotnego źródła” niektórych instytucji społeczno-religijnych.
Dalej Kuper przedstawił triumf koncepcji antropologicznych, rozpoczynając tę część książki od opisania dokonań Franza Boasa. Pozytywnie zaskoczyło mnie wyeksponowanie poprzedzających je badań prowadzonych przez nieco zapomnianego już dziś Rudolfa Virchowa. Dalej następuje przegląd kluczowych teorii z zakresu antropologii kulturowej, autorstwa m.in. Williama H.R. Riversa, Bronisława Malinowskiego, Alfreda Radcliffe-Browne’a, Edwarda Evans-Pritcharda i Claude’a Lévi-Straussa. Ich wkład w obalenie przekonania o determinizmie ewolucjonistycznym był trudny do przecenienia, ale ponadto odważyli się postawić inne pytanie: czy stosowanie metod biologicznych podczas badania rozwoju społeczności ludzkich jest aby na pewno prawidłowe? Dzięki pracom Michaela Tomasello czy Fransa de Waala wiadomo obecnie, że całkowita rezygnacja z nich byłaby błędem, niemniej jest to zupełnie inna perspektywa niż przyjęta przez Tylora czy McLennana. W rozdziale tym wyraźnie zaakcentowano również przesuniecie geograficznego obszaru zainteresowań z Ameryki Północnej, Australii i Polinezji na Afrykę.
Niezwykle ciekawy okazał się ostatni rozdział, w którym autor przedstawił wpływ koncepcji dotyczących „ludów pierwotnych” na rozwój prawa międzynarodowego. Kuper stąpa tu po cienkim lodzie, zwracając uwagę nie tylko na hołdowanie przez polityków dawno przebrzmiałym teoriom, ale również na przynoszące momentami kuriozalne efekty zaangażowanie polityczne niektórych antropologów, naiwnie poszukujących „naukowej wizji świata” (jak gdyby światopogląd mógł być w całości umotywowany naukowo). Powrót paradygmatu ewolucjonistycznego wiąże się w tym przypadku z fetyszyzacją „rdzenności” i „tubylczości” pojmowanych w dalece uproszczony sposób. Błędne założenia siłą rzeczy muszą prowadzić do błędnej polityki, nawet jeśli ma ona na celu ochronę „ginących ludów”.
Wskazanie niedoskonałości książki Kupera jest zadaniem nader karkołomnym, ponieważ stanowi ona wzór w swojej kategorii. Być może nieco więcej dałoby się napisać o koncepcjach francuskich autorów łączących antropologię fizyczną z poszukiwaniem „ducha narodowego”, względnie wspomnieć o teoriach Vere’a Gordona Childe’a, ale i tak nie zmieniłoby to znacząco jej treści.
Wymyślanie społeczeństwa pierwotnego jest pracą bardzo wartościową, a zarazem potrzebną, ponieważ bardzo dużo osób mimowolnie prezentuje poglądy rodem z przełomu XIX i XX w. W przypadku Polski duża w tym zasługa wieloletniego propagowania twierdzeń Fredericka Engelsa, czerpiącego pełnymi garściami z dzieł Tylora i Morgana. Zapewne musi jeszcze minąć sporo czasu, aby dogmatyczne pojmowanie ewolucjonizmu zostało skutecznie wyeliminowane, czemu powinna służyć m.in. książka Kupera. Kto wie, być może obok prac Anthony’ego D. Smitha Wymyślanie społeczeństwa pierwotnego należy do kategorii najbardziej znaczących książek wydanych w ramach serii „Cultura”?