Autor: Denis Dutton
-
Tłumaczenie i Wstęp: Jerzy Luty
Tytuł oryginału: The Art Instinct: Beauty, Pleasure, and Human Evolution
Wydawnictwo: Copernicus Center Press
Data wydania: 2019
ISBN: 978-83-7886-431-8
- Wydanie: papierowe
Oprawa: miękka
Liczba stron: 446
Ta książka rewolucjonizuje nasze rozumienie sztuki!
Denis Dutton jako pierwszy w dziejach filozof sztuki łączy dwie, wydawałoby się, odległe dziedziny – sztukę i nauki ewolucyjne. Dowodzi, że ludzkie preferencje estetyczne nie są jedynie „konstrukcjami społecznymi”, lecz uniwersalnymi, międzykulturowymi cechami ewolucyjnymi, ukształtowanymi przez dobór naturalny i płciowy. Odwołując się do spuścizny Karola Darwina oraz jego kontynuatorów, a także korzystając z ustaleń m.in. ewolucyjnej teorii literatury, wskazuje nowe drogi wyjaśnienia wielu istotnych zagadnień współczesnej filozofii sztuki. Pomaga mu w tym doskonała orientacja w odkryciach współczesnej etologii, psychologii i antropologii ewolucyjnej, przy jednoczesnej wnikliwej i wszechstronnej wiedzy z zakresu historii i teorii sztuki.
Ta książka wyznacza przyszłość humanistyki – aby zrozumieć naturę ludzką, łączy estetykę i krytykę z naukami kognitywnymi i biologicznymi. Denis Dutton robi w tej kwestii więcej niż ktokolwiek z żyjących. Z jego erudycją, wnikliwością i ujmującym stylem, Dutton wnosi wyrazisty i oryginalny wkład do tej ekscytującej nowej dyscypliny. – Steven Pinker, autor książek Jak działa umysł i Zmierzch przemocy.
Przeczytajcie książkę Duttona: jego mistrzowska wiedza na temat sztuki oraz przykuwająca uwagę proza czynią z niej prawdziwie piękną rzecz. – „Newsweek”
Denis Dutton w swej prowokacyjnej książce przekonuje, że ludzie na całym świecie w niesamowity sposób napędzają się do tworzenia pięknych rzeczy. Ta książka powinna stać się przedmiotem podziwu za jej próbę zasypania przepaści pomiędzy sztuką i nauką. – „Washington Post”
Copernicus Center Press, http://www.ccpress.pl
Jak daleko może sięgać historia sztuki? Malowidła w jaskiniach Lascaux mają około 17 000 lat i są chyba najstarszym zachowanym przykładem artystycznej działalności człowieka. Czasy starożytne zaczęły już obfitować w różnego rodzaju dzieła sztuki. Niektórzy psychologowie twierdzą jednak, że początków sztuki należy szukać wcześniej. Znacznie wcześniej. W zasadzie musimy się cofnąć aż do źródeł naszego gatunku. Nasi przodkowie mieli rozwinąć instynkty, które ostatecznie doprowadziły do zaistnienia ponadczasowych dzieł Chopina, Mozarta, Rembrandta, Szekspira. Denis Dutton, autor Instynktu sztuki wprowadza pojęcie „darwinowskiej estetyki” i uważa, że jest ona warta tego, aby zapoznać z nią szersze grono odbiorców.
Dutton jest profesorem filozofii sztuki Uniwersytu Canterbury w Nowej Zelandii, jak również założycielem i redaktorem witryny internetowej „Arts & Letters Daily”. Idee, które są punktem wyjścia dla jego teorii, pochodzą z ewolucyjnego odgałęzienia psychologii, które zaczęło wyrastać z początkiem lat 90. Lekturę jego książki rozpocząłem z niekłamanym zainteresowaniem, ponieważ wydawało mi się (i nadal wydaje) niezwykle interesującym powiązanie zmysłu sztuki z ewolucjonizmem, bo jak może się mieć darwinowskie postrzeganie życia do ludzkiej kreatywności i zaspokajania potrzeby sztuki? Pamiętajmy, że sztuka to nie tylko sama estetyka ale też przekaz dzieła ukryty pod warstwą nośną. Autor musiał spędzić bardzo dużo czasu na zmaganiach z teoriami sztuki wypracowanymi przez różnych myślicieli, począwszy od Arystotelesa, przez i Kanta, Bella, aż do Michela Foucaulta.
Darwin i teoria doboru płciowego pojawiają się dopiero około strony 140. Wcześniej Duttona poddaje w wątpliwość relatywizm kulturowy przejawiany przez większość współczesnych antropologów i krytyków sztuki. Dutton wykazuje, że we wszystkich społeczeństwach istnieją artystyczne uniwersalia. Zmysł sztuki Duttona jest zdecydowanie antypostmodernisty, co bardzo wyraźnie widać, ponieważ mniej więcej w trzech czwartych książki włączył mu się tryb krytyka sztuki i zaczął snuć własne przemyślenia, porzucając niemal całkowicie wątek darwinowski. O ile zaczął książkę od przedstawienia dwunastu cech definiujących sztuk; są to kolejno: 1. bezpośrednia przyjemność, 2. biegłość i wirtuozeria, 3. Styl, 4. nowatorstwo i kreatywność, 5. krytyka, 6. naśladownictwo, 7. szczególne miejsce/wyjątkowość, 8. wyrażanie indywidualności, 9. nasycenie emocjonalne, 10. wyzwanie intelektualne, 11. tradycje i instytucje sztuki, 12. wyobraźnia, to pod koniec książki, w rozdziale ósmym nie obawia się stwierdzić, że największa sztuka powstaje z przekonania, że istnieje prawdziwe piękno, istnieje obiektywna prawda, a dobro jest prawdziwą wartością niezależną od ludzkich kultur i wyborów. Definicja ta – jak uważam – wyklucza poza nawias sztuki wiele wspaniałych dzieł dwudziestego i dwudziestego pierwszego wieku. Aby nie szukać daleko można podać przykład twórczości Różewicza – właściwie całość jego dzieła artystycznego (może poza dramatami) wypadłaby poza nawias tal rozumianej „sztuki”.
Jakkolwiek Dutton wypowiada się na temat etnografii i sztuki jako takiej, dążąc do przedstawienia jej jako wartości uniwersalnej dla wszystkich kultur, wyraźnie się ogranicza, ponieważ przykładami, które podaje pozostają głównie dzieła sprzed XX wieku i pochodzące z Europy; bez względu na to, czy mówi o muzyce, sztukach wizualnych czy literaturze. Tworzy to mały dysonans między tezą a środkami dobranymi dla jej uzasadnienia. Być może moje obiekcje wobec takiego punktu widzenia wynikają z tego, że moja edukacja miała miejsce w (umownej) erze postmodernizmu i jednak pojęcie sztuki, które zostało mi przekazane i które też sam sobie wypracowałem jest szersze. Może jestem wytworem mojej własnej postmodernistycznej edukacji ale w końcu, pomimo mojego optymizmu dla podjętego przez Duttona tematu, nie podoba mi się jego podejście do idei sztuki.
Cała idea Duttona dotycząca tego, jak prymitywne, ewolucyjnie pochodne cechy gatunku napędzają nasze zainteresowanie sztuką, opiera się na dwóch przesłankach, które mówią, że istnieje definiowalna, określona i esencjalna natura ludzka oraz że istnieje w takim samym stopniu definiowalna esencja tego, co nazywamy sztuką. Tylko czy tak jest rzeczywiście? Czy istnieją dokładnie określone granice sztuki? A człowieka? Humanizmu? Każdy musi odpowiedzieć sobie sam na pytanie. Poezja wspomnianego już Różewicza nie może być uznana za poezję według definicji przedmodernistycznych a jednak dzisiaj za poezję ją uważamy…
Dutton kończy na niezwykle fascynującej dywagacji na temat trzech zastanawiających tematów: roli intencji artystów dla ich twórczości; implikacje fałszerstwa i plagiatu oraz rola i znaczenie prowokacji dadaistycznych. Perfekcyjne fałszerstwo może przecież przynieść taką samą przyjemność, jaką pierwotnie miał wywołać oryginał, ale mimo to czujemy się oszukani, ponieważ nie dowodzi to oryginalności umysłu, którego oczekujemy w sztuce. Według autora dla wszystkich tych trzech idei źródło jest to samo – pożądanie przez ludzi oryginalności, która ma dowodzić „jakości” ich autora. A to miałoby pełnić funkcję bardzo pomocną (o ile nie wiodącą) w doborze seksualnym. Nasze poczucie estetyki i nasze uznanie dla sztuki pochodzą z tego drugiego.
Niedawno pisałem recenzję dotyczącą książki o doborze płciowym, która nosi tytuł Ewolucja piękna i muszę przyznać, że obie książki jakoś łączą się w całość. Być może nie bezpośrednio ale w pewnej warstwie znaczeniowej owszem. Mamy dobór płciowy, który mówi ni mniej, ni więcej tylko tyle, że „przetrwa najpiękniejszy”, że samice wybierają piękno i estetykę w pewnym znaczeniu bezużyteczną w miejsce dostosowania i tak tutaj piękno jest pożądane, kontemplowane i obecne gdzieś w naszej podświadomości. Sztuka, jak mówi autor, jest sygnalizacją wartości osobnika, twórcy. Tak, jak ptak stroszy kolorowe pióra i wykonuje akrobacje, aby zwrócić na siebie uwagę, pokazać, że jest zdrowy tak samo podziwiamy artystów. Może się wydawać, że demonstrują umiejętność bezużyteczną dla przetrwania i sygnał, jaki wysyłają mówi: „mam dużo energii, by wyprodukować te wszystkie rzeczy, które nie służą niczemu”, to jednak kreatywność jest symptomem bystrego i sprawnego umysłu. Ponadto Dutton opisuje – i to jest jeden z najciekawszych wątków w książce – jak umiejętność opowiadania historii (literatura, teatr, opera) wykształciły się jako środek przetrwania. Wśród naszych przodków ci, którzy potrafili opowiadać historie, mieli przewagę nad tymi, którzy tego nie potrafili.
Wydawnictwo: Copernicus Center Press
Format: 140x215mm, papierowe