Autor: Wiliam Arens
- Tłumaczenie: Włodzimierz Pessel,
wstęp i redakcja naukowa Magdalena Radkowska-Walkowicz
Tytuł oryginału: The Man-Eating Myth: Anthropology and AnthropophagyWydawnictwo Uniwersytetu Warszawskiego
Seria: Communicare – historia i kultura
Data wydania: 2010
ISBN: 978-83-235-0701-7
- Wydanie: papierowe
Oprawa: miękka
Liczba stron: 256
Mit ludożercy. Antropologia i antropofagia to jedna z najbardziej oryginalnych prac w amerykańskiej antropologii społecznej drugiej połowy XX wieku. Dzieło zaczepne i całkowicie osobne, chociaż wywody Arensa można by usytuować w nurcie krytyki kolonializmu, naukowego warsztatu etnografa oraz dekonstrukcji literatury podróżniczej. Autor konsekwentnie przedstawia kanibalizm jako zjawisko niepewne, o wątłym uzasadnieniu źródłowym, istniejące przede wszystkim w kulturowej wyobraźni, a także mające funkcję uniwersalnego operatora stosunków między grupami społecznymi. Konfrontuje się z fantazmatami, przekłamaniami i wymową odkryć archeologicznych. Dostrzegłszy w obrazie dzikiego, brutalnego ludożercy kontrowersję wiecznie aktualną, stawia w jednym szeregu opisy podboju Nowego Świata i tezy zawarte w nowoczesnym piśmiennictwie akademickim, uzurpującym sobie prawa do obiektywizmu. z opisu wydawcy
Niewiele rzeczy tak przeraża ludzi jak ludożerstwo. Kanibalizm można spotkać w baśniach (od Jasia i Małgosi po Tomcia Palucha i Babę Jagę), mitologii (Tiestes, Tantal, Kronos-Saturn zjadający swoje dzieci) i opowieściach podróżników czy zdobywców. W literaturze popularnej i w kinie pełno jest potworów – nieumarłych, którzy zjadają ludzi. Wampiry, wilkołaki i zombie od dziesięcioleci straszą nas w popkulturze. Ludożerstwo pojawia się zarówno w musicalach (Sweeney Todd: Demoniczny golibroda), postapokaliptycznych dystopiach (Wehikuł czasów, Delicatessen, Zielona Pożywka, Atlas chmur), horrorach (Wzgórza mają oczy, czy Droga bez powrotu), jak i pseudohistorycznych produkcjach (Apocalypto). Często jej ukazanie jest znakiem upadku zasad moralnych czy rozpadu cywilizacji. Choć trzeba przyznać, że antropofagia potrafi też ludzi fascynować, o czym świadczą kolejne filmy i seriale poświęcone Hannibalowi Lecterowi. Wszyscy pewnie słyszeli, że do łamania tabu ludożerstwa dochodziło w sytuacjach wyjątkowych, takich jak głód, czy wśród ocalałych ofiar katastrof lotniczych czy morskich. Na ile jednak antropofagia była zjawiskiem rzeczywistym?
Ludożercom poświęcona jest właśnie monografia Wiliama Arensa. Praca składa się z sześciu rozdziałów. Pierwszy z nich (Istota antropologii i antropofagii) opowiada o postrzeganiu tego zjawiska. Drugi (Ludożercy w przeszłości) dotyczy kanibalizmu na Wyspach Karaibskich i wśród Azteków opisane przez hiszpańskich odkrywców, awanturników, zdobywców i mnichów. Trzeci (Współcześni ludożercy) poświęcony jest narracjom o ludożerstwie w XIX-wiecznej Afryce i XX-wiecznej Nowej Gwinei. Czwarty (Prehistoryczny świat antropofagii) przedstawia poglądy antropologów o zjadaniu jednych ludzi przez drugich w paleolicie. Wreszcie książkę zamykają dwa rozdziały (Mityczny świat antropofagii i Mityczny świat antropologii), które podsumowują rozważania W. Arensa. Autor zwraca uwagę, że o ile jest sporo opisów antropofagii, to najczęściej są one niezbyt wiarygodne. Według autora kanibalizm nigdy nie był zbyt powszechny, a rytualne czy konsumpcyjne ludożerstwo nie miało nigdy miejsca. Jego opisy zawsze dotyczą „innych” i często są pretekstem do podboju czy zniszczenia niecywilizowanych ludów. Zjawisko miało odhumanizować obcych i pokazać cywilizacyjną wyższość opisujących. Monografia Arensa (obok np. Orientalizmu Saida) wpisuje się więc w nurt antykolonialnej narracji, która krytykuje okcydentalizm i pokazuje, że kultury pozaeuropejskie nie są gorsze niż nasza cywilizacja.
