Autor: Łukasz Kozak
-
Wydawnictwo: Fundacja Evviva L’arte
Data wydania: 2020
ISBN: 978-83-956895-3-6
-
Wydanie: papierowe, ebook (epub, mobi)
Oprawa: miękka,
Liczba stron: 377
Historyczno-antropologiczne studium, które czyta się jak trzymającą w napięciu powieść. Dysputy paryskich uczonych o polskich wampirach, Mickiewicz wychodzący z grobu, picie trupiej krwi w czasie zarazy i zupełnie nowe spojrzenie na ludowe wierzenia. Bogactwo nieznanych dotąd materiałów źródłowych odsłania zapomnianą i odrzuconą historię życia, śmierci i czegoś pomiędzy nimi – wiarę trwającą w Polsce przynajmniej przez pół tysiąclecia, aż do schyłku XX wieku. Książka bogato ilustrowana obrazami jednej z najważniejszych polskich malarek współczesnych, Aleksandry Waliszewskiej. z opisu wydawcy
Wampiry należą do najbardziej popularnych bohaterów horrorów. Dziś co prawda znajdują się trochę w cieniu zombie, ale ciągle straszą w filmach, książkach i serialach. Przy czym wampir to nie tylko bohater mniej lub bardziej kiepskich horrorów. Jest on też obecny w polskiej klasyce literatury. Bohater Dziadów Mickiewicza Konrad-Gustaw jest upiorem. W pieśni Konrada w trzeciej części Dziadów główny bohater inwokuje: „Potem pójdziem, krew wroga wypijem, Ciało jego rozrąbiem toporem: Ręce, nogi gwoździami przybijem, By nie powstał i nie był upiorem”. W tych strofach każdy miłośnik horroru odnajdzie nawiązanie do wampirów. Co więcej, w opinii powszechnej to właśnie Słowiańszczyzna uchodzi za kolebkę opowieści o wampirach. Autor zadaje jednak prowokacyjne pytanie: w jakim stopniu nieumarli, w których wierzono na ziemiach polskich, przypominają wampiry? Autor pisze na wstępie:
„Tymczasem ujmowanie upiora w szeroką klamrę „wierzeń wampirycznych” jest założeniem z gruntu błędnym. Wampiryzm został całkowicie odcięty od swojego pierwotnego oblicza, stał się uniwersalnym mitem demonicznego krwiopijcy, którego pozorne analogie można znaleźć niemal w każdej kulturze. Nałożyły się nań literackie i popkulturowe stereotypy, które zwyciężyły nad historycznymi świadectwami, całkowicie deformując postać ze słowiańskich wierzeń ludowych. Jednocześnie kariera słowa „wampir” (będącego w zasadzie zniekształceniem „upiora”) jest w dużej mierze przypadkowa i związana z zauważoną przez Berwińskiego płodnością niemieckojęzycznych autorów doby oświecenia, dla których dwa raporty z Serbii stały się podstawą niekończących się dywagacji„.
Upiór opiera się na bogatej bazie źródłowym. To różni go od wielu prac, które, opowiadając o wampirach bardzo pobieżnie, wspominają czasy, kiedy ludzie wierzyli w nie czy w postacie wampiropodobne. Autor nie tylko analizuje poszczególne opowieści o upiorach, ale najważniejsze zamieszcza w aneksie, który znajduje się na końcu książki. Zwraca on uwagę, że na ziemiach polskich stosowano różne nazwy na nieumarłych: strzygi, upiory, wieszcze/wieszczyce. Należy się też z nim zgodzić, że nazywanie nieumarłych w ludowym folklorze z łaciny strzygami może być efektem nałożenia się na wierzenia ludowe nazwy znanej z literatury klasycznej.
To, co jest wielkim atutem pracy, to zwrócenie uwagi, że za opowieściami o upiorach często stały ludzkie tragedie, a część unieszkodliwianych potworów w rzeczywistości było mordowanymi ludźmi. Ten aspekt wiary w nieumarłych często jest pomijany.
Pierwsze zastrzeżenie, jakie mam wobec książki, dotyczy braku odpowiedniej perspektywy. Autor próbuje pokazać różnice między upiorem a wampirem, ale nie zadał pytania, jak postrzegano wampiry przed Polidorim i XIX wiekiem (a przynajmniej poza kilkoma rzuconymi od niechcenia zdaniami). A przecież lord Ruthven jest daleki od wyobrażeń o wampirach, jakie znamy choćby z prac etnograficznych z Europy Wschodniej. Vroukolakas, o którym usłyszał Joseph Pitton de Tourneforf na rajskiej wyspie Mykonos, bardziej przypominał upiory z książki Łukasza Kozaka niż Draculę czy Lestata. Oczywiście opisywany przez Augustina Calmeta Arnaldo Polo czy Piotr Plogojowitz miał pić krew. Nie wszystkim jednak wampirom to przypisywano.
Książka jest niezwykle erudycyjna, co jednak nie znaczy, że nie można mieć pewnych zastrzeżeń wobec rozważań autora. Tak jak praktycznie wszyscy wskazuje on Byrona jako osobę, która wprowadziła wampira do literatury (w Giaurze) i zainspirowała Polidoriego do napisania Wampira. To nie jest jednak prawda. Przed Giaurem, była Narzeczona z Koryntu Goethego. Ten zaś zaczerpnął pomysł na balladę od Phlegona z Tralles, enigmatycznej zmarłej bohaterce przydając jednak cech wampirycznych. Bohaterka u Phlegona była żywym trupem, podczas gdy u Goethego była ona wampirzycą żywiącą się krwią. Szkoda, że autor mniej miejsca poświęcił innym nieumarłym z ziem polskich. W części źródeł o nich wspomina się picie krwi lub się to sugeruje.
Książka bardzo mi się podoba. Rzeczywiście pokazuje ona, że upiory, w jakie wierzono na Rusi, mają niewiele wspólnego z popkulturowymi wampirami. Tyle że generalnie przed-romantyczne wampiry z ludowych wierzeń Europy Wschodniej nie przypominają zbytnio bohaterów książkowych i filmowych. Zdecydowana większość z nich pochodziła z plebsu (jeżeli nie wszystkie), głównie mieli nimi być chłopi, zaś o piciu krwi wspominano rzadziej, niż ludziom się wydaje.
Książka jest ilustrowana. Z mojej perspektywy to raczej minus tej pracy. Obrazy nic nie wnoszą do pracy, są po prostu zbędne.
Wydawnictwo: Fundacja Evviva L'arte
Format: e-book, epub, mobi, papierowe