Autor: John Keegan
-
Tłumaczenie: Grzegorz Woźniak
Tytuł oryginału: A History of Warfare
Wydawnictwo: Książka i Wiedza
Data wydania: 1998
ISBN 83-05-12935-7
-
Wydanie: papierowe
Oprawa: twarda
Liczba stron: 408
Wojna towarzyszy ludzkości od zarania dziejów. Jak i o co ludzie walczyli? O kobiety, honor, bogactwo, władzę? Dlaczego tak wiele bitew rozgrywało się w tych samych miejscach na Ziemi? Szukając odpowiedzi na te pytania, autor z erudycją, a jednocześnie w sposób niezwykle interesujący kreśli obraz wojny jako zjawiska antropologicznego, społecznego, kulturowego i oczywiście politycznego. (…) Pokazuje, że charakter wojen zmieniał się wraz z przemianami środków walki – od łuku, rydwanu, miecza po coraz doskonalszą broń palną, samoloty aż do… rakiet z głowicami atomowymi.Wojna to kontynuacja polityki – głosił znany teoretyk i strateg Clausewitz. Ale czyż w epoce broni masowego zniszczenia wzajemna zagłada może być polityką?informacja wydawcy
John Keegan należał do grona najbardziej znanych historyków wojskowości swojego pokolenia, zyskując sławę jako twórca nurtu zwanego the face of battle (określanego zazwyczaj w polskiej literaturze mianem „mechaniki pola bitwy”). Przywrócił tym samym do życia nieco już zapomniane ujęcie psychologizujące, choć z uwagi na trudność prowadzenia takich badań nie doczekał się zbyt wielu następców. Napisana przez niego w 1993 r. książka pt. „A History of Warfare” (niezbyt szczęśliwe przetłumaczenie tytułu jako „Historia wojen” może wprowadzić w błąd nabywcę) nie należy do lektur łatwych w odbiorze, natomiast nie można odmówić jej wysokiej wartości poznawczej. Horyzonty Keegana zdecydowanie wykraczały poza studiowanie taktyki i uzbrojenia, w związku z czym recenzowane opracowanie stanowi próbę udzielenia odpowiedzi na pytanie czym w ogóle jest wojna.
Już na wstępie autor nie tai, że doszedł do przekonania, iż wojna stanowi integralną część kultury i właśnie w tym kontekście powinna być badana. Szczerze powiedziawszy, nie jest to nowe odkrycie, gdyż taki postulat zgłaszali wcześniej m.in. Michael Howard czy Yves Garlan, jak również liczne grono antropologów kulturowych. Kluczowe znaczenie ma jednak przedstawiona argumentacja, gdyż to ona decyduje o odkrywczości (bądź jej braku) zaprezentowanych wywodów. Tutaj zaś Keegan wykonał kawał dobrej roboty, gdyż rzadko można spotkać książkę, której autor podszedłby do analizowanego zagadnienia tak wieloaspektowo.
Mój opór budzi natomiast przyjęcie za punkt wyjścia krytyki twierdzenia Carla von Clausewitza, jakoby wojna była formą prowadzenia działań politycznych przy użyciu innych środków. W ramach kontry zostały podane przykłady mieszkańców Wyspy Wielkanocnej, mameluków, janczarów i samurajów, dla których wojna była celem samym w sobie. Po pierwsze, odnoszę wrażenie, że tak jak powszechny problem ze zrozumieniem myśli von Clausewitza miał miejsce jeszcze w XIX w., tak ów stan trwa po dziś dzień. Pruski generał nie pisał przecież o każdym rejonie geograficznym w dowolnej epoce, ale o Europie tuż po zakończeniu wojen napoleońskich! Przykłady podane przez Keegana są więc celne, ale nietrudno spostrzec, że doszło do nieporozumienia. Po drugie, autor przeoczył niezwykle ważny aspekt, a mianowicie kształtowanie stosunków społecznych za pomocą wojny. Przynależność do kasty wojowników jest bowiem uwarunkowana pełnioną funkcją, a ta przekłada się na status w obrębie społeczeństwa, wraz ze wszystkimi obowiązkami i przywilejami. Czymże innym jest taki proces jeśli nie elementem polityki wewnętrznej? Wprawdzie von Clausewitzowi wyraźnie chodziło o politykę zagraniczną, ale podane przez Keegana egzemplifikacje, nieco paradoksalnie, uzupełniają obserwacje pruskiego teoretyka miast je negować. A że związek wojny i polityki nie był tak oczywisty w społecznościach zamieszkujących inne kontynenty? Nikt temu nie przeczył, przez co cios został wymierzony w próżnię.