Od powstania monografii Arensa minęło blisko 40 lat (opublikowano ją w języku angielskim w 1979 roku). Dziś wiadomo, że pod wieloma względami nie miał on racji. Kanibalizm istniał w rzeczywistości. Na przykład jest coraz więcej dowodów na jego istnienie w paleolicie. Autor nie jest biologiem, więc jego rozważania dotyczące choroby Kuru są bez sensu (choć trzeba pamiętać, że priony zostały opisane już po ukazaniu się książki Arensa). Mimo że główna teza autora okazała się fałszywa, to jednak warto zaznajomić się z tą pracą. Przede wszystkim dlatego, że rzeczywiście tabu dotyczące ludożerstwa jest tak silne, że przypisuje się je innym. Naturalne było dla człowieka przedstawienie obcych jako potworów. Opisując innego, konstruuje się własny wizerunek. W końcu już w Odysei Odyseusz po wypłynięciu z Morza Egejskiego spotykał samych nie-ludzi, a Chińczycy czy Afrykanie opisywali jako kanibali Europejczyków. Bardzo często przypisuje się antropofagie mniejszościom, aby odczłowieczyć je i mieć pretekst do ich prześladowania. Tak Rzymianie przypisywali je chrześcijanom w starożytności, a chrześcijanie Żydom w średniowieczu i epoce nowożytnej. W związku z tym autor ma rację, że należy bardzo ostrożnie podchodzić do opisów ludożerstwa, gdyż opisy obcych nigdy nie służą jedynie do naiwnego przedstawienia innej kultury. Autor ma więc rację, mimo że się głęboko myli.
Oprócz zasadniczego zastrzeżenia wobec pracy, można jej zarzucić drobniejsze błędy. Autor nie zauważa, że opisy obcych służą też podkreśleniu negatywnych cech własnego społeczeństwa. Kiedy Cortez podkreśla pobożność kapłanów azteckich, to zapewne bardziej krytykuje duchowieństwo hiszpańskie niż rzeczywiście Indian. Autor tak zajadle krytykuje europocentryzm, że podkreśla wyższości Azteków nad Hiszpanami, co jednak jest dosyć humorystyczne. Autor jest antropologiem kulturowym i jego wiedza o antropologii fizycznej jest czasami dosyć wątpliwa. Mimo to jedno jest oczywiste. Arens ma rację, że przypisanie ludożerstwa innym jest często przejawem podkreślania własnej wyższości i często przypisywano je ludom, które nie stosowały go jako rytuału czy powszechnej praktyki żywieniowej.
Wydawnictwo: Wydawnictwo Uniwersytetu Warszawskiego
Format: 135x205 mm
Nie rozumiem, w jakim celu (prócz ekonomicznego) wydaje się po 30 latach książkę, której główna teza została w tzw. międzyczasie obalona..
To bardziej skomplikowane. Teza książki rzeczywiście została obalona. Jednak sposób rozumowania jej autora pokazuje dobrze problemy z etnografią. Bardzo często autorzy wierzą we wszystkie opisy, jakie pozostawili po sobie europejscy obserwatorzy. Tymczasem wiele z nich wynika z uprzedzeń, stereotypów, mentalności i mają się nijak do rzeczywistości. Autor na przykładzie opowieści o ludobójstwie pokazuje, że często nie należy im wierzyć. To jest największa wartość tej pracy