Autor: Heinrich Wölfflin
-
Tłumacz: Danuta Hanulanka
Wydawnictwo: słowo/obraz terytoria
Seria wydawnicza: Klasyka Światowej Humanistyki
Data wydania: 2017
ISBN: 83-7453-672-1 -
Wydanie: papierowe
Oprawa: twarda
Liczba stron: 414
Znaczenie wydanej w roku 1915 książki Heinricha Wölfflina porównać można jedynie do przełomu rewolucji Kopernikańskiej. Wniosła ona bowiem do warsztatu historyka sztuki cały szereg nowych narzędzi badawczych, takich jak analiza strukturalna i opisowa koncepcja metody historycznej, oraz dokonała błyskotliwego podziału na styl klasycystyczny i barokowy na podstawie pojęć odnoszących się do cech formalnych. Jednocześnie Wölfflin wykazał, że to właśnie forma, a nie treść – jak powszechnie sądzono – opisuje świat, w którym powstaje dzieło sztuki. Współcześnie dzieło niemieckiego badacza stanowi lekcję, jak wnikliwie odczytywać malarstwo, rzeźbę i architekturęz opisu wydawcy
Książka, która niedawno wydało wydawnictwo słowo/obraz terytoria, po raz pierwszy ukazała się ponad 100 lat temu (w 1915 roku). Zawsze w takim przypadku pozostaje pytanie o sens wznawiania tak starej pracy. Przecież w historii sztuki przez 100 lat bardzo dużo się zmieniło. Dziś inaczej patrzy się na zabytki i dzieła sztuki niż wiek temu. Przestano postrzegać klasyczne ideały jako niedoścignione apogeum sztuki. W tym czasie powstała także antropologia kulturowa, która odmieniła spojrzenie na sztukę. Wreszcie jesteśmy bogatsi o doświadczenia, jakie przyniósł rozwój sztuki w drugiej połowie XIX i XX wieku, który na nowo zdefiniował także postrzeganie sztuki dawniejszej. Co prawda w chwili ukazania się tej pozycji impresjonizm, który zanegował dotychczasową wizję sztuki obecną w kulturze europejskiej przez całą epokę nowożytną, stał się już koncesjonowaną ramotką, ale w czasach dojrzałości autora książki dopiero pojawiał się ekspresjonizm czy kubizm. Dadaizm czy abstrakcjonizm są właściwie rówieśnikami recenzowanej książki, a surrealizm pojawił się już po jej opublikowaniu. Mimo tych zastrzeżeń, uważam że warto sięgnąć po tę lekturę.
Po pierwsze trudno nie docenić znaczenia samego Heinricha Wölfflina dla rozwoju historii sztuki. Urodzony w 1864 roku uczeń Jacoba Burckhardta zrewolucjonizował podejście do tej dziedziny nauk humanistycznych. Był on autorem trzech istotnych książek, które mimo że już bardzo wiekowe, nadal stanowią inspirację dla kolejnych pokoleń badaczy: Renaissance und Barock (1888), Die Klassische Kunst (1898) i Kunstgeschichtliche Grundbegriffe (1915). Wölfflin jako pierwszy wprowadził do sal wykładowych dwa rzutniki, aby móc wyświetlać obok siebie zdjęcia różnych obiektów. Dzięki temu możliwe łatwiejsze stały się analizy porównawcze i zauważanie różnic między dziełami. Ta „rewolucja” stała się później czymś oczywistym.
Wölfflin odszedł także od analizowania sztuki przez pryzmat genialnych artystów. Zamiast tego zaproponował analizę formalną dzieł, próbę zrozumienia jakie były zmiany stylu. Zamiast szukać przemian w geniuszu poszczególnych twórców, skoncentrował się na szukaniu cech wspólnych dzieł powstałych w tym samym czasie. Oczywiście to nie Wölfflin wprowadził podział sztuki na poszczególne style. Właściwie czyniono to już od chwili, gdy pojawiła się krytyka i historia sztuki. Tyle że początkowo wyznaczanie stylu w sztuce służyło wartościowaniu i potępianiu. Dla Vasariego np. gotyk był synonimem sztuki zdegenerowanej, barbarzyńskiej. Podobnie było w przypadku baroku czy rokoko. Dopiero w XIX wieku zaczęto neutralnie patrzeć na kierunki w sztuce, choć nadal uznawano renesans i klasycyzm za przejaw doskonałości. W Renaissance und Barock Wölfflin w ślad za Burckhardtem zrehabilitował barok.
Porównanie renesansu i baroku było też istotnym tematem dla Podstawowych pojęć historii sztuki. Wölfflin wyróżnił pięć par pojęć, dzięki którym można było definiować sztukę: linearność i malarskość, płaszczyznę i głębię, formę zamkniętą i forma otwartą, wielość i jedność oraz jasność i niejasność. Dla niego to forma kształtuje sposób przedstawiania treści malarskich. Wölfflin analizując dzieła Botticellego, Leonarda da Vinci, Rafaela, Michała Anioła, Dürera, Grünewalda, Holbeina Młodszego, Tycjana, Tintoretta, Berniniego, Rubensa, Rembrandta, Velázqueza, El Greca czy Carravaggia szukał norm przekształcania się sztuki XVI wieku w sztukę wieku XVII.
Pracę Wölfflina warto też czytać dla samych wrażeń estetycznych. Język jakim posługuje się autor jest elegancki. Przytoczmy jeden z opisów umieszczonych w tej pracy: „Surowy styl Ruysdaela określa bieg linii znamienną ociężałością, przejawia się w powolnym wzroście sylwety drzewa i jego nachyleniu ku ziemi, listowie stanowi zbitą masę; jest rysem nader charakterystycznym w twórczości Ruysdaela owa niechęć do oddzielania form, natomiast przedstawianie ich w taki sposób, że przenikają się wzajemnie. Tylko wyjątkowo zdarza się, że na tle nieba odcina się swobodnym konturem sylwetka drzewa. Zwykle jest to obraz wywołujący przygnębienie, przecięty w głębi linią horyzontu, z ponurym widokiem drzew wtopionych w obrys gór. Jak inaczej patrzy Hobbema, rozmiłowany w lekkim i powabnym biegu linii, prześwietlonej masie, przejrzystym podziale terenu, pogodnych widokach; każdy fragment jego płótna jest obrazkiem w obrazie„. W tej materii Wölfflin bliski był swoim poprzednikom, których dziś często pamięta się głównie dla poetyckości ich opisów (np. opis Giocondy Leonarda da Vinci autorstwa Patera).
Obecna edycja dzieła Wölfflina jest wartościowym wznowieniem wydania z 1962 roku. Książka zaopatrzona jest w ilustracje – szkoda, że jedynie czarno-białe.