Keegan zaryzykował twierdzenie, że nie istnieje uniwersalna istota wojny, w związku z czym jej zrozumieniu może pomóc jedynie poddanie badaniom wybranych kręgów kulturowych. Tłumaczy to, dlaczego w napisanej przez niego książce znalazło się tak wiele rozważań z zakresu antropologii kulturowej, ale również nauk biologicznych (w tym genetyki). Zwrócił także uwagę na uwarunkowania geograficzne, rozwój technologiczny, proces udomawiania zwierząt, wznoszenie fortyfikacji czy rozwiązywania problemów logistycznych. Wielość podjętych wątków w połączeniu z brakiem płynnych przejść od jednej myśli do drugiej sprawia wrażenie chaosu, pogłębionego budzącym moją sympatię wnioskiem, że nie da się udzielić jednoznacznej odpowiedzi czym jest wojna, ponieważ w zależności od badanego obszaru każdorazowo jest inaczej rozumiana. Przyjemności z lektury nie psują pojawiające się incydentalnie proste błędy, jak np. stwierdzenie, że do wyodrębnienia się kozaków doszło na stepach Azji Środkowej. Nieco większy problem mam natomiast z pojawiającymi się w polskim przekładzie błędami w nazwach własnych.
Zaskakująco wiele miejsca autor poświęca cywilizacjom antycznym, w szczególności zaś Grekom. Uzasadnia to przekonaniem, że to oni byli twórcami europejskiego modelu walki w zwartych szeregach (falanga), przy dążeniu do toczenia decydujących bitew. Jest to nieprawdą, o czym świadczy choćby przykład Sumerów oraz niemożność udzielenia satysfakcjonującej odpowiedzi na pytanie jakim cudem w zwartych szeregach walczyły także ludy barbarzyńskie nie mające często styczności z Grekami (zdaniem Keegana taką taktykę poznały za pośrednictwem Rzymian, ale jest to jawna aberracja, już choćby z uwagi na chronologię). Kolejne epoki zostały omówione bardzo wybiórczo, według klucza, który nie do końca pozostaje dla mnie czytelny (poza periodyzacją na podstawie etapów rozwoju technicznego). Całość kończy się rozważaniami na temat militarnego wykorzystania energii atomowej, także w odniesieniu do teorii von Clausewitza.
Niewątpliwą zaletą narracji Keegana jest jego wyczulenie na specyfikę środowiska żołnierzy wyniesione z wieloletniej pracy na Akademii Wojskowej w Sandhurst. Znacząco pomaga mu to zrozumieć pewne mechanizmy odnoszące się do profesjonalnych sił zbrojnych, choć już nie względem wojowników. Napisana przez niego książka jest raczej z gatunku tych, które skłaniają do samodzielnych przemyśleń, nie zawsze dając czytelnikowi jasny obraz zjawiska. Może to być jednocześnie zaletą i wadą. Z pewnością zakres poruszonej przez autora tematyki oraz próba spojrzenia na problem z perspektywy przedstawicieli różnych dziedzin nauki budzą szacunek, ale zarazem stanowią zagrożenie, gdyż nie da się specjalizować we wszystkim. Stąd końcową ocenę psują uproszczone sądy wynikające z doboru takiej, a nie innej literatury (najlepszym przykładem jest wspomniana Grecja). Jeśli kogoś interesuje historia wojskowości, to koniecznie powinien przeczytać „Historię wojen”, mając jednak świadomość spekulatywności pewnych zawartych w niej teorii.