Jeszcze niedawno Szwecja była dla Polaków ziemią obiecaną. Dziś wydaje się, że ocena tego skandynawskiego kraju zależy od przyjętej postawy ideologicznej. Jedni wskazują Szwecję jako kraj sprawiedliwości społecznej, humanitarne imperium, które pomaga każdemu, kto tego potrzebuje. Drudzy zaś traktują go jak raj utracony, niszczony przez polityczną poprawność i hordy imigrantów, tworzących w tamtejszych miasta tzw. „no-go zones”. Gdzieś między tymi skrajnymi postawami kryje się głos rozsądku. Świetną próbą jego prezentacji jest najnowsza książka Katarzyny Tubylewicz, Moraliści. Jak Szwedzi uczą się na błędach i inne historie.
Katarzyna Tubylewicz – pisarka i tłumaczka – od lat mieszka w Szwecji. Można więc śmiało powiedzieć, że blaski i cienie tej krainy zna z autopsji. Teraz postanowiła przybliżyć polskiemu czytelnikowi sam kraj, a może nawet bardziej to, czym w istocie jest „szwedzkość”. Osią narracji są imigranci, którzy swoim przybyciem zmienili reguły gry, choć jak wynika z lektury, mało kto to zauważył. Mimo że książka nie mówi jedynie o przybyszach i ich integracji ze szwedzkim społeczeństwem, to jednak według autorki pomijając ich nie da się opowiedzieć uczciwie o współczesnej Szwecji.
Tekst podzielony jest na sześć głównych rozdziałów. Każdy z nich nosi wymowny tytuł („Solidarność”, „Prawa kobiet i feminizm”, „Dobroć, człowieczeństwo, tolerancja”, „Równość integracja”, „Wolność” i „Uniwersalność”), który pozwala zorientować się o czym jest w nim mowa. Sama książka jest w dużej mierze zbiorem wywiadów i przelaniem na papier impresji ze spotkań oraz rozmów z różnymi przedstawicielami szwedzkiego społeczeństwa. Tubylewicz udało się w jednej książce zebrać poglądy i doświadczenia bardzo różnych ludzi od pochodzącego z Afganistanu policjanta po polską imigrantkę, która wraz z partnerką zostały matkami. Obok tych zwykłych-niezwykłych ludzi wśród rozmówców autorki znajdziemy członków opiniotwórczej elity, takich jak pisarkę Elisabeth Asbrink, biskup Evę Brunne, pochodzącego z Polski dziennikarza Macieja Zarębę Bielawskiego czy reportera Niklasa Orreniusa.
To nie jest książka o cynamonowych bułeczkach, czerwonych domkach i małomówności. Znajdziemy w niej za to ludzkie historie pełne niejednoznaczności. Szwecja zawsze była niedoścignionym wzorem, miała nam pokazywać, jak żyć. Gdyby nie istniała, należałoby ją wymyślić. To tutaj wprowadzono pierwszy na świecie zakaz bicia dzieci, to szwedzcy ojcowie jako pierwsi korzystali z urlopów ojcowskich, to tu najlepiej funkcjonowało państwo opiekuńcze, to w Szwecji wymyślono tanie i funkcjonalne meble IKEA a ABBA podsycała dyskotekową gorączkę lat 70. zeszłego wieku. To na książkach Astrid Lindgren wychowała się połowa globu. Równouprawniona, nowoczesna, zsekularyzowana Szwecja, państwo dobrobytu, próbówka przyszłości, idealne społeczeństwo, którym być może staniemy się kiedyś i my. Ale czy aby na pewno Szwedzi mogą się uważać za autorytet moralny Europy? [fragment opisu wydawcy]
Wydźwięk książki jest bardzo wyważony. Autorka nie uchyla się od trudnych tematów. Próbuje m.in. znaleźć odpowiedź na pytanie o to, jak pogodzić tolerancję i szacunek dla innych kultur z prawami kobiet czy mniejszości seksualnych, o które przez lata walczyła szwedzka lewica. Czy te dwie postawy da się w ogóle pogodzić? Czy w imię tolerancji dla odmiennych kultur mamy rezygnować z praw, o które tak ciężko walczono? Katarzyna Tubylewicz i jej rozmówcy dalecy są od demonizowania. Dementują np. krążące w internecie pogłoski o „no-go zones”. Jednocześnie jednak zauważają, że szwedzcy politycy, jak i tamtejsza opinia publiczna popełnili szereg błędów, które teraz może być już ciężko naprawić. Najsmutniejszą konkluzją wynikającą z lektury Moralistów jest to, że brak jest w Szwecji prawdziwej debaty. Wydaje się, że Szwedzi zapomnieli już jak rozmawia się na trudne tematy.
Nie da się ukryć, że motyw imigrancki przesuwa w cień wszystkie pozostałe poruszone w książce tematy. Spośród nich wyraźni wyróżnia się jedynie rozmowa z kuratorką sztuki, która została pracownicą… domu pogrzebowego. W pozostałych kwestie imigranckie obecne są w mniejszym lub większym stopniu.
Dlaczego piszemy o Moralistach na Mądrych Książkach? Bo choć nie jest to książka popularnonaukowa a zbiór wywiadów i reportaży, to bez wątpienia należy ona do mądrej literatury. Autorka nie szafuje tu nieprzemyślanymi sądami, a stara się pokazać istotę problemu i szukać jego rozwiązania w zgodzie z wartościami, którym hołduje wolna Europa.