Autor: Frans de Waal
-
Tłumaczenie: Mikołaj Golachowski
Tytuł oryginału: Different: Gender Through the Eyes of a Primatologist
Wydawnictwo: Copernicus Center Press
Data wydania: 2023
ISBN: 9788378866848
eISBN: 9788378866855
- Wydanie: papierowe, e-book (epub, mobi)
Oprawa: twarda
Liczba stron: 464
z opisu wydawcyNiezwykła, fascynująca książka, która objaśnia największe kontrowersje wokół tematu gender. – Yuval Noah Harari, autor książki „Sapiens. Od zwierząt do bogów”
Czy to prawda, że dziewczynki wolą kolor różowy, a chłopcy – niebieski? Dlaczego dziewczynki chętniej bawią się lalkami i pluszowymi misiami, a chłopcy – samochodzikami i robotami? Co ma większy udział w kształtowaniu tożsamości płciowej człowieka: natura czy kultura?
Światowej sławy prymatolog zabiera głos w jednej z najważniejszych dyskusji XXI wieku. Wyjaśnia podstawowe pojęcia: orientacja seksualna, płeć kulturowa (gender), płeć biologiczna, tożsamość płciowa. Następnie, posiłkując się swoim doświadczeniem w badaniach innych naczelnych (jak szympansy zwyczajne i szympansy bonobo), opisuje socjalizację człowieka, jego zachowania seksualne, narzucane każdej płci role społeczne, a także niemożliwe do osiągnięcia wzory idealnej kobiety i idealnego mężczyzny. Przekonuje, że tożsamość płciowa każdego człowieka składa się z dwóch części: płci biologicznej i kulturowej (gender). Wszystko, co robimy, odzwierciedla współgranie genów i środowiska. De Waal podkreśla przy tym, że tożsamość płciowa to temat szeroki i różnorodny, i tę różnorodność należy pielęgnować.
Nigdy bym nie chciał żyć w świecie, w którym ludzie niczym się od siebie nie różnią – stwierdza Frans De Waal. Byłoby to niewiarygodnie nudne miejsce
Nasza biologia jest po stronie równouprawnienia – mówi się wręcz o „darwinowskim feminizmie”. A dzisiejsza kultura to ledwie naskórek, narosły w ostatnich setkach czy nawet tysiącach lat po wybuchu rewolucji rolniczej i przemysłowej. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby ją zmienić. Kiedy zmienia się sytuacja (ostatnio wraz z upowszechnieniem nowoczesnej antykoncepcji w latach 60. ubiegłego wieku, bo wcześniej macierzyństwo trzymało kobiety w domach), jest to wręcz nieuniknione. Kultura w dużej mierze służy przecież dostosowaniu się do środowiska. Warto więc spojrzeć na świat okiem prymatologa i zachować umiar. „Prymatolodzy starają się nie oceniać” – przyznaje Frans de Waal. Traktują odmienne zachowania wyłącznie z naukową ciekawością. „Ta postawa ma długą tradycję wśród przyrodników”. – Tomasz Ulanowski, cyt. z artykułu „Czerpią radość z seksu i nie dyskryminują. Możemy się wiele nauczyć od zwierząt”, „Książki. Magazyn do Czytania” (4/22)
„Mało która debata rozpala opinię publiczną tak, jak dyskusja nad różnicami płci i tożsamością płciową. Zwykle ścierają się tu dwa stanowiska, które, w zależności od sympatii, faworyzują wpływ natury bądź kultury. Prymatolog i etolog Frans de Waal proponuje bardziej zniuansowane podejście. Odwołując się do własnych badań nad innymi niż ludzie gatunkami naczelnych (jak szympansy zwyczajne i szympansy bonobo) dowodzi, że natura stoi po stronie równouprawnienia, a seksualność i płeć kształtowane są zarówno przez biologię, jak i społeczeństwo. Nie istnieje więc jedno proste wyjaśnienie płci – kultura i natura pozostają ze sobą głęboko splecione i warunkują się nawzajem”. – dr Weronika Kałwak, Instytut Psychologii UJ
Płeć i gender stały się jednym z najgorętszych frontów współczesnych wojen kulturowych. Szczególnie płomienne i często naznaczone wzajemną niechęcia (nienawiścią?) dyskusje toczą się na naszym, polskim podwórku. Osobiście mam nieodparte wrażenie, że sam termin „gender” stał się narzędziem walki politycznej, a osoby go używające zdradzają niejednokrotnie brak zrozumienia, jakie znaczenie za tym terminem się kryje albo przywołują pojęcia z nim związane w całkowitym oderwaniu od kontekstu. Kiedy dowiedziałem się, że głos na temat gender postanowił zabrać wybitny holendersko-amerykański prymatolog Frans de Waal, miałem wielką nadzieję na to, że przedstawi on przystępne, popularnonaukowe, a co najważniejsze – wolne od politycznej ignorancji – wyjaśnienie tego zagadnienia.
Myślę, że w przypadku tej konkretnej książki oraz recenzji istotne będzie w pierwszej kolejności ustalenie terminologii. Słownik języka polskiego PWN definiuje gender jako „zespół zachowań, norm i wartości przypisanych przez kulturę do każdej z płci”. Jest to suma cech osobowości, stereotypów i ról płciowych, rozumianych w danym społeczeństwie jako kobiece lub męskie, przyjmowanych przez kobiety i mężczyzn w zakresie danej kultury w drodze socjalizacji, niewynikających bezpośrednio z biologicznych różnic w budowie ciała między płciami. Warto zauważyć, że zagadnienie wcale nie jest nowe. Po raz pierwszy terminu „gender” do określenia kulturowo nabytych różnic między kobietami i mężczyznami użył John Money w 1955 roku (a dokładnie pisał o gender role). Nauka zgadza się ze stwierdzeniem, że płeć biologiczna (male/female) jest co do zasady binarna, podczas gdy płeć gender (masculine/feminine[1]) to spektrum. Fakt, że ta druga wyrosła z pierwszej, nie powinien powstrzymywać nas od kwestionowania kulturowych elementów płci, z których część opiera się na niezrozumieniu biologii, jak też z drugiej strony nie może to też powstrzymywać nas od odrzucenia dyskryminacji ze względu na płeć. Inny nie znaczy lepszy lub gorszy.
Terminologia jest niezwykle istotna, ponieważ, jak dowodzi autor, między gender nie ma jasnej, jednoznacznej granicy. Istota tkwi w detalach. De Waal przywołuje na przykład ciekawy kazus o różnicach w preferencjach zabawek. Kiedy roczni chłopcy i dziewczęta oglądali filmy z poruszającymi się samochodami i twarzami, chłopcy dłużej patrzyli na te pierwsze, a dziewczynki – na drugie. Również niemowlęta w najwcześniejszej możliwej fazie, bo już jednodniowe noworodki na oddziale położniczym brytyjskiego szpitala. Noworodkom pokazywano albo twarz osoby prowadzącej badania, albo podobnej barwy przedmiot, który twarzą nie był. I tu tak samo – dziewczynki dłużej przyglądały się twarzy, zaś chłopcy – przedmiotowi. Sugeruje to, że już od pierwszego dnia życia dziewczynki są nastawione bardziej społecznie. Wynik eksperymentu wskazuje na to, że pewne preferencje są predysponowane przez płeć biologiczną, są niejako „wrodzone”. A zatem to płeć czy gender? Jeżeli płeć, to co w tym wypadku będzie gender? Płeć to biologicznie warunkowane preferencje, jak w przykładzie wyżej; gender będzie to na przykład zabranianie chłopcom bawienia się lalkami bądź nakazywanie im bawienia się samochodami (bo bawienie się lalkami jest „babskie” albo „zboczone”).
W powyższym przykładzie widać, że łatwo można pomylić płeć z gender. Da się jednak znaleźć zjawisko, które z płcią nie ma nic wspólnego, a w całości jest gender – kodowanie kolorystyczne. Twierdzenie, że są kolory „męskie” i „damskie”. Dzieci nie wykazują w najmłodszych latach życia żadnych preferencji wobec kolorów. Rozróżnienie, że niebieski jest dla chłopców, a różowy dla dziewcząt, to dzieło przemysłu tekstylnego i zabawkarskiego. Pamiętajmy, że był taki czas w historii, kiedy te kolory przypisywano odwrotnie. Kolor ubrań nie ma płci, ale twierdzenie, że któryś kolor jest „właściwy” dla dziewczynki lub chłopca to jest właśnie gender. Można powiedzieć, że narzucanie kodu kolorystycznego jest genderyzowaniem[2].
Frans De Waal twierdzi, że istnieją trzy najważniejsze metody, żeby się przekonać, czy ludzkie preferencje mają podłoże biologiczne. Pierwsza z nich polega na porównywaniu się z naczelnymi, które nie mają naszych kulturowych odchyleń. Drugą jest analiza bardzo wielu ludzkich kultur, żeby zobaczyć, które elementy są uniwersalne. Trzecia to badanie dzieci na tyle małych, że kultura nie zdążyła jeszcze na nie wpłynąć.
Znając wcześniejsze książki holenderskiego prymatologa, można się łatwo domyśleć, którą metodę wybrał. De Waal swoją argumentację przedstawia, odnosząc się do naczelnych innych niż ludzie, których obserwował przez dziesięciolecia. Naczelnocentryzm jest w tej książce bardzo widoczny i jest w tym sens, ponieważ De Waal (słusznie) zauważa, że możemy obserwować, jak nasza kultura wywiera presję i na mężczyzn i na kobiety; stwarza oczekiwania, że każdy z nas dopasuje się do określonych, umownych zasad określających męskość i kobiecość. Obserwowanie innych naczelnych, które nie podlegają naszym normom genderowym, a tym samym powinny one być wolne od tejże presji i przejawiać jedynie „naturalne” zachowania, może dać nam ciekawe odpowiedzi. De Waal stwierdza nawet: „Inne naczelne trzymają dla nas lustro, dzięki czemu możemy spojrzeć na płeć kulturową w nowym świetle”. Zaznaczając jednak, że naczelne nie są ludźmi, więc mogą jedynie służyć porównaniu, a nie zostać wzorem. My, ludzie, jesteśmy istotami w pełni kulturowymi. Każda kultura ma inne normy, zwyczaje i role przypisane płciom. Gender odnosi się do tych wyuczonych nakładek, które biologiczną samicę zmieniają w kobietę, a biologicznego samca w mężczyznę. Dlatego właśnie przyjrzenie się naszym najbliższym kuzynom ze świata zwierząt ma być środkiem do zbliżenia się do prawdy.
Książka jest niezwykle ciekawa i zajmująca. Mogę też z satysfakcją powiedzieć, że autor nie powiela wcześniej wypowiedzianych myśli i motywów czy epizodów z poprzednich książek: nawet opowiadając o tych ze swoich podopiecznych, o których już kiedyś mówił, zawsze ma dla odbiorcy tekstu coś nowego w zanadrzu. Dla stałego czytelnika książek De Waala jest to niezwykle istotne, ponieważ nie ma nic gorszego, niż autor cytujący siebie samego w każdej kolejnej książce. Jest to też dowodem na to, że jego praca i kariera naukowa nie jest „odcinaniem kuponów”, ale rozwijającym się stale procesem.
Wydaje się, że książka Fransa De Waala w swojej istocie jest próbą przywrócenia biologii – płci biologicznej – i oderwanie jej od płci gender. Badacz uważa, że płeć gender bywa uważana za konstrukt czysto społeczny, istniejący w całkowitym oderwaniu od wrodzonych różnic biologicznych między płciami. De Waal podkreśla, że sam fakt, iż możemy mówić o gender, jest związany z tym, że mamy płcie i rozmnażanie płciowe, mimo że koncepcja gender jest oczywiście bardziej elastyczna niż dwie płcie biologiczne. Nie neguje on istnienia płci kulturowej ale uważa za błędne całkowite odseparowanie jej od płci biologicznej. Gorzko przy tym jednak konstatuje, że jesteśmy najwyraźniej jedyną małpą (ape), która przykleja etykiety do różnorodności seksualnej lub płciowej i ma z tego powodu uprzedzenia. Jak napisał: Nie znajduję tego rodzaju nietolerancji, jaki mamy w społeczeństwach ludzkich.
Czuję jednak powinność bycia uczciwym wobec autora i czytelnika, dlatego muszę dodać łyżkę dziegciu do tej beczki miodu – „Jak się różnimy” to studium płci wśród małp i małp człekokształtnych[3], ale niestety autor skupił się w pełni na naszych kuzynach ze świata zwierząt, a przez to opis ludzkich zachowań jest mniej wyczerpujący, a nawet może sprawiać wrażenie niepełnego. Szczególnie biorąc pod uwagę tytuł sugerujący, że autor tym razem skupi się raczej na nas, ludziach. Jednakże ten aspekt książki nie powinien wpłynąć na jej ogólny odbiór.
———–
[1] W przypisie oddaję sprawiedliwość tłumaczowi, który wykonał bardzo dobrą pracę. Proszę zauważyć, że w języku polskim pary: male/female oraz masculine/feminine można przetłumaczyć jako: męski/żeński; ewentualnie: samiec/samica i męski/żeński; bądź – jak zrobił tłumacz – masculine/feminine jako: męskość/kobiecość, co wydaje się najbardziej trafne.
[2] mam nadzieję, że neologizm „genderyzowanie” nie razi czytelinka recenzji. Pozwolę sobie na krótką dygresję w tym miejscu – im dłużej czytałem książkę, tym bardziej byłem skłonny myśleć, że, paradoksalnie, za tworzenie genderu są w największym stopniu odpowiedzialne osoby, które twierdzą, że gender nie istnieje…
[3] w języku angielskim istnieje wyraźne rozróżnienie na ape i monkey, podczas gdy w polskim oba terminy zostałyby przetłumaczone jako: małpa. Aby się tak nie stało, autor poinstruował tłumaczy, aby zachowali rozróżnienie w swoich językach, co też odnajdziemy w książce wydanej przez Wydawnictwo CCPress.