Autorka: Anne-France Dautheville
-
Tłumaczenie: Andrzej Stańczyk
Konsultacja naukowa: BRAK
Tytuł oryginału: Miscellanées des plantes
Wydawnictwo: Literackie
Data wydania: 2017
ISBN: 978-83-08-06325-5 - Wydanie: papierowe
Oprawa: miękka
Liczba stron: 148
Na powierzchni Ziemi i do głębokości pół metra pod powierzchnią wody żyje od 350 tysięcy do 400 tysięcy gatunków grzybów, porostów, glonów i innych roślin. Ich sekrety są zadziwiające. Irys, na przykład, potrafi przestraszyć nawet… bizona. Zazdrosny koper włoski nie lubi sąsiedztwa innych gatunków – gdy tylko wyczuje intruza, wypuszcza substancje, które spowolnią jego rozwój. Kwiaty wydzwaniają godziny. Rośliny mówią, słuchają i wcale nie są unieruchomione w swoim podłożu. Porozumiewają się, wydając sygnały dźwiękowe pod ziemią, podobnie jak delfiny w morzu. Gdy do nich mówimy, rosną szybciej. I lubią dalekie podróże. Widliczka, zwana różą jerychońską, wprawiana w ruch podmuchem wiatru toczy się dziesiątki kilometrów, zanim zapuści korzenie.z opisu wydawnictwa
Zawsze kiedy czytam (a może raczej powinienem przeglądać) tego typu książkę, zastanawiam się nad celowością jej powstania, a bardziej nawet nad zachwytami, które wyrażają na okładce opiniodawcy. „Sekrety roślin” to kolejna pozycja zawierająca zbiór ciekawostek przyrodniczych, ułożonych w króciutkie, zazwyczaj jednoakapitowe tekściki. Podkreślam „kolejna” bowiem książek tego typu jest na rynku wydawniczym zatrzęsienie. Dodać też można, że francuski tytuł jest o wiele więcej mówiący („różności”). W zasadzie w polskim przekładzie można by odwołać się do klasyka i zatytułować ją „Cicer cum caule…”, co dosłownie i w przenośni oddawałoby zawartość treści.
Znajdziemy w tej pracy zupełne banały, małe, średnie i duże ciekawostki, a nawet kilka zaskakujących informacji. Całość da się z powodzeniem przeczytać w jeden wieczór, ale następnego ranka budzi czytelnika refleksja „cóż mi ta lektura dała?”. W dobie internetu podobne prace mają chyba bardzo niewielką siłę przebicia. Jednak nawet będąc staroświeckim zwolennikiem słowa drukowanego zachowuję do nich dużą rezerwę. Poza wspomnianą wyżej poranną refleksją przyczyna jest zawsze ta sama. Czytelnik o jako tako uporządkowanej wiedzy trochę się przy takiej lekturze wynudzi, trochę sobie przypomni, trochę się dowie. Gorzej jednak, że czytelnik nieprzygotowany nie zdobędzie dzięki tej lekturze żadnej wiedzy bazowej. Nie będzie potrafił umiejscowić nabytych informacji w siatce pojęciowej, bo jej tutaj nie ma. Dochodzę tu znów do pytania o sens: jaki jest sens gromadzenia w pamięci oderwanych informacji o charakterze krzyżówkowo-teleturniejowym?
Nawet jednak akceptując konwencję tej pracy trzeba Autorce wytknąć kilka nieścisłości czy wręcz błędów. Na przykład na stronie 29 obszary pochodzenia roślin uprawnych nie są podane poprawnie. Zaś na stronie 79 znajdujemy tajemniczą roślinę „ibamba”, bez słowa wyjaśnienia, co to jest. Zaraz obok widnieje zresztą hewea, która przecież nosi o wiele więcej mówiącą polskiemu czytelnikowi nazwę kauczukowiec (to oczywiście przytyk do Tłumacza i Redaktora).
Reasumując, nie jest to może książeczka najgorsza, ale zdecydowanie dla osób, które mają za dużo miejsca na półce…