Autor: Robert Trivers
-
Tłumaczenie: Krzysztof Skonieczny
Tytuł oryginału: Wild Life. Adventures of an Evolutionary Biologist
Wydawnictwo: Copernicus Center Press
Data wydania: 2018
ISBN: 978-83-7886-362-5
- Wydanie: papierowe
Oprawa: twarda
Liczba stron: 360
Robert Trivers to żywa legenda w świecie biologii i nauk społecznych, człowiek, którego magazyn „Time” uznał za jednego z największych naukowców i myślicieli dwudziestego wieku. Jest twórcą pojęcia altruizmu odwzajemnionego, teorii inwestycji rodzicielskich oraz konfliktu wewnątrz genomu. Jego odkrycia nie tylko zrewolucjonizowały genetykę i biologię ewolucyjną, lecz także wpłynęły na wiele innych dyscyplin, od medycyny i nauk społecznych po historię, ekonomię i studia nad literaturą.Trivers opowiada o swym niezwykłym, pełnym przygód życiu. W niepowtarzalnym stylu, z zuchwałym poczuciem humoru i przenikliwością komentuje wiele tematów, od amerykańskiego rasizmu, przez historię psychiatrii po zabójstwo Petera Tosha, muzycznego spadkobiercy Boba Marleya. Całość, okraszona anegdotami z życia luminarzy nauki, takich jak Richard Dawkins czy Stephen Jay Gould będzie znakomitą lekturą dla każdego, kto interesuje się nauką, kondycją ludzką czy naturą kreatywnego geniuszu.Copernicus Center Press, http://www.ccpress.pl
Zacznę niniejszą refleksje na temat tej książki dosyć nietypowo – od stwierdzenia czym książka Triversa nie jest. Nie jest to publikacja naukowa ani popularnonaukowa. Jest to książka o życiu pewnego naukowca, który miał bez wątpienia niezwykłe życie. Nie jest to jednak także biografia ani dziennik. Jak na biografię ma zbyt luźną formę, a na jak na dziennik charakteryzuje się zbyt dużą wybiórczością. Jest to raczej dosyć swobodna gawęda naukowca, którego życie miało dosyć osobliwy przebieg. Robert Trivers, teoretyk ewolucji, twórca pojęcia altruizmu odwzajemnionego oraz teorii inwestycji rodzicielskich, a przy tym obdarzony poczuciem humoru gawędziarz, opowiada o swoim życiu, które było dość nietypowe jak na naukowca.
Wydaje się, że tytuł książki nie odnosi się wcale (a przynajmniej w niewielkim stopniu) do przedmiotu badań autora jako biologa ewolucyjnego, a raczej do jego własnego życia. Książka jest pełna wspomnień autora na temat jego najciekawszych eskapad po świecie. Szczególnie potrafią czytelnika zadziwić czy nawet wprawić w osłupienie realia życia na Jamajce, gdzie wyjechał on badać jaszczurki. Chodzi tu nie tylko o to, że autor otwarcie przyznaje się do sympatii do marihuany, ale także o mrożące krew w żyłach wydarzenia, których był świadkiem oraz uczestnikiem. Jak dowiadujemy się z książki autor był wplątany w niezliczoną ilość bójek, walk na noże, a nawet w zabójstwa. Paradoksalnie Jamajka wydaje się bliska sercu Triversa. Ze swoją egzotycznością, niezwykłymi mieszkańcami oraz… wysokim wskaźnikiem morderstw. Jak pisze autor – śmierć jest tam wszechobecna. Nikogo nie dziwi fakt, że jego sąsiad, mąż, czy też znajomy z pracy (o ile praca jest) pada ofiarą agresji i zbrodni. Przypadkowej lub zamierzonej.
Trivers ma jednak niestety skłonność do powtarzania się. I chodzi nie tylko o powtórzenia w książce jakiejś idei ważnej dla aktualnego wątku, ale o niepotrzebne powtórzenia dosyć swobodnych spostrzeżeń czy też myśli. Czasami używa nawet przy tym tych samych słów. Edycja książki także pozostawia nieco do życzenia. Nie mam tu jednak na myśli polskiego wydawcy, ale samego autora, który mógł chyba dać komuś rękopis do przeczytania zanim oddał książkę do wydawnictwa.
Te mankamenty książki nie zmieniają jednak faktu, że jest ona naprawdę wciągająca. Czyta się ją szybko i przyjemnie ponieważ ma formę dosyć swobodnej kompilacji różnych anegdot, a rozdziały są dosyć krótkie, dzięki czemu nie męczą czytelnika. Co ważniejsze – zawarte w niej historie są zabawne, przerażające, a czasem szokujące. I – co też nie jest bez znaczenia – widać, że autor jest całkowicie szczery w swoich niebanalnych opowiadaniach.