Autorzy: Stephen M. Kosslyn, G. Wayne Miller
-
Tłumaczenie: Natalia Marek i Mateusz Hohol
Tytuł oryginału: Top Brain, Bottom Brain: Harnessing the Power of the Four Cognitive Modes
Wydawnictwo: CC Press
Data wydania: 2019
ISBN: 978-83-7886-417-2
-
Wydanie: ebook
Liczba stron: 224
Mamy nadzieję, że teoria ta zachęci cię to do zastanowienia się nad kwestiami, których być może wcześniej w ogóle nie rozważałeś i doprowadzi do nowego spojrzenia na samego siebie oraz twoje relacje z rodziną, przyjaciółmi i współpracownikami. Niezależnie od tego, czy zależy ci na rozwoju osobistym, społecznym czy zawodowym, lub być może we wszystkich tych wymiarach, wierzymy, że zrozumienie i rozważenie teorii trybów poznawczych może okazać się przydatne.od autora
Kiedy wśród nowości wydawniczych CCPress zauważyłam książkę autorstwa Stephena M. Kosslyna od razu wiedziałam, że muszę ją mieć. Ten uznany przez naukowy świat badacz, prawdziwy specjalista od złożonych procesów poznawczych, doskonale znany jest większości studentów psychologii. To w końcu autor jednego z najlepszych podręczników akademickich kognitywistyki. Kierowana sentymentem, jak do starego kumpla czy ulubionego, starego swetra, z nieskrywaną radością czekałam aż książka trafi w moje ręce. Problem jednak z dawnymi znajomościami, czy też wiekowymi elementami garderoby jest taki, że po latach okazuje się, że z kumplem niewiele cię już łączy, sweter zaś jest zbyt znoszony, aby pokazać się w nim światu. I tak właśnie było w tym przypadku.
„Górny mózg, dolny mózg. Sprawdź, w jaki sposób myślisz i naucz się robić to lepiej”, czyli pierwsza prawdziwie popularnonaukowa książka Kosslyna napisana we współpracy z G. Waynem Millerem, odpowiadającym za przekładanie tego co naukowe, na język zwykłego człowieka, to pozycja, której ocena jest trudniejsza od oddychania krakowskim powietrzem. Z jednej strony czytelnik ma bowiem pewność, że trafia na książkę pisaną przez specjalistę – i wcale nie musi być przy tym wspomnianym studentem psychologii. Wystarczy uruchomić Googla, aby przekonać się, że referencje Kosslyna są na najwyższym poziomie. A jednak zarówno ocena formalna, jak również analiza treści książki każą wcisnąć hamulec na tej szerokiej, nieskończenie długiej autostradzie wiedzy.
Zasadniczym celem autorów było przybliżenie czytelnikom teorii stylów czy też trybów poznawczych, badanej i rozwijanej przez Kosslyna. Hipoteza ta zakłada, iż każdy z nas ma tendencje do tego, aby wykorzystywać jeden z czterech sposobów odbierania, analizowania i wykorzystywania napływających bodźców do kształtowania swoich relacji z otoczeniem. Tryby te zostały wyróżnione w oparciu o to, którą z dwóch części mózgu kierujemy się w życiu bardziej – dolną, odpowiedzialną przede wszystkim za postrzeganie zmysłowe, odbieranie informacji czy górną, której zadaniem jest przede wszystkim klasyfikowanie bodźców oraz tworzenie planów i jak kształtuje się relacja między nimi. Już samo przedstawienie tej teorii uruchomiło w moich – nomen omen – mózgu dzwonek alarmowy. Mamy bowiem zarówno nachalne dzielenie mózgu, które przecież obdarowało nas naukowym mitem, czyli podziałem na ludzi „lewo-” i „prawopółkulowych”, jak również zabieg, od którego z jakiś przyczyn psychologia nie potrafi się uwolnić – klasyfikowanie ludzi na typy. I być może sama klasyfikacja nie jest niczym diabelsko złym czy niebezpiecznym, trąci ona jednak nutką redukcjonizmu oraz nadmiernego upraszczania skomplikowanego wewnętrznego świata jednostki.
To wkładanie w skrzyneczki podpisane jednym z czterech typów myślenia jest o tyle problematyczne, iż wchodzi w obszar psychologii osobowości, czego z jednej strony Kosslyn nie kryje, z drugiej strony zaś nie poświęca temu szczególnej refleksji. Osobowość w psychologii to jednak taka macocha Kopciuszka – z jakiegoś powodu wydaje się nam ważna dla fabuły, a jednak niewiele o niej wiemy i chyba nie końca jesteśmy pewni, jak moglibyśmy się dowiedzieć. I aby obronić się przed zarzutami nadmiernego rygoru naukowego, pozwolę sobie oddać głos jednemu z bardziej znanych psychologów osobowości, Henry’ego Murreya, który uważał, że osobowość jest konstruktem abstrakcyjnym, teoretycznym. Kosslyn zdaje się złożoność problemu tego, czym jest osobowość, jak ją badać, mierzyć i diagnozować całkowicie ignorować, a za punkt odniesienie służy mu jedynie teoria tzw. Wielkiej Piątki. Powołując się na badania korelacji tych pięciu wymiarów osobowości z autorskim kwestionariuszem typów poznawczych, stwierdza, że skoro wyraźnej korelacji między tymi testami nie ma, automatycznie oznacza to, że wyznaczone przez niego typy i osobowość to nie to samo. To poważne nadużycie – teorii osobowości jest tak wiele, jak wielu jest teoretyków i sceptyczny czytelnik oczekiwałby więcej dowodów na to, iż teoria Kosslyna mierzy coś innego niż po prostu cechy. W efekcie odnieść można więc wrażenie, iż w gruncie rzeczy badacz w poznawcze szaty przebiera kolejną typologię osobowości, która do tego wszystkiego wydaje się leżeć na półce zaraz obok Junga. Trudno bowiem dojść do innego wnioski, kiedy autorzy książki nie pokusili się o wartościową analizę mechanizmów poznawczych, które miałyby leżeć u podstaw takiego, a nie innego sposobu myślenia. Przesadną uwagę zaś poświęcili wymyślaniu biografii fikcyjnych osób, które mogłyby obrazować, jak w życiu przejawiają się poszczególne typy. A także zgadywania, jakie osoby historyczne i współcześnie żyjące można by scharakteryzować danym trybem.
Przywołując zresztą te nierzetelne zgadywanki warto zwrócić uwagę na fakt, iż choć autorzy przestrzegają, iż żaden z typów nie jest lepszy od drugiego, z ich opisów wyłania się zupełnie inny obraz. Tryby obserwatora i działania, w porównaniu z trybami stymulacji i adaptacji, zdają się być osobami, którym trudno cokolwiek zarzucić, podczas gdy ci drudzy wciąż mierzą się albo z własnymi impulsami, albo własną bezradnością.
Aby przekonać nas do tego, jak wartościowa jest teoria trybów myślenia autorzy zdecydowali się pokazać ich siłę na tle innego testu osobowości – MBTI. Jest on jednak tak bardzo nierzetelny, iż nawet Polskie Towarzystwo Psychologiczne, które może pochwalić się takimi perłami pseudonauki jak Test Piramid Barwnych, nie ma go wśród swoich zasobów. Co zabawne, opisując błędy, które popełniły jego autorki w trakcie tworzenia kwestionariusza, zwracają uwagę, iż przecież mierzy on właściwie to samo, co testy oparte na wspomnianej Teorii Wielkiej Piątki. W istocie, Katharine Cook Briggs i jej córka Isabel Briggs Myers powinny były zastanowić się lepiej nad tym, co 40 lat później wymyślą Costa i McCrae i nie powielać ich koncepcji! Co więcej, skoro test który stworzono po to, by odkryć swój sposób myślenia został tak bardzo dobrze sprawdzony empirycznie, iż pozwala on dokonywać rzetelnych i trafnych predykcji na temat jednostki, warto byłoby o tych badaniach powiedzieć coś więcej, niż tylko to, że są. Nauka to nie religia – potrzebuje dowodów.
Nie mniej istotny zarzut odnosi się do drugiej części tytułu – autorzy sugerują bowiem, iż po lekturze książki będziemy w stanie nie tylko dowiedzieć się, jak myślimy, ale i tego, jak możemy robić to sprawniej. Przyznaję, kierowana subiektywną niechęcią do prostackiego poradnictwa obawiałam się nieco, iż pozycja ta będzie znów mówić mi, jak żyć. Tymczasem rady Kosslyna i Millera podsumować można jednym zdaniem: „Jeśli chcesz myśleć lepiej, jeśli chcesz sprawniej przełączać się między trybami, to musisz mieć większą wiedzę”. I nawet przy ogromnej wyrozumiałości, trudno taką konstatację uznać za coś odkrywczego i szczególnie pomocnego. Obietnica tego, że dzięki wglądowi w swoje myślenie będę w stanie lepiej funkcjonować społecznie została natomiast zrealizowana przez sugestię, aby otaczać się ludźmi, którzy będą nam pomagać w tych kwestiach, w których sami jesteśmy słabsi. Żeby się o tym przekonać, nie potrzebowałam jednak czytać nic na temat trybów myślenia.
Książka nie może też zachwycić sposobem prezentowania treści. Kolejność wprowadzania kolejnych wątków wydaje się być zupełnie nieodpowiednia. Skoro tytuł obiecuje, iż dowiemy się czegoś o górnym i dolnym mózgu, warto byłoby problem ten opisać raczej w pierwszych rozdziałach książki. Tymczasem systematyczne opisanie tego, jakie funkcje poznawcze znajdują się w danej części tego fascynującego organu znalazło się dopiero w ostatnim rozdziale. Zaraz po tym, jak autorzy obalili mit mózgu lewego i prawego, co zresztą jest jedynym wartościowym fragmentem książki.
„Górny mózg, dolny mózg. Sprawdź, w jaki sposób myślisz i naucz się robić to lepiej” zwyczajnie mnie rozczarował. To książka o wielkich ambicjach, a marnych możliwościach. Książka, której zaletą wydaje się być to, że nie użyto w niej czcionki Comic Sans, prawdziwej zmory wśród polskich wydawców. Magia nazwiska więc nie zadziałała. O jej lekturze szybko zapomnę i może dobrze. Szkoda psuć sobie dobre wspomnienia